11 lipca odbyłam kilka równie interesujących co i intrygujących rozmów. Grubo przed południem odebrałam telefon z pretensjami od osoby aktywnej w lokalnym samorządzie. Choć trudno było zachować spokój podczas tej rozmowy to wysłuchałam z uwagą co moja rozmówczyni miała mi do zakomunikowania.
Gdy trochę ochłonęłam sięgnęłam do źródła czyli jednego z tekstów jaki w ostatnim czasie napisałam. Wykonałam kilka głębszych wdechów i? zadzwoniłam do mojej rozmówczyni sprzed kilku godzin próbując na spokojnie przeanalizować treść zawartą w spornym artykule. Chyba nie do końca byłam przekonywująca. Miałam jednak nadzieję, że na tym nie zakończy się nasza ? zawarta telefonicznie ? znajomość. Nie zawiodłam się.
Po pewnym czasie odebrałam ponownie telefon od tej samej osoby już w zupełnie innym tonie. Moja rozmówczyni sprawdziła informacje w które nie do końca wierzyła i chyba przyznała mi rację. W każdym bądź razie umówiłyśmy się na rozmowę po przerwie urlopowej z czego zapewne powstanie kolejny materiał do ?Życia?. Taką obietnicę złożyłam.
Dlaczego o tym piszę? Bo to dziś rzadkość, żeby ktoś potrafił zadzwonić i powiedzieć kilka miłych słów po wcześniejszej awanturze. Takie zachowanie przywraca jednak wiarę w to, że wśród działaczy ocierających się o lokalną politykę można trafić również na ludzi przyzwoitych. Ten przykład pokazuje też, że warto ze sobą rozmawiać. Warto w spokojnym duchu argumentować swoje racje bo tylko to daje szansę i nadzieję na porozumienie.
Jeśli się zastanawiacie dlaczego nie napisałam o co i o kogo chodzi ? to spieszę wyjaśnić ? życzę zarówno tej osobie jak i sobie spokojnego lata a do tematu wrócę z wielką ochotą w połowie sierpnia.
Tymczasem życzę wszystkim naszym Czytelnikom udanych urlopów.