Październik to piękny miesiąc, pełen barw, zmian i niespodzianek. Raz na drzewach zadziwia nas mieniącymi się kolorami przypominającymi ciepłe słoneczne dni, by po chwili smagać wiatrem i deszczem, zniechęcając do opuszczania domowych pieleszy.
Październik to również miesiąc wielu rocznic i uroczystości. Ale najczęściej spotykamy się w miejscach publicznych, by świętować, przypadający na 14 października, Dzień Edukacji Narodowej.
Jednak nie tylko. Październik to również miesiąc na dobre budzącej się po wakacyjnej przerwie aktywności akademickiej i? politycznej, samorządowej, społecznej. Jednym słowem ? życie zaczyna wrzeć.
Obserwując od lat lokalną scenę samorządową, czasem określaną sceną polityczną, coraz częściej nurtuje mnie pytanie w którą stronę zmierza ta samorządowa rzeczywistość?
Z jednej strony chcemy, aby osoby, które nas reprezentują były właściwie przygotowane, były merytoryczne, odważne, odporne na różnego rodzaju pokusy z drugiej zaś, gdy już takie osoby, wybierzemy i obdarzymy zaufaniem z szybkością porównywalną do prędkości światła zaczynamy je dyskredytować, publicznie chłostać, zaglądać do portfela i obrzucać stekiem niewybrednych określeń. Słaba to zachętą do angażowania się w życie społeczne.
Przed nami ostatni rok obecnej kadencji. Internet, media społecznościowe, różne formy i możliwości wyrażania swoich opinii, jak również brak odpowiedzialności za słowo, to instrumenty pozwalające na manipulowanie opinią publiczną. Ilu wartościowym jednostkom, mającym świadomość metod i reguł tej gry, których często najzwyczajniej w świecie brak, wystarczy samozaparcia, aby stanąć w szranki wyborcze?
Dwa tygodnie temu napisałam, że jest grupa zaprzyjaźnionych artystów, która przyjeżdża do Wołomina i uwiecznia na płótnach to, co w naszym mieście jest dla nich interesujące, piękne, inspirujące. Wydawać by się mogło temat neutralny, niepolityczny?
Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że pasje jednych stają się powodem frustracji dla innych.
Anonimy ? to jedna z częstych form przekazywania swoich opinii przez część naszego społeczeństwa. Po wielu latach pracy dziennikarskiej przestały mnie już one dziwić i wiem, że powody do ich napisania są przeróżne, a jednak od czasu do czasu zdarza się wybitny ?pisarz?, który sprawia, że ręce człowiekowi opadają.
Ten, o którym w tej chwili piszę dostałam w pięknej, żółtej kopercie i na tym kończy się urok tego listu. Szkoda, Szanowny Autorze, że zabrakło odwagi, aby się podpisać pod tym wiekopomnym dziełem.
W każdym razie tak, jak my malowania Wołomina nie zamierzamy zaprzestać, tak mam nadzieję, że pomimo rozmiarów możliwego hejtu, w nadchodzących wyborach będziemy mieli z kogo dokonać wyboru tych, których delegujemy do reprezentowania naszych interesów w organach samorządowych.