? Pewnie nigdy tego nie powtórzę, ale z drugiej strony większość nigdy tego nie osiągnie, a więc na chwilę obecną czuję się spełnionym strzelcem długodystansowym ? mówi Grzegorz Leszczyński, laureat pierwszego miejsca w klasyfikacji generalnej trójboju 300, 600, 800 metrów oraz w parze z Bogdanem Raczyńskim podczas Międzynarodowych Zawodów w Strzelaniu Długodystansowym Longshot 2017.
? Czym dla Pana jest zwycięstwo w zawodach Longshot 2017? Dlaczego jest to tak ważne?
? Zwycięstwo w LONGSHOCIE to zdecydowanie największy sukces strzelecki jaki można sobie wymarzyć na naszym kontynencie. W tegorocznych zawodach uczestniczyło 540 zawodników z 14 krajów. Reprezentacja była bardzo silna i zajęcie miejsca w pierwszej dziesiątce jest już ogromnym sukcesem więc nie muszę przekonywać, że miejsce I to marzenie każdego z uczestników.
? Od jak dawna interesuje się Pan strzelectwem?
? Kontakt z bronią, jako syn myśliwego, miałem od najmłodszych lat. Najpierw z ojcem, potem już jako myśliwy, odwiedzałem co jakiś czas strzelnicę. Jednak bardziej niż polowanie pociągała mnie zawsze precyzja strzału do tarczy. Jako samouk zgłębiałem tajemnicę balistyki, techniki strzelania, oddechu, ściągania spustu, stabilizacji
i koncentracji. To wszystko pozwoliło mi w przyszłości wejść w świat strzelectwa długodystansowego ponieważ techniki wypracowane wcześniej nie zmieniły się ? zmieniła się tylko odległość do tarczy.
? A jak rozpoczęła się Pana przygoda ze strzelectwem długodystansowym?
? Przez wiele lat strzelałem na odległość 100 m. gdyż tylko takie strzelnice były ogólnodostępne w Polsce dla cywili. Wraz z rozwojem strzelectwa długodystansowego powstało kilka obiektów, na których można było spróbować strzału na 300 m. a nawet dalej. Również wojsko otworzyło się na potrzeby cywili i pozwalało kilka razy w roku skorzystać z ich obiektów, gdzie możemy strzelać nawet do 1500 m. Aktualnie strzelectwo długodystansowe rozwija się dość dynamicznie i docierają do nas informacje o powstających obiektach z osiami długodystansowymi, a więc mamy nadzieję, iż w najbliższym czasie dostęp do strzelnic będzie łatwiejszy. Na dzień dzisiejszy trzeba zadowolić się kilkoma obiektami w Polsce, a dojazd na trening to nawet 400 km w jedną stronę (a więc łatwo nie jest).
Ja rozpocząłem przygodę ze strzelectwem długodystansowym wraz z rozwojem ligi F-Class Polska
i w roku 2014, po odbyciu jednego treningu na takim obiekcie, pojechałem na swoje pierwsze zawody. Liga F-Class działała już od kilku lat. Jednak wzrost jej popularności zbiegł się w czasie wraz z moją decyzją. Dzisiaj są to jedne z największych zawodów w kraju, organizowane na bardzo wysokim poziomie z dużą ilością zawodników, gdzie miejsca startowe zapełniają się w 15 min. od rozpoczęcia zapisów.
? Czym właściwie jest f-class?
? F-Class ? to ogólnoświatowa formuła strzelań długodystansowych, gdzie strzela się w kilku klasach sprzętowych z reguły na dystansach – trójbój 300, 600, 800 metrów oraz dystans dodatkowy i tu w zależności od możliwości obiektu 1000 yardów, 1075 metrów czasami więcej.
Klasy sprzętowe precyzyjnie określają z jakiej broni, jakiego kalibru można strzelać oraz jaki limit wagowy musi spełniać jednostka broni, której używamy na zawodach. Jest to dość rygorystycznie sprawdzane przed zawodami ? a więc broń jest poddawana kontroli oraz jest ważona i oznakowana naklejką o dopuszczeniu.
? Jakiej broni Pan używa podczas zawodów?
? Jak większość zawodników, zaczynałem od broni budżetowej, produkowanej seryjnie i w moim przypadku był to SAVAGE F-class o kalibrze 6,5 x 284 NORMA. Jest to przyzwoita broń jednak szybko się okazuje, iż z najlepszymi długo się nią nie powalczy i pomimo poddania jej tuningowi ? dopasowaniu regulowanej osady, wymianie spustu na wyczynowy i tak okazuje się za słaba. Drugą moją bronią do zastosowań strzelectwa długodystansowego był wyczynowy GRUNIG & ELMIGER w kalibrze .308 win. z osadą kewlarową HYBRYD 3000 wyprodukowany w Szwajcarii. Piękna niezwykle celna, bardzo wysokiej jakości wykonania broń, która pozwoliła mi wejść na nowy poziom strzelectwa udowadniając ile jeszcze muszę się nauczyć. Była to pierwsza moja broń, która strzelała celniej niż ja potrafiłem, a więc miałem nad czym pracować. Następna i jednocześnie obecna broń z której strzelam to NC RADO w kalibrze .308 win. wyprodukowana w Niemczech, teoretycznie nic specjalnego, potężna, ciężka maszyna, jak kowadło wykorzystująca, do granic, limit wagowy, a więc 8,25 kg wraz z przednim dwójnogiem w klasie sprzętowej, w której strzelam. Toporna, ciężka maszyna, ale o dziwo sprawdza się w 100 procentach w tym do czego została stworzona.
? Jakimi sukcesami może się Pan pochwalić?
? W 2014 roku podczas moich pierwszych w życiu zawodów zająłem szóste miejsce na 800 m. w F-class. Już rok później byłem trzeci w klasyfikacji generalnej całego sezonu F-class. W 2016 roku szybka przesiadka na NC RADO .308 skutkowała wygraną dwóch generalek w F-class i pozwoliła zakończyć sezon na pierwszym miejscu. Jednak za największy sukces tego sezonu uważam strzelenie życiówki w trójboju 297/300 pkt tracąc 1 pkt na 600 i 2 pkt na 800 m. Nigdy więcej tego nie powtórzyłem chociaż raz mało brakowało 296/300 pkt.
Przyszedł też czas na pierwszy start w LONGSHOT IX edycja. Na chwilę zdradziłem kaliber .308 i pojechałem z 6,5 x 47. Po wielu błędach na nowym wówczas dla mnie obiekcie wojskowym uzyskałem 24. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Na dystansie dodatkowym 1075m ? choć do dziś nie wiem jak to zrobiłem, zająłem trzecie miejsce (jako pierwszy z Polaków). Był to sukces zupełnie niezamierzony, takie szczęście początkującego, ale miłe, gdyż stanąć na podium, na pierwszym swoim LONGSHOCIE, to marzenie.
Właśnie wtedy w 2016 roku poznaliśmy się z Bogdanem Raczyńskim na strzelnicach rozsianych po całej Polsce. Pochodzimy z tego samego miasta, ale nasze ścieżki życiowe nigdy wcześniej się nie skrzyżowały (może dlatego, iż ja od 25 lat już nie mieszkam w Siemiatyczach). To było miłe zaskoczenie. Siemiatycze to moje miasto rodzinne gdzie często bywam ze względu na przyjaciół i rodzinę. Od ponad 20 lat jestem jednak mieszkańcem podwarszawskich Ząbek.
Rozmawiała Aleksandra Olczyk