Zdecydowanym i w pełni zasłużonym zwycięstwem 4:0 zakończył się kolejny w bieżącym sezonie mecz Ząbkovii rozgrywany na Dozbud Arenie. Bramki w rywalizacji z Kasztelanem Sierpc strzelili Patryk Szeliga, Konrad Cichowski, Bartłomiej Balcer oraz Wojciech Kokoszewski. Komplet punktów w tym meczu zapewnił ząbkowianom pozycję wicelidera rozgrywek naszej grupy po rundzie jesiennej. Po zeszłotygodniowej decyzji Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej do rozegrania pozostał jednak jeszcze jeden mecz, przełożony z rundy wiosennej, w którym przeciwnikiem naszej drużyny będzie Mławianka Mława.
Z jednej strony wicelider tabeli, który zgromadził dotychczas dwadzieścia pięć punktów, z których osiemnaście (komplet) w sześciu meczach rozgrywanych przed własną publicznością. Z drugiej zaś tegoroczny beniaminek naszej grupy rozgrywkowej, który w czternastu meczach wywalczył raptem osiem punktów, a z siedmiu wyjazdów zdołał przywieźć zaledwie dwa, za remisy w Siedlcach i Ostrołęce. ?Papierowego? faworyta tej rywalizacji zatem dość łatwo było wskazać, ale moja teoria, którą narażając się na falę krytyki, zaprezentowałem w relacji po wyjazdowym meczu z Koroną Ostrołęka sprawiała, że delikatne nutki niepokoju jednak gdzieś głęboko ?w duszy? pogrywały. Ich dźwięk wzmacniany był brakiem w składzie na mecz z Kasztelanem ?wykartkowanych? tydzień temu w meczu z Wkrą Żuromin Piotra Augustyniaka oraz Daniela Nawrockiego. Jak się okazało mój niepokój był jednak absolutnie nieuzasadniony, a ja przedstawiając swoją kasandryczną wizję końcówki rundy jesiennej po prostu nie miałem racji. Powiem szczerze, że jeżeli efekt finalny miałby każdorazowo wyglądać podobnie jak w rywalizacji z sierpczanami, to mogę się mylić nieustannie, i bez przerwy swoje słowa publicznie ?odszczekiwać?.
Początkowo mecz sprawiał wrażenie bardzo wyrównanego, a na dodatek żadna z drużyn nie była w stanie stworzyć sobie sytuacji strzeleckiej. Goście dość sprawnie i bardzo spokojnie wychodzili spod pressingu naszej drużyny i próbowali zawiązywać akcje ofensywne, ale załamywały się one tuż po przekroczeniu linii środkowej boiska. Nasza drużyna zaś nieco ponad kwadrans szukała sposobu na rozmontowanie defensywy sierpczan, ale gdy już go znalazła powielała wzorzec w nieskończoność. Sposobem okazały się akcje oskrzydlające, szczególnie przeprowadzane prawą stroną boiska. Do pewnego momentu dośrodkowania z bocznych stref boiska obrońcy gości dość pewnie przecinali i wybijali w pole albo na aut bramkowy, ale tylko do czasu. W 28 minucie meczu Damian Świerblewski bez większych problemów wyprzedził kryjącego go obrońcę i dośrodkował w pole karne, gdzie o piłkę walczyło aż dwóch naszych napastników. Ostatecznie minęła ona o centymetry głowę Daniela Kazika, ale spadła na nogę szarżującego Patryka Szeligi, który w nieco ekwilibrystyczny sposób wepchnął ją do siatki. Goście próbowali reklamować u sędziego faul na bramkarzu, ale bramka ostatecznie została uznana. Cztery minuty później na dynamiczny rajd z zejściem do środka boiska zdecydował się Przemysław Szulakowski, ale Szeliga nieco spóźnił się do dogrywanej przez niego piłki i trafił tylko w wybiegającego z bramki Piotra Zielińskiego. Wynik do przerwy ustalił Konrad Cichowski w 42 minucie meczu mocnym uderzeniem niemal dokładnie z linii pola karnego. Wcześniej piłkę w pole karne dogrywał z narożnika boiska Kozik, a obrońcy Kasztalana zbyt krótko ją wybili. Cichowski spokojnie przyjął piłkę prawą nogą, przerzucił nad atakującym go obrońcą i precyzyjnym strzałem lewą nogą skierował do siatki.
Po zmianie stron dominacja naszego zespołu nie podlegała już najmniejszej dyskusji. Sierpczanie schowani za podwójną gardą długimi fragmentami meczu nawet nie byli w stanie przekroczyć z piłką linii środkowej boiska. Efektem tej momentami przygniatającej przewagi były dwie kolejne bramki strzelone przez naszych zawodników. Pierwszą z nich po dośrodkowaniu z prawego skrzydła, Świerblewskiego strzałem głową zdobył Bartłomiej Balcer, a drugą w ostatnich fragmentach meczu Wojciech Kokoszewski, kierując do siatki piłkę odbitą przez bramkarza gości po strzale Patryka Kozierkiewicza.
Z ciekawszych zdarzeń, które miały miejsce w trakcie tego spotkania warto odnotować fakt, że w 70 minucie meczu na trybuny został odesłany trener Kasztelana Artur Wyczałkowski, za bezsensowną dyskusję podjętą z sędzią zawodów, a kilka minut przed zakończeniem spotkania na boisku pojawił się, zaliczając ligowy debiut wychowanek naszego klubu Maciej Pilichowski (rocz. 2001). Wcześniej miał okazję wystąpić w wygranym przez naszą drużynę 3:0 spotkaniu 1/16 Pucharu Polski MZPN, w którym Ząbkovia rywalizowała w Garwolinie z tamtejszą Wilgą.
Runda jesienna IV-ligowych zmagań już za nami. Do rozegrania pozostał jednak jeszcze jeden mecz, ze względu na sprzyjające warunki atmosferyczne przełożony z rundy wiosennej. Już w najbliższą sobotę naszą drużynę czeka rewanżowa potyczka z Mławianką Mława. W meczu inaugurującym tegoroczne rozgrywki Ząbkovia przegrała w Mławie 0:2. Mławianie w całej jesiennej rundzie zdołali zgromadzić zaledwie dziesięć punktów i zajmują przedostatnią, piętnastą pozycję w ligowej tabeli. Mecz na Dozbud Arenie w Ząbkach rozpocznie się o godzinie 13.00.
Krzysztof Krajewski