Spór prawny w kwestii RIPOK w Wołominie toczy się od wielu miesięcy. Inwestycja, którą zrealizowano z wykorzystaniem środków zewnętrznych, nie posiada pozwolenia zintegrowanego umożliwiającego na jej uruchomienie. Coraz głośniej zaczyna się mówić, że zachodzi obawa, iż gmina będzie zmuszona zwrócić środki wydatkowane na nieczynną instalację. Czy tak się stanie?
Cały bałagan w dokumentach zaczął się od Decyzji Środowiskowej wydanej 25 listopada 2013 roku. Decyzję tę podpisał, z upoważnienia Burmistrza Wołomina, Sylwester Jagodziński ówczesny wiceburmistrz (obecnie prezes w ZEC Wołomin) ? taka konkluzja wynika z wypowiedzi prawnika referującego podczas listopadowego posiedzenia Rady Miejskiej w Wołominie opinię przygotowaną na zlecenie UM Wołomin przez Ośrodek Badań i Kontroli Środowiska (OBiKŚ) z Katowic w sprawie RIPOK. Odmienne stanowisko zaprezentował prawnik MZO, którego zdaniem problem powstał przez błąd ludzki gdyż część graficzna omawianej Decyzji Środowiskowej zawiera wszystkie działki objęte wydanym dokumentem zaś w części opisowej brakuje numeru jednej z działek. ?To błąd pisarski ? przekonywał prawnik MZO podczas obrad Rady Miejskiej w Wołominie.
Jednak zdaniem prawnika OBiKŚ to właśnie ten dokument został wydany z naruszeniem prawa jako pierwszy. Za tą decyzją z wadą prawną poszły kolejne, które zdaniem wypowiadającego się eksperta również są wadliwe.
Spór prawny w tej kwestii toczy się od wielu miesięcy. Tymczasem inwestycja, którą zrealizowano z wykorzystaniem środków zewnętrznych nie posiada pozwolenia zintegrowanego umożliwiającego na jej uruchomienie i eksploatację. Coraz głośniej zaczyna się mówić, że zachodzi obawa, iż gmina będzie zmuszona zwrócić środki wydatkowane na nieczynną instalację. Czasu na uruchomienie inwestycji jest więc coraz mniej.
Wyjaśnienie spornych i zawiłych kwestii prawnych to tylko część kłopotów jakie z tą instalacją ma gmina. Kwestii związanych z realizacją RIPOK-u pilnują członkowie ?Zielonego Wołomina? organizacji społecznej za sprawą której o tej wołomińskiej inwestycji stało się głośno. Podejmując decyzję w kwestii RIPOK gmina ? nauczona doświadczeniem poprzedniej kadencji ? powinna przeprowadzić konsultacje z mieszkańcami. Czy przyniosą one efekt satysfakcjonujący wszystkie strony?
Tymczasem gmina nie ma ostatecznego stanowiska i chyba nikt w tej chwili nie wie jeszcze co począć z problemem jakim stał się RIPOK i składowisko odpadów. Dość długa dyskusja podczas listopadowego posiedzenia również nie wygenerowała jednoznacznej podpowiedzi konkretnych rozwiązań. Jest wiele pytań pozostających bez odpowiedzi. Dwaj eksperci prezentujący odmienne poglądy zamiast rozjaśnić obraz chyba go jeszcze bardziej zmącili. – Moim zdaniem te ekspertyzy to zbędnie wydane pieniądze ? stwierdził jeden z obserwatorów dyskusji o RIPOK-u. I trudno mu nie przyznać racji bowiem z wystąpienia eksperta MZO można wywnioskować, że problem jest nieistotny zaś ekspert OBiKŚ zapytany przez radnych jak wybrnąć z tej sytuacji stwierdził, że powstałe wady prawne są możliwe do naprawienia. – Fakt, że decyzje zostały wydane z naruszeniem prawa nie oznacza, że inwestycję trzeba będzie rozebrać. Problemem jest brak pozwolenia zintegrowanego. Ale wystarczy dostosować to co zostało źle zrobione do stanu zgodnego z prawem ? wyjaśniał odpowiadając radnym.
