Abonent czasowo niedostępny. Wciskam czerwoną słuchawkę. Nie odbiera. Żadnej prywatnej aktywności na facebooku. Powinni wrócić. Jeszcze jeden dzień i na pewno wrócą. Żadnej słownej relacji, zdjęcia wrzucane na stronę Piątego Wymiaru podsycały moją zazdrość o życie teatralnych kolegów.
Dwa miesiące temu, szukając kawałka pomidora pod tartym serem sirene w bałkańskiej knajpie naprzeciwko urzędu miasta Łukasz Jachacy nie spodziewał się że przyjdzie mu wracać do domu z plamą oliwy na białej koszuli. Spokojnym ruchem ręki człowiek ten o twarzy współczesnego ascety wyłuszczył ociekający złocistą substancją krwisty kawał, przebity kierował w wygłodniałe usta. Operację przerwał piskliwy acz radosny skowyt Emili Polak. Życie piszę najgorsze scenariusze i tak oliwny pomidor niemo spłynął po białej flaneli. ? Tak! Udało się! ? Co się udało Emilko? ? zapytał niezmącony Łukasz. ? Zgodzili się zrobić tłumaczenie, studenci z uniwersytetu śląskiego. W ramach zajęć. ? To świetnie Emilko. Świetnie.
Kilka godzin później w przydomowej szopie oświetlonej blaskiem księżyca Łukasz zwany przez niektórych Szalonym Jackiem zakasał rękawy splamionej flaneli i zaczął zbijać trumnę.
Mniej więcej tak zaczęły się przygotowania grupy teatralnej Piąty Wymiar z wołomińskiego Miejskiego Domu Kultury do wystawienia na 50-tej edycji Festiwalu Teatrów Amatorskich (Dramski Amaterski Festival) spektaklu komediowego ?Hula Dracula? wg Micheala Coxa.
Spektakl wyreżyserował Robert Grzelak razem z Emilią Polak.
Wrócili w niedzielę 1 czerwca. Gdy tylko zauważyłem, że Łukasz w poniedziałek rano zalajkował jakieś facebookowe wypociny, zadzwoniłem.
Odebrał zmęczony głos. Spotykają się dziś w kawiarni MDK-u, mają oglądać film z występu. Muszę to zobaczyć. Na schodach do kawiarenki śmignął mi kolega, jak i ja były aktor PW. Poszedł ze mną i zastaliśmy Roberta Grzelaka z Karoliną Mazur. Gratulowaliśmy. Kolega powiedział: ?TO musiała być dla nich atrakcja, tak jakby do nas wpadła wycieczka z Chin i zaczęła grać po Polsku?. Między słowami uznania były jednak kropelki jadu i żółci. Tydzień w Macedonii ? egzotyczna sprawa. Kolega poleciał a ja zostałem oglądając zdjęcia. Reszta zespołu schodziła się mniej lub bardziej zmęczona. Emilia Polak, Joanna Siekaczyńska, Marta Jogunica, Tomasz Chmiel w końcu i Łukasz Jachacy. Zdjęcia piękne jednak dwie godziny to za dużo i wymuszone zainteresowanie męczy mięśnie twarzy. Z całego zespołu zabrakło Łukasza Dziaka i Pawła Litwinowicza, zdolnego gościa z teatralnego Studia Katastrofa. Czekałem jednak na Tomka Wróblewskiego, powiernika filmu. Czy relacje i zadowolenie z występu jakie słyszałem w głosie kolegów było uzasadnione? Zagrać po macedońsku, w Macedonii. Wow!
Czekając słuchałem relacji. ?Jechaliśmy dobę do Macedonii, najpierw do Skopje, ponieważ i tam mieliśmy umówiony spektakl (zagrali w Kochani [Koczani]), niestety dzień przed naszym przyjazdem do Skopje była powódź i zalało m.in. teatr, w którym mieliśmy zagrać i organizatorzy, ze względów na bezpieczeństwo publiczności i nasze, odwołali występ?.
?To, że zagramy po macedońsku było tajemnicą, kryłam to do samego spektaklu. Wiedziały o tym tylko osoby, które nam pomagały, m.in Vele Zmejkoski i David Micevski, którym bardzo dziękujemy? ? mówi Emilia Polak.
Po spektaklu pan Blagoj Penov, dyrektor Festiwalu, nie krył zachwytu. ?Już kolejnego dnia po naszym występie w macedońskiej prasie można było przeczytać o naszym spektaklu, naszych umiejętnościach, o tym że polski teatr zagrał w języku macedońskim, i o tym jaką sympatią publika zapałała do naszej grupy?. Słowa te stawiają wysoką poprzeczkę moim oczekiwaniom. Jest Tomek, jest film. Relacje nie były jednak przesadzone, publiczność reagowała żywo a aktorzy pomimo sceny 2-3 krotnie większej niż w wołomińskim MDK-u, oraz żadnej próby technicznej ze światłami, poradzili sobie świetnie. Najważniejsze widziałem, cieszy mnie sukces kolegów. Tylko skąd wzieliście na to pieniądze? – pytam. Dofinansowanie dostaliśmy z MDK-u, a pobyt w Skopje finansowali organizatorzy festiwalu.
Uskrzydleni specjalną nagrodą za unikatowe przedstawienie aktorzy mówią, że planują wystawić 6 września w Wołominie Hula Dracula w dwujęzycznej wersji. Oraz nauczyć się macedońskiego i uczynić wyjazdy na DAF tradycją.
Wojciech Urbanowski