Dziesięciu wolontariuszy z Kobyłki pracuje nad przygotowaniem ?Szlachetnej paczki? dla 27 kobyłkowskich rodzin. Potrzebujące rodziny wskazywane są przez OPS, szkoły i parafie.
Baza rodzin z Kobyłki wskazanych do udziału w akcji Szlachetna Paczka obejmuje 39 rodzin. Proces rekrutacji do pomocy odbywa się według ustalonego scenariusza.
? Każdą rodzinę odwiedza dwójka wolontariuszy, która przeprowadza na miejscu wywiad środowiskowy. Po wywiadzie typowane są rodziny, które zostaną włączone do projektu ? opowiada Mariola Sasinowska, jedna z wolontariuszek z Kobyłki.
Wybrane rodziny zostają odpowiednio opisane i włączone do projektu zaś informacje o nich umieszczone w ogólnopolskiej bazie na stronie internetowej szlachetnej paczki.
? Spośród wymienionych na stronie rodzin darczyńcy wybierają rodzinę, której chcą udzielić pomocy. – W tym roku w Kobyłce mamy taką sytuację, że w zasadzie każda potrzebująca rodzina znalazła swojego darczyńcę ? mówi kolega Marioli Maciek Szewczyk.
Akcja polega na tym, że po dokonaniu wyboru rodziny przez darczyńcę kontaktują się z nią wolontariusze, którzy są ogniwem pośredniczącym pomiędzy potrzebującą pomocy rodziną a darczyńcą.
? Kontaktujemy się zarówno z darczyńcą jak i z rodziną. Udzielamy darczyńcy informacji o rodzinie, pomagamy tę pomoc ukierunkować. Potrzebne do tych czynności informacje zbieramy podczas wywiadu z rodziną ? opowiada Mariola Sasinowska.
? W dniu finału akcji wolontariusze kontaktują się z darczyńcą i sami przekazują paczkę rodzinie.
Jeśli darczyńca chce spotkać się z rodziną, której pomaga, wolontariusze organizują takie spotkanie.
? Poza materialną pomocą Szlachetna paczka ma być swego rodzaju impulsem dla rodziny, który ma jej pomóc w podjęciu działań, aby rodzina sama zaczęła zmieniać swoją sytuację ? opowiada Maciek Szewczyk.
Kim są wolontariusze od Szlachetnej Paczki?
Zwykłymi ludźmi, którzy chcą pomóc innym, chcą aby ich życie nie polegało jedynie na dbaniu o własne interesy. Mariola jest studentką Ekonomii na UW oraz Finansów i Rachunkowości na SGH. ? Środowisko w którym się na codzień obracam jest takie, że każdy dba wyłącznie o własne sprawy. A mnie potrzebne jest jeszcze coś więcej – dodaje.
? Sama spędzam święta w ciepłej rodzinnej atmosferze w dużej rodzinie i sama świadomość, że mogę przyczynić się do tego, by ktoś inny miał lepsze święta daje mi radość
Maciek zaś ma 33 lata, pracuje. W akcji bierze udział po raz drugi za namową koleżanki. ? Nie myślałem wówczas, że udział w tym projekcie może sprawić radość innym ludziom a ta radość powoduje również radość u mnie – opowiada.
? Czasem samą wartością dla rodziny z którą się spotykamy jest fakt, że ktoś ją odwiedził, okazał zainteresowanie problemami i to jest również bezcenna wartość dla wielu z nas, wolontariuszy ? podkreślają moi rozmówcy.
Z rozmowy jasno wynika również, że im samy pomaganie innym sprawia radość.
Teresa Urbanowska