Zmartwień liderom naszych lokalnych samorządów nie brakowało w minionym roku bo to i śmiecie trzeba jakoś rozliczyć i z nauczycielami sobie poradzić znajdując pieniądze na przyznane przez rząd podwyżki a na dokładkę jeszcze w wielu miejscach cięć dokonać i choć chciałoby się więcej to można tyle na ile wystarczy i RIO pozwoli. A mieszkańcy też nie odpuszczają? ale cóż ? taka karma.
Rok 2020 choć ładnie wygląda graficznie to również nie jest pozbawiony trosk i coraz większych dylematów. Patrząc na transmisje z obrad niektórych rad gmin a czasem nawet komisji coraz częściej zastanawiam się nad tym czy jest jakieś narzędzie, które pozwoliłoby zrobić przysłowiową ?stopklatkę?, które pozwoliłoby zatrzymać wzajemne animozje i zapędy lokalnych treserów.
Choć w przeszłości nie jeden taki ?treser? połamał sobie szpicrutę trafiając na grunt, gdzie ceni się poglądy nie tylko własne ale i innych to w każdym pokoleniu, ba ? w każdej kadencji, znajdują się jego następcy. I próbują? nie widzą, że mieli coś co próbują bezskutecznie wymóc na otoczeniu tracąc w ten sposób wszystko ? sympatię, szacunek i poparcie społeczne. Może trochę to zawiłe, ale wydaje mi się, że uda się Wam zrozumieć co autorka ma na myśli. Już nie raz daliście mi dowód, że czytacie uważnie.
Z niepokojem obserwuję w wielu naszych samorządowych środowiskach ogrom wzajemnej niechęci. Z jeszcze większym niepokojem czytam słowa ?jak ja nienawidzę?.?. Czy mamy jeszcze czas, aby to zmienić? Nie wiem. Coraz częściej widzę, że bez kolejnej zmiany pokoleniowej w niektórych miejscach ?zmiana na lepsze? na którą tak wiele środowisk się powołuje nie jest możliwa przez kolejne lata.
Nie ma ostatnio dnia, abym nie snuła takich refleksji i nie stawiała pytania ? czy warto?
Ale równie często niespodziewanie pojawia się odpowiedź ? jasna i oczywista. Warto. Bo jak nie my to kto sprawi, że ta ?stopkaltka? prędzej czy później zadziała?