W ostatnim czasie zdarza mi się coraz częściej słyszeć lub czytać opinie o informacjach z życia publicznego zarówno terminach spotkań od gospodarczych, przez polityczne czy samorządowe po wydarzenia kulturalne i sportowe. Każdy ?coś, gdzieś zamieszcza? jednak potencjalny adresat czy odbiorca nie ma do tych informacji dostępu bo w sieci wszystko zbyt szybko płynie i się zmienia.
Tu i ówdzie coraz częściej daje się słyszeć apel o ?jedno miejsce?, gdzie zgromadzona będzie wiedza na temat koncertów, warsztatów, wyjazdów integracyjnych. Czy to znaczy, że FB już nam nie wystarcza, czy tylko, że znudziła nam już się ta zabawka? Z pewnością nie wszystkim?
W tym tygodniu, wieczorem, po trwającej wiele godzin sesji absolutoryjnej, grupa lokalnych samorządowców wybrała się wspólnie na posiłek do jednego z lokalnych punktów gastronomicznych. Rzecz najnormalniejsza na świecie i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie ?tajemniczy Don Pedro? ? może nawet nie jeden, który za nimi wyruszył by z ukrycia ?strzelić kilka fotek? i zamieścić na FB-kowym forum społecznościowym z absurdalnym komentarzem za co spotkała go niezbyt dla niego miła niespodzianka ze strony wielu uczestników grupy. Czytając opis sytuacji i zamieszczane pod nim komentarze, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że skądś znam tego „Don Pedro”.
Niektórzy z Was pewnie jeszcze pamiętają ?grzybek? na placu 3 maja w Wołominie ? miejsce, gdzie można było przyjść na kawę, herbatę i dobre ciastko. W to miejsce zapraszałam wówczas na wywiady kandydatów do parlamentu, startujących w naszym okręgu. Ponieważ zaproszenie było zamieszczone publicznie wokół miejsca tych rozmów zaczęły dziać się zdarzenia niezaplanowane. Podobnie, jak dzisiejszych samorządowców, którzy wybrali się na kolację, nas wówczas również obserwowało kilku ?tajemniczych Don Pedrów? ? mam nieodparte wrażenie, że były to te same osoby.
Cóż ? lata mijają a nawyki zostały.