Od kilku dni przebywam na łonie natury ciesząc się czystym, leśnym powietrzem w bliskim sąsiedztwie Liwca. Lokalizacja niezbyt odległa od miejsca mojego zamieszkania a jakże inne warunki. Czyste powietrze, cisza i… niemal całkowity brak dostępu do Internetu. Nie widzę co dzieje się na FBkowych forach, nie docierają do mnie żadne informacje. Nie ma telewizji i, o dziwo, da się żyć i to całkiem przyjemnie. Ta sielanka od czasu do czasu zakłócana jest jedynie różnego rodzaju przemyśleniami.
We wtorek wybrałam się „do miasta”, aby uzupełnić zapasy spożywcze. Przyodziana w przykładną maseczkę robiłam zakupy na pobliskim targowisku, gdy dobiegł mnie głos młodego mężczyzny „kobieto, nie męcz się, zdejmij tą maskę”. Pewna, że to raczej nie do mnie, poszłam sobie beztrosko dalej. Głos jednak nie odpuszczał. „No zdejmij tą maskę”, powtarzał. Brak reakcji z mojej strony wystarczająco go chyba zniechęcił i mogłam bez przeszkód dokończyć zakupy.
Ten drobny incydent sprawił, że przez kolejną chwilę, zamiast na straganach, skupiłam wzrok na kupujących i handlujących. Ludzi w maseczkach nie zauważyłam.
Przed wyjazdem z domu, co miało miejsce niespełna pięć dni wcześniej, na bieżąco śledziłam doniesienia medialne jak również lokalne powiadomienia dotyczące COVID. Wszyscy wiedzą jak wyglądają statystyki. W czasie rozmów z bliskimi i ze znajomymi COVID pojawiał się dość często. A tu – niespełna 60 km. od Warszawy, czuje się tak jakby to było gdzieś bardzo daleko stąd. Czy aby na pewno?
Kilka dni wcześniej oglądam relacje z posiedzeń rad gminnych dwóch samorządów – sesji nadzwyczajnej w Kobyłce i absolutoryjnej w Wołominie. Przyznam szczerze, że wydarzyło się w trakcie tych obrad wiele sytuacji dla mnie niezrozumiałych. Byłam również na spotkaniu inauguracyjnym cykl powiatowych obchodów 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej, gdzie w kuluarach miałam przyjemność odbycia rozmów z przedstawicielami różnych samorządów w tym z tymi, którzy swój mandat pełnią od pierwszej kadencji.
Oprócz rozmów o tej ważnej, nie tylko dla naszego regionu rocznicy, nie zabrakło wspomnień z pierwszych lat samorządu w Polsce. Wszyscy moi rozmówcy, niemal jednogłośnie stwierdzili, że choć czas dzielący ten okres nie jest bardzo odległy, to podejście do samorządności zmieniło się diametralnie.
Czy tylko upływający czas miał wpływ na to, że samorządowe ideały tak bardzo się zmieniły?
Czy tylko miejsce zamieszkania ma wpływ na nasze podejście do rządowych zaleceń? To nie jedyne pytania na które nie umiem znaleźć odpowiedzi.