Pan Prezydent Bronisław Komorowski opublikował w Dzienniku Ustaw postanowienie o przeprowadzeniu w dniu 6 września ogólnopolskiego referendum. Będziemy mieć możliwość wypowiedzenia się na trzy pytania. Po pierwsze – czy jesteśmy za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu; po drugie – czy opowiadamy się za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa oraz po trzecie – czy jesteśmy za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika.Czytam te pytania i ogarnia mnie śmiech, bo w końcu o czym mam decydować? O wprowadzeniu okręgów jednomandatowych w wyborach do Sejmu? Przecież to wymaga zmiany Konstytucji, tak samo jak wprowadzenie euro w Polsce. O tym mogą tylko zadecydować posłowie i senatorowie. Bez powstania ponadpartyjnego porozumienia największych partii politycznych, to referendum nie ma sensu. Zwolennicy JOW ? ów winni raczej zadbać, by ten postulat był w programach wyborczych Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości i Ruchu Społecznego Pawła Kukiza, trzech największych formacji politycznych. Po sobotnich konwencjach wyborczych PO i PiS już wiadomo, że żadna z tych partii nie wypisała na swoich sztandarach hasła: jestem za JOW!
I właściwie ta konstatacja powinna zamknąć temat referendum, gdyż pozostałe pytania referendalne już nie mają tu większego znaczenia. Chociażby to, o finansowaniu partii politycznych. Przecież koszty przeprowadzenia tego referendum są większe, niż środki z budżetu państwa wykładane na partie polityczne! O trzecim pytaniu nie chciałbym mówić. Jest bez sensu. To polskie sądy trzeba zreformować tak, by wreszcie zaczęły sądzić ? sprawiedliwie, by egzekwowały przestrzeganie prawa od wszystkich, w tym od urzędów skarbowych.
Mówiąc krótko, przedmiot referendum mnie nie zachwycił. Zostanę w domu! Niech inni, jak chcą, w to się bawią. Natomiast chętnie bym wziął udział w referendum, gdyby tylko Pan Bronisław Komorowski zachował się jak mąż stanu i sięgnął do odrzuconych przez posłów PO i PSL dwóch wielkich ogólnopolskich petycji wzywających do przeprowadzenia referendów w sprawie reformy emerytalnej i reformy szkolnej, czyli objęcia obowiązkiem szkolnym sześciolatków.
Przypomnę. Rząd Donalda Tuska przyjął nowe warunki naliczania emerytury i wydłużył wiek przejścia na emeryturę do 67 roku życia tak dla kobiet jak i dla mężczyzn. NSZZ ?Solidarność? zebrała 2 miliony podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum, by odrzucić ten pomysł. Niestety, Sejm przegłosował ten wniosek i reforma emerytalna weszła w życie. Dziś już wiemy, że obecny emeryt nie dość, że będzie pracował o dwa lata dłużej, to jeszcze otrzyma o jedną trzecią mniejszą emeryturę! Lecz tu Pan Prezydent nawet się nie zająknął, by zarządzić z własnej inicjatywy referendum. Podobnie zachował się nad petycją w sprawie tzw. sześciolatków, gdy decyzją Sejmu milion podpisów oburzonych rodziców trafiło do kosza.
Dzisiaj Pan Bronisław Komorowski mógł to naprawić i włączyć te dwa odrzucone przez Sejm postulaty pod głosowanie. Tego nie zrobił, stąd moje oburzenie.
Edward M. Urbanowski