Przysłuchująca się dyskusji Katarzyna Okuniewska, liderka Zielonego Wołomina również zabrała głos w sprawie. – Widzę tendencję, przerzucania odpowiedzialności na zasadzie ?przerzucania gorącego kartofla?. My wiemy kto jest za to odpowiedzialny. Nie chciałabym żeby tu Zielony Wołomin został przysłowiowym kozłem ofiarnym tego zamieszania. Mówienie przez pana Jagodzińskiego ?ja nie wiedziałem, podpisałem to co trafiło na moje biurko? nie jest na miejscu. My o tym informowaliśmy i wystarczyło pochylić się nad problemem. Pan Jagodziński mówił do nas: ?jeśli wiecie o nieprawidłowościach to zgłoście je do prokuratury?. My do prokuratury nie zgłosiliśmy tylko do organów kontrolujących, które przyznały nam rację. Czy tak trudno było się z nami spotkać? – pytała obecnego na sali Sylwestra Jagodzińskiego. – Może się uda to wszystko doprowadzić do porządku, bo w tej chwili to jest śmiech na sali. To nie mieszkańcy narozrabiali. Wystarczyło poprawić dokumenty wtedy, kiedy o tym mówiliśmy i nie byłoby tego problemu ? podkreśliła kończąc wypowiedź. Radny Zbigniew Paziewski zauważył, że wypowiedź Katarzyny Okuniewskiej zmierza w innym kierunku niż to było do tej pory. – W rachubę nie wchodzi zamknięcie zakładu i to, że pani Katarzyna mówi, że nie chciałaby aby ciężar zamknięcia został skierowany na Zielony Wołomin jest pocieszające – stwierdził. Do sprawy odniósł się również Sylwester Jagodziński. – Żeby wydać decyzję środowiskową trzeba zebrać i uzgodnić szereg dokumentów w oparciu o które decyzja jest wydawana ? powiedział wymieniając niezbędne uzgodnienia. – Zastrzeżeń nie było. W oparciu o zgromadzone dokumenty podpisałem decyzję środowiskową – przyznał. Jaki będzie finał tej sprawy? Teraz decyzje musi podjąć burmistrz Wołomina Elżbieta Radwan. Trzeba też pamiętać, że w różnych organach toczą się jeszcze postępowania w sprawie RIPOKu.
Teresa Urbanowska
W oczekiwaniu na decyzje
Adam Bereda, radny Rady Miejskiej w Wołominie:
– Podczas sesji Rady Miejskiej 26 listopada odbyła się dyskusja o przyszłości MZO oraz o nieuruchomionej jeszcze instalacji przetwarzania odpadów zwanej potocznie RIPOK-iem. Podstawą dyskusji była ekspertyza wykonana na rzecz UM, która badała oddziaływanie na środowisko starej kwatery składowiska w Starych Lipinach oraz procedurę prawną dotyczącą wydania decyzji środowiskowej i pozwolenia na budowę RIPOK w tym miejscu. Co ciekawe ekspertyza wykazała, że stare składowisko nie zagraża środowisku. Nie wykryto żadnych przekroczeń stężeń związków chemicznych zarówno w wodzie jak i w powietrzu. MZO, które zarządza składowiskiem ponosi jednak cały czas koszty rekultywacji tej ?złotej góry?. Inwestycja, która miała wprowadzić nowoczesny sposób zarządzania odpadami wraz z neutralnym oddziaływaniem na otaczające środowisko jest już ukończona, jednak nadal nie może być uruchomiona ponieważ Urząd Marszałkowski nie wydał tzw. pozwolenia zintegrowanego na użytkowanie. Mimo, że na dzień dzisiejszy wszystkie dokumenty są ważne i znajdują się w obrocie prawnym, to istnieje ryzyko uchylenia części z nich podczas toczącej się właśnie procedury odwoławczej. Zielony Wołomin wspierany przez GDOŚ złożył swoje zastrzeżenia co do procedury uzyskania stosownych pozwoleń. Tak naprawdę kwestia dotyczy jednej działki z kilkunastu, na których znajduje się inwestycja. Podstawą do unieważnienia decyzji środowiskowej ma być fakt że na części owej działki przebiega linia terenu zalewowego rzeki Czarna (z ryzykiem wystąpienia powodzi 1%), a na takich terenach nie wolno prowadzić gospodarki odpadami. Ten fakt podnoszą również autorzy urzędowej ekspertyzy.
