Mecz rozegrany w ramach 25 kolejki IV ligi grupy północnej, w którym rywalem Dolcanu Ząbki był Drukarz Warszawa, zakończył się zasłużonym zwycięstwem naszej drużyny 3:1. Dwie bramki w tym spotkaniu strzelił przesunięty do linii pomocy Bartłomiej Balcer, a jedną dołożył Konrad Cichowski. Honorowe trafienie dla przyjezdnych zapisał na swoim koncie Korneliusz Sochań, skutecznie egzekwując rzut karny.
Niska podstawa chmur i niemal bezustannie padający deszcz stanowiły, można powiedzieć typowo angielską scenerię tego meczu. Tego typu ?atrakcje? pogodowe wpisały się niestety dość płynnie w ogólnie nieszczególny nastrój, który towarzyszył mi przed tym spotkaniem. Powodem mało optymistycznych przemyśleń, był brak możliwości występu w tym meczu trzech zawodników, którzy w derbach z Huraganem zostali ukarani kartkami. Zawodników bezdyskusyjnie podstawowych, bo Mateusza Matackiego (kartka czerwona) oraz Dariusza Dadacza i Krystiana Lewandowskiego (kartki żółte) patrząc na dotychczasowe statystyki do tej kategorii graczy w bieżącej rundzie należy zaliczać.
Dość szybko okazało się jednak, że moje obawy nie miały jakichkolwiek racjonalnych podstaw, a i warunki atmosferyczne nie stanowiły większego problemu. Od pierwszych minut meczu ząbkowska drużyna osiągnęła sporą przewagę. W 7 minucie strzał głową Piotra Augustyniaka z linii bramkowej wybił jeden z obrońców gości, w 10 minucie tuż obok słupka uderzył z dystansu Konrad Cichowski, a pięć minut później strzał Pawła Barzyca sprzed linii pola karnego poszybował minimalnie ponad poprzeczką bramki Drukarza. Bramka dająca Dolcanowi prowadzenie padła w 26 minucie meczu, gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Cichowskiego bramkarza gości ubiegł Bartłomiej Balcer i głową skierował piłkę do siatki. Dwie minuty później mieliśmy okazję obserwować niemal kopię tej akcji, z tą tylko różnicą, że bez stałego fragmentu gry. Po koronkowej akcji naszej drużyny na wrzutkę w pole karne zdecydował się Daniel Nawrocki, a skutecznym strzałem głową popisał Cichowski. Ciężka, nasiąknięta wodą murawa sprawiała, że akcje obu drużyn były budowane dość wolno, ale najczęściej to nasi zawodnicy mieli piłkę przy nodze, a goście za nią biegali.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ większej zmianie. W dalszym ciągu stroną dyktującą warunki gry byli zawodnicy naszej drużyny, ale mimo kilku doskonałych sytuacji nie potrafili tego przełożyć na bardziej okazałe zdobycze bramkowe. O ile Balcer w 55 minucie meczu zdołał skierować piłkę do bramki po dokładnym podaniu Cichowskiego z prawego skrzydła, o tyle strzały Nawrockiego, Jakuba Stepnowskiego, Bartosza Wybrańca i Daniela Kozika oddawane w dość dogodnych sytuacjach okazały się niecelne. Szczególnie szkoda sytuacji naszego młodego atakującego, który dosłownie trzy minuty po wejściu na boisko doskonale przyjął sobie piłkę na linii pola karnego, zwiódł balansem ciała jednego z warszawskich obrońców i uderzył ?po długim rogu?, niestety jego strzał o centymetry minął słupek bramki strzeżonej przez Krzysztofa Mazura. W międzyczasie przyjezdni zdobyli bramkę po skutecznym strzale z rzutu karnego Korneliusza Sochania. Niestety w tej sytuacji nasz bramkarz nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję.
Już w najbliższą sobotę naszą drużynę czeka trudna wyjazdowa potyczka z MKS Przasnysz, a w kolejny weekend zacznie się to, co ?Tygrysy lubią najbardziej?. Seria trzech kolejnych spotkań prawdy, które zapewne już teraz można nazwać meczami o ostateczny prymat w grupie północnej IV-ligowych zmagań na Mazowszu. W pierwszym z nich Dolcan na Dozbud Arenie w Ząbkach podejmować będzie aktualnego lidera rozgrywek – Koronę Ostrołęka. Tydzień później ząbkowianie zmierzą się na wyjeździe z rezerwami pierwszoligowej Pogoni Siedlce, a sezon zamkną meczem na własnym obiekcie z Mazovią Mińsk Mazowiecki. Każdy, kto zna aktualny układ tabeli zdaje sobie sprawę, jakie znaczenie dla ostatecznego jej kształtu będą miały wyniki tych konfrontacji. Zapewne innych także, ale jestem przekonany, że raczej powinniśmy skupić uwagę na swoich poczynaniach.
Krzysztof Krajewski