Tytuł do dzisiejszych przemyśleń nasunęło jak zwykle życie i obserwacja toczących się na lokalnych forach społecznościowych dyskusji dotyczących spraw publicznych.
Sięgnę jednak do zamierzchłej przeszłości pamiętającej drugą połowę pierwszej dekady obecnego wieku. Ówczesny burmistrz Ząbek cieszył się ze środków jakie gmina pozyskała na budowę długo oczekiwanej infrastruktury drogowej na terenie tego miasta. Nie był to jednak powód do zadowolenia dla wszystkich. Jeden z ówczesnych radnych powiatowych, pochodzący z Ząbek, ale z jakiegoś powodu będący w opozycji do urzędującego burmistrza, podczas półoficjalnego spotkania zapewniał, że już on się o to postara, żeby miasto tych pieniędzy nie otrzymało (pracował w jednostce udzielającej dofinansowania).
Wówczas bardzo mnie poruszyło ta wypowiedź. Jak to wielokrotnie już w swoich felietonach podkreślałam, jestem niepoprawną optymistką i takie podejście/zachowanie w żaden sposób nie mieściło się w moich kategoriach wartości. W każdym razie to był ten pierwszy raz, kiedy dotarło do mnie, że coraz bardziej w tej naszej młodej demokracji zbaczamy w ślepy zaułek.
Dziś takich przykładów można mnożyć w setki a może nawet tysiące i to na każdym szczeblu nie tylko samorządowych działań: służba zdrowia, polityka, gospodarka, bankowość, prawodawstwo, edukacja, finanse publiczne, ochrona środowiska a przede wszystkim zasady rządzące w polityce ? czego byśmy tu nie wymienili, wszystko chyba już w ten ślepy zaułek dotarło albo jest od niego bardzo blisko.
Dziś, patrząc z tej perspektywy na nasze lokalne, gminno-powiatowe podwórko ? coraz więcej osób zauważa, że w wielu miejscach jest tak źle, jak dawno już nie było. Choć wokół wiele się zmieniło w infrastrukturze technicznej to dla mnie osobiście najbardziej dotkliwe są przemiany społeczne, które degradują wartości, niszczą lokalnych aktywistów a dają coraz większe pole do popisu populistom.
Hasło ?Mądry Polak po szkodzie? coraz częściej ponownie nabiera na wartości.