Pierwszym etapem projektu ?sistersCROWN motywowanie przez działanie? było zdobycie Mont Blanc ? szczytu nazywanego Dachem Europy. Nietuzinkowość projektu oraz odwagę i wielką pasję sióstr dostrzegły władze Miasta Ząbki obejmując projekt Patronatem Burmistrza Miasta Ząbki.
Poniżej prezentujemy relację
z pierwszego etapu wyprawy:
Mont Blanc ? najwyższy szczyt Europy (według Międzynarodowej Unii Geograficznej) ? mierzy 4810 m n.p.m. Zdobycie góry tej wysokości wymaga od wspinaczy przeprowadzenia aklimatyzacji (proces przyzwyczajania organizmu do funkcjonowania na wysokości, gdzie jest mało tlenu).
Aklimatyzację przeprowadza się według zasady ?wspinaj się wysoko, śpij nisko?. Ze względu na astmę Ani, na prawidłową aklimatyzację przeznaczyłyśmy 10 dni. Celem naszego pierwszego wyjścia aklimatyzacyjnego było schronisko Teodulo, znajdujące się we Włoszech na wysokości 3317 m n.p.m. Ze względu na pogarszające się warunki pogodowe ? zagrożenie burzą, ulewny deszcz, mgła, niestabilny śnieg, wycofałyśmy się na wysokości około 2900 m n.p.m.
Schronisko miałyśmy na wyciągnięcie ręki, jednak dojście do niego wymagało pokonania stromej grani z ogromnym nawisem śnieżnym. Wycofałyśmy się uznając, że niebezpieczeństwo jest zbyt duże. Finalnie osiągnęłyśmy wysokość około 2700 m n.p.m., co, z uwagi na panujące warunki, uznajemy za dobry wynik.
Trzeba dodać, że w czerwcu panują w Alpach warunki zimowe. Nawet w niższych partiach gór leży jeszcze śnieg, choć widać, że zima ustępuje wiośnie i robi się kwieciście i kolorowo. Zaś w wyższych partiach gór śnieg utrzymuje się cały czas, a temperatury w nocy mogą spadać nawet poniżej -10st.C.
Zawsze wyruszamy w góry mając ustalony plan działania. Naszym kolejnym celem był Gran Paradiso 4061 m n.p.m. Jest to jeden z najwyższych szczytów Włoch leżący w całości po włoskiej stronie Alp. Na ten szczyt przeznaczyłyśmy 3 dni, głównie by pogłębić aklimatyzację. Po nocy przespanej w schronisku Emanuelle 2735 m n.p.m., wyjście na szczyt stało pod znakiem zapytania ? głównie ze względu na padający deszcz
i towarzyszący mu huraganowy wiatr. Na szczęście około godz. 9 przestało wiać i wyruszyłyśmy w kierunku szczytu. Naszym przewodnikiem był Tomasz Gąsienica Mikołajczyk. Drogę ze schroniska na szczyt Gran Paradiso można podzielić na dwa odcinki. Pierwszy to długie, mozolne, śnieżno – lodowe podejście po lodowcu. Poruszanie się tu bez raków i czekanów byłoby skrajnie niebezpieczne.
Podszczytowy odcinek drogi, to wspinaczka w skale, w dość eksponowanym terenie. Trzeba tu zachować szczególną ostrożność, gdyż miejsca jest bardzo mało, a skały często oblodzone. W dniu 23. czerwca, około godz. 16:00 wraz z Anią, oraz z naszym przewodnikiem, stanęłyśmy na szczycie Gran Paradiso, bijąc tym samym nasz dotychczasowy rekord wysokości.
Zależało nam na tym, by pobyt w Alpach wykorzystać efektywnie, w tym celu u stóp Agile di Midi 3842 m n.p.m., na lodowcu, szkoliłyśmy się z auto asekuracji, wychodzenia ze szczeliny, wyciągania partnera ze szczeliny oraz zakładania stanowisk asekuracyjnych. Nauka w takiej scenerii to czysta przyjemność.
Na dzień przed atakiem na Mont Blanc czekała na nas nieplanowana niespodzianka. Musiałyśmy się rozdzielić. Decyzja o tym, że tylko jedna z nas będzie próbowała zdobyć Mont Blanc, była jedną z najtrudniejszych i najbardziej wyczerpujących emocjonalnie w naszym górskim życiu. To były ciężkie chwile dla każdej z nas, gdyż nigdy się nie rozdzielamy, dotychczas na wszystkich szczytach stawałyśmy razem. Byłyśmy bliskie wycofania się z wyprawy, odpuszczenia.
Finalnie jednak podjęłam próbę zdobycia Mont Blanc. Towarzyszył mi przewodnik IVBV Tomasz
Mikołajczyk Gąsienica. Mont Blanc zdobywa się ze schroniska Gouter położonego na wysokości 3817 m n.p.m. Do niego zaś prowadzi niebezpieczny kuluar, nie bez przyczyny okryty złą sławą i nazwany Kuluarem Śmierci. Tu trzeba być bardzo ostrożnym
i szybkim, gdyż ze względu na dużą ilość spadających kamieni zagrożenie śmiercią jest wysokie. Za to widok zachodzącego słońca ze schroniska Gouter jest magicznie bajeczny.
Atak szczytowy rozpoczęliśmy w nocy około godziny 2:45. Droga na szczyt ze schroniska Gouter 3817 m n.p.m. zajęła mi trzy godz. i 20 min., co uznaję za osobisty sukces.
Na szczycie panowały zimowe warunki. Wiał silny wiatr, który potęgował odczucie chłodu.
Temperatura odczuwalna sięgała około minus 15 st. C. Pod nosem miałam lodowy gil, zaś w plecaku zamarzła mi woda, mimo że ją zabezpieczyłam przed mrozem. Napawanie się widokami
i podziwianie panoramy Alp trwało zaledwie kilka minut. Zimno dawało się we znaki, a do tego sprawdziły się prognozy pogody, chmury szybko zaczęły się obniżać, zbliżało się załamanie pogody. W takich warunkach nie można zwlekać z powrotem na dół. Mont Blanc dedykuję mojej siostrze Ani i mojemu 10-cio miesięcznemu synkowi Kajtusiowi.
Porachunki z Mont Blanc nie są jeszcze zakończone. SistersCROWN nie poddaje się łatwo. Obowiązkowo jeszcze raz przyjedziemy w Alpy, by razem z Anią stanąć na szczycie Dachy Europy.
Pełną relację z wyprawy sistersCROWN Mont Blanc można znaleźć na stronie internatowej Górski Świat MagdyM www.magdalenamarkowska.com. Fundusze na wyprawę pozyskiwałyśmy od sponsorów oraz poprzez kampanię prowadzoną na portalu wspieram.to. Bardzo dziękujemy Sponsorom oraz wszystkim osobom, które wsparły nasz projekt. Bez Waszej pomocy sfinansowanie takiej wyprawy byłoby niemożliwe.
Magdalena Markowska