Nie wiem czego się spodziewałam idąc na środową debatę w sprawie ustawy metropolitalnej, która odbyła się w Wołominie.
Może jednak w duchu łudziłam się, że po drugiej stronie zasiądzie poseł pomysłodawca ? Jacek Sasin? Sama już nie wiem.
Choć z drugiej strony ? nieobecność posła Sasina wcale mnie nie zdziwiła?
Ot taka polityczna strategia. Nie ważne, że nie podoba się ona tym, którzy przyszli dowiedzieć się o co tak naprawdę w tym poselskim projekcie ustawy chodzi.
Panie Pośle czyżby zabrakło odwagi? Nie wierzę…
A szkoda, że taką formę debaty z nami ? mieszkańcami ziemi wołomińskiej ? z której to jest Pan Posłem, wybrał Pan ?nasz? Parlamentarzysta.
O czym to świadczy? Myślę, że odpowiedź nasuwa się każdemu z nas sama. I chyba nic wrażenia po tej dzisiejszej Pańskiej nieobecności nie zmieni. A szkoda.
Z organizatorami spotkania ?Nic o nas bez nas?, na które licznie przyjechali samorządowcy nie tylko z powiatu wołomińskiego, ale również z innych powiatów, jak i zwykli mieszkańcy, interesujący się proponowanymi zmianami, zmierzył się, podobnie jak kilka dni wcześniej w Markach, poseł Piotr Uściński.
I choć spotkanie w Markach powinno Panu Posłowi pokazać, że uczestników debaty o metropolii interesują konkrety a nie ogólniki, to również tym razem poseł Uściński przygotował informacje na tym samym poziomie co w Markach. Konkrety nadal się nie pojawiły. I to w zasadzie chyba mnie również specjalnie ani nie zaskoczyło ani nie zdziwiło. Choć w duchu naiwnie znowu liczyłam na coś więcej.
Nie zabrakło jednak elementu zaskoczenia…
Z pewnością nie spodziewałam się tego, co zaprezentowała część uczestników spotkania, dla których stało się ono okazją do kolportowania obraźliwych ulotek. Nie wnikam spod czyjej ręki one wyszły – powiem jedno NIE GODZI SIĘ!
Chociaż w zasadzie, jak się tak nad tym głębiej zastanowić, to również ten element nie powinien mnie dziwić.
Czy to znaczy, że był to czas stracony? Część osób na bieżąco komentujących środowe spotkanie twierdziła, że tak, że niczego nowego się nie dowiedziały.
Po dłuższym namyśle wydaje mi się, że jednak warto było przyjść na to spotkanie. Choćby po to, aby porozmawiać z od dawna nie widzianymi znajomymi, niegdyś aktywnie uczestniczącymi w życiu społecznym.
Coś ich pobudziło i po długiej nieobecności na publicznych spotkaniach postanowili znowu się zaangażować? Może to dobry prognostyk…