Te wakacje nie zapowiadają się na spokojne w polskiej polityce. Wiele na to wskazuje, że co chwila będą wybuchały ?bomby?. Ten i ów ?pirotechnik? (czytaj: polityk) będzie chciał przypomnieć nam o swoim istnieniu. Rzuci pomysł, zgłosi wniosek, obrazi politycznego oponenta. A czasem zrobią to za niego inni, publikując jakąś jego rozmowę przy wódeczce. Nie małej wódeczce! Stąd ten bełkot i wulgaryzmy na nagraniach sukcesywnie udostępnianych przez tygodnik ?Wprost?.
Lecz nie taśmy będą najważniejsze w te wakacje. Jak uważa prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog z Polskiej Akademii Nauk, ?Polacy są zmęczeni własną walką z próbami ich zdemoralizowania przez system rządzący. W Polsce jest duże zróżnicowanie płac, wiele osób zarabia pensję minimalną, a czasami nawet mniej. Ale Polacy też wiedzą, że jakoś muszą funkcjonować – uznają więc nadużycia za na tyle normalne i powszechne, że je bagatelizują. Bardziej bowiem obawiają się utraty pracy, więc godzą się na demoralizację i wciągnięcie w system – choć się boją skali tego zjawiska. Polacy są racjonalni. Zdają sobie sprawę z własnych sukcesów osiągniętych ciężką pracą. Wiedzą, że w ostatnich latach zyskali więcej niż kraj jako całość. Ale nabrali też przekonania, że poradzą sobie w każdej sytuacji bez względu na to, co by się działo. Przetrwać w polskich warunkach to naprawdę sztuka. Tym bardziej, że państwo wręcz zachęca do tego, by obniżać standardy i wchodzić w tworzone przez nie układy. To demoralizuje, gdy Polacy obserwują sytuacje, w których państwo nie wspiera dobrych praktyk, natomiast forsuje złe. Boją się tego, że ta demoralizacja dotknie także ich. Bo obecny system opiera się nie tylko na klientelizmie klasy politycznej. On schodzi coraz niżej, uzależnia od polityki kolejne dziedziny życia. Ludzie są demoralizowani- w tym sensie, że widzą, jak bliskie związki z partią rządzącą na szczeblu lokalnym przynoszą profity, a ich brak może się wiązać z kłopotami. Właśnie takich sytuacji obawiają się Polacy najbardziej. Podstawowym grzechem jest skala upartyjnienia Polski i gra pozorów. Władza traktuje państwo jako coś jej należnego – jako źródło posad, zasobów, dochodów, odpraw ? instrumentów, pozwalających utrzymać korzyści płynące z utrzymywania się w kręgu władzy. Choćby Andrzej Parafianowicz, wiceprezes PGNiG. Gdy wybuchła afera taśmowa, został tylko zawieszony, a nie odwołany. To jest porażające. Widać, że demokracja w Polsce, polegająca na wybieraniu władz politycznych, jest demontowana. Partie tworzą wokół siebie zależne od siebie środowiska, które mają służyć reprodukcji tej władzy w kolejnych wyborach. To jest zamachem na demokrację. Wszyscy nagrani rozmówcy, zamiast być wiernymi standardom, jakich należy oczekiwać od profesjonalistów, szukają sposobu, w jaki mogą się dogadać – a przy okazji usunąć czy zmarginalizować takich profesjonalistów jak Rostowski, Hausner. Osoby nagrane czują się bezkarne, przekonane, że bycie lojalnym wobec systemu gwarantuje im nietykalność.?
Czy sądzisz, szanowny Czytelniku, że w twojej gminie jest inaczej? Wakacje to dobry czas, by o tym wszystkim pomyśleć. Jesienią wybory samorządowe.
Edward M. Urbanowski