Toyota Auris Hybrid

Zacznę od podsumowania: Jeżeli rajcuje Cię dźwięk zamykanych/otwieranych drzwi w Star Wars czy jakimkolwiek innym filmie sci-fi, gdzie takie drzwi/grodzie czy cokolwiek występują ? będziesz przezadowolony z tego samochodu. Ja byłem…

O tym, że Toyta hybryda jest pożądana przez społeczeństwo przekonałem się jeszcze zanim odebrałem kluczyki do samochodu, który miałem zamiar testować. W poniedziałkowe przedpołudnie okazało się, że samochód, który miałem dostać do testu został… skradziony od poprzedniego testującego. Na szczęście nie zostałem z kluczykami od mojego opla w ręku na pustym parkingu i obsługa salonu znalazła dla mnie inną propozycję.

Wygląd

Przed testem obejrzałem w internecie z 2GB zdjęć i z 10GB filmów na youtubie. Zacząłem też zwracać uwagę na ulicy na Aurisy. No i WTEDY opadła kurtyna, która do tej pory zasłaniała mi spory kawał rzeczywistości. Okazało się, że jeździ ich dookoła mnie wcale nie mało, kręcą się dookoła i wyłaniają niemalże  z za każdego zakrętu. Jak to się stało, że nie uświadamiałem sobie dotąd ich obecności? Czy jest z nimi tak jak z magicznym sklepem z pewnej książki, którą kiedyś czytałem? Sklep ujawniał swoją obecność tylko tym, którzy wiedzieli o jego istnieniu. Jest to jedna z możliwości. Drugą, pewnie preferowaną przez Mugoli, będzie informacja, że samochód stworzony przez japońskich projektantów (zakładam, że są Japończykami a jeżeli są Holendrami czy kimś, kto wśród swoich przodków nie ma Samuraja lub kogoś kto przez Samuraja zastał rozczłonkowany ? przepraszam)  wygląda tak, żeby nie budzić ciekawości, ma wyglądać dobrze i tyle. To nie jest samochód dla osób, które lubią zwracać na siebie uwagę ostentacją, spojlerami doklejonymi na butapren, czy też dźwiękiem V12. To nie jest samochód dla człowieka, który potrzebuję zwracać na siebie uwagę każdego (w dobrym lub złym stylu) ten samochód jest czterokołowym komunikatem, który mówi: jestem na luzie, nie muszę się spinać.

Wnętrze

Jeżeli oczekujesz od wnętrza drewna, aluminium, skór z ostatnich egzemplarzy zwierząt jakiegoś zagrożonego gatunku i dźwigni zmiany biegów wykonanej z muszli sympatycznego żółwia z Galapagos czy innych tego typu materiałów to tu ich nie znajdziesz. Jeżeli szukasz czystej użyteczności, maszyny, którą będziesz wiedział jak obsłużyć po pięciu minutach od wejścia do jej wnętrza, a w trakcie użytkowania Twoja ręka prowadzona magiczną mocą ergonomii projektu trafi tam, gdzie trafić miała (serio, serio nikt mi za ten test nie płaci) to to wnętrze Ci się spodoba. Po środku jest miejsce na dwa kubki, które można wykorzystać do przewożenia telefonu, pod prawą ręką pojemny schowek z regulowanym podłokietnikiem. Na desce jest dostęp do portu USB dzięki czemu nie trzeba wozić ładowarki samochodowej, obok USB jest wejście AUX więc można odpalać muzykę z telefonu. Oprócz tego mamy dostęp do gniazda zapalniczki więc w jednym momencie możemy bez rozgałęziaczy ładować dwa urządzenia. Na drzwiach pojemne kieszenie, w które udało mi się włożyć butelkę z 1,5 litrowym napojem. To co zwraca uwagę to centralny ekran. I jako, że jedziemy hybrydą, mamy na nim dostępne trzy interesujące mnie ekrany: dwa ekrany statystyk wykorzystania mocy i ekran pokazujący pracę systemu napędowego ? to jest silnika spalinowego, silnika elektrycznego i akumulatorów. To co jeszcze zwróciło moją uwagę jest to zegar, który zastępuje obrotomierz ze spalinowców. Jest to wskaźnik systemu hybrydowego, w którym mamy trzy pola: CHG ? ładowanie akumulatorów, ECO-optymalny poziom wykorzystania hybrydy i PWR ? maksymalna dostępna moc systemu napędowego.

Jak to jeździ

Wsiadam. Wrzucam kluczyk do miejsca przeznaczonego na kubek. Wciskam hamulec naciskam przycisk start, odpala się sporych rozmiarów wyświetlacz na konsoli centralnej, rozświetla się pole zegarów za kierownicą i…. tyle, kompletna cisza. Sięgam ręką do niebieskawej dźwigni (a właściwie dźwigienki jeżeli w jednym słowie miał by być zawarty opis rozmiaru) wrzucam R (bieg wsteczny), na ekranie centralnym odpala się obraz z kamery wstecznej i… (tak znowu kropka, kropka, kropka przepraszam) cisza. Jeżdżąc hybrydą muszę przyzwyczaić się do kompletnej ciszy przy manewrach na parkingu. Od razu włączam się do ruchu, wciskam gaz do dechy. I mocy nie brakuje, silnik co prawda nie wkręca się jak w spalinówce na wysokie obroty tylko dzięki skrzyni E-CVT dobiera optymalne obroty, co na początku brzmi trochę obco. Po paru kilometrach już się przyzwyczajam i jest to dla mnie miły dźwięk.

Podsumowanie

Jeżeli wiesz co to Endomodo, Google Fit czy inny rejestrator aktywności fizycznej, jeżeli lubisz wszelkie mechanizmy rywalizacji,  jeżeli w Twoim dotychczasowym samochodzie ulubioną zabawą było dla Ciebie dynamiczna ECO jazda (tak to nie są słowa wykluczające się) i dopieszczanie niskich wyników spalania, to jest to samochód dla Ciebie. Jeżeli miałbym jednym słowem opisać wrażenia związane z tym samochodem, to słowem tym była by ?lekkość?. Lekkość prowadzenia, lekkość manewrów, lekkość formy tego samochodu, lekkość stopy, którą zostawiamy na ziemi swój odcisk węglowy. Minęło 24 godziny od czasu, kiedy odebrałem Toyote do testów. Oddałem dowód, kluczyki, pożegnałem się. Wsiadłem do mojego 2,5 litrowego spalinowca, odpaliłem dwudziestowieczny układ napędzający. I z 21 wieku znowu znalazłem się w wieku 20 z jego paliwożernymi, obciążającymi dla planety silnikami. Lubię oba światy, ale wiem, że przyszłość to hybryda czy też czysty elektryk. I z tą konstatacją (znalazłem słownik) kończę mój pierwszy test/teks.

Lech Urbanowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.