MZO utrzymuje jednak, że nie wykonał inwestycji na spornym terenie, co potwierdza decyzja lokalizacyjna, która doprecyzowuje jej zasięg. Autorzy ekspertyzy podnoszą, że mimo to decyzja środowiskowa również powinna precyzować zasięg inwestycji. Spór rozstrzygną organy odwoławcze z sądem włącznie. Jednak to potrwa, a spółka nie może sobie pozwolić na stratę czasu. Najważniejsze będzie pierwsze półrocze przyszłego roku. Burmistrz Elżbieta Radwan powiedziała, że do końca roku podejmie stosowane decyzje co do przyszłości inwestycji, oczywiście w zakresie swoich kompetencji. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że należy zrobić wszystko, aby uruchomić inwestycję. W innym wypadku staniemy przed widmem milionowych strat i upadkiem spółki lub poważnym uszczupleniem budżetu gminy, która będzie musiała de facto wziąć na siebie spłatę pożyczki, którą wzięła miejska spółka na budowę zakładu. Niezbędnym elementem w tej całej spawie są protestujący mieszkańcy Starych Lipin. Na pewno błędem była niedostateczna informacja ze strony władz gminy co do samej inwestycji. To spowodowało lawinę kolejnych wydarzeń i dzisiejszy stan. Nadal uważam jednak, że istnieje możliwość kompromisu. Należy podjąć wszelkie rozmowy i decyzje, które finalnie skończą się uruchomieniem zakładu. Jeżeli to zawiedzie to będziemy mieli problem. Czekamy teraz na przedstawienie przez MZO i Burmistrza wszelkich możliwych scenariuszy.
Ekspertyza kontra ekspertyza
Dominik Kozaczka, radny Rady Miejskiej w Wołominie:
– Analizując tą zawiłą sprawę, można wskazać dwa główne problemy. Pierwszy dotyczy kontrowersyjnej decyzji środowiskowej (na budowę zakładu RIPOK), wydanej przez Burmistrza Wołomina. To swoisty akt urodzenia inwestycji, który jak wskazuje prawnik OBiKŚ pociągnął za sobą kolejne niezgodne z prawem dokumenty. W tym miejscu warto wspomnieć, że przytoczona decyzja środowiskowa jest zaskarżona przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, który żąda o ?stwierdzenie nieważności tej decyzji?.
Drugi problem dotyczy samej budowy. W ocenie OBiKŚ nie wykonano wielu prac (m.in. budowy budynków), które były planowane w decyzji środowiskowej. Najistotniejsze elementy to brak wybudowanej hali przyjęć odpadów oraz brak biofiltra. Z kolei prawnik MZO argumentował, że miały być wykonane w kolejnym etapie inwestycji. Jednak badana dokumentacja nie przewiduje etapowania przedsięwzięcia. Jak wyjaśniał prawnik OBiKŚ to np. etapować można budowę osiedla i oddawać do użytku po kilka domów. Natomiast budowy mostu, nie da się podzielić, że odda się do użytku część konstrukcji a bariery ochronne i poręcze wybuduje się w kolejnym, bliżej nie określonym etapie, gdyż inwestycja stanowi swoistą całość. Tak jest w przypadku RIPOK, hala przyjęć odpadów i biofiltr to nierozdzielna część inwestycji.
Na zakończenie dyskusji, aby doprowadzić do konkretnych wniosków, poruszyłem dwa tematy. W pierwszej kolejności ? zapytałem Panią Burmistrz o dalsze poczynania oraz plany w sprawie RIPOK. Ponieważ jedynie burmistrz posiada skuteczne narzędzia do realnego rozwiązania problemu (według przepisów w spółkach gminnych, burmistrz działa jak właściciel).
W mojej ocenie są trzy możliwe kierunki działania. Pierwszy polega na doprowadzeniu inwestycji do zgodności z prawem i uruchomienie zakładu. Druga możliwość, to zaniechanie inwestycji i restrukturyzacja w MZO. Trzecia ewentualność to sprzedaż zakładu podmiotowi prywatnemu.
Drugie z moich pytań dotyczyło, czy Pani Burmistrz zamierza zgłosić całą sprawę do zbadania przez instytucje typu: Prokuratura, CBA itp. Moim zdaniem ekspertyza OBiKŚ pokazała, że całe zamieszanie wynika ze źle podjętych decyzji urzędników. Natomiast, do innych wniosków dochodzą prawnicy MZO i stawiają hipotezę, że spowodowane zamieszanie ?może prowadzić wprost do przejęcia zakładu przez podmiot trzeci?.
Pani Burmistrz obiecała, że w ciągu najbliższego miesiąca, przedstawi mieszkańcom swoje stanowisko ? co dalej z RIPOKiem. Decyzja w tej sprawie będzie trudna, ale jest bardzo oczekiwania i ważna, gdyż przedłużanie sprawy może w przyszłości generować kolejne koszty dla gminy.