Posiedzenie nadzwyczajne gminnej Komisji Bezpieczeństwa ? Wołomin 14.02.2018 (Walentynki ? godz. 19.00) – stenogram z posiedzenia.
Radny Zbigniew Paziewski, przewodniczący Gminnej Komisji Bezpieczeństwa (PiS): – Witam na specjalnie zwołanej Komisji Bezpieczeństwa Rady Miasta. Nie ma nikogo z władz miasta. Spotkanie jest spowodowane wydarzeniem w Mostówce, w którym brała udział p. Balbina Pokrzywnicka, pani sołtys
Balbina Pokrzywnicka, sołtys wsi Mostówka: Dziękuję za natychmiastową reakcję na moją skargę. Witam oczywiście mieszkańców moich niezawodnych, którzy tu przyjechali razem z nami.
Wydarzyła się dzisiaj bardzo przykra sytuacja, która nie powinna mieć miejsca. Dotyczy to odbioru śmieci z mojej posesji. Zacznę od początku: ponieważ mam pobudowany taki boks specjalny na śmietnik, który zamykam i otwieram w dniu odbioru śmieci. Zazwyczaj było tak, że pracownicy MZO nie zawsze wstawiali mi ten śmietnik tak jak powinni, czyli tą stroną , którą się powinno wstawiać tylko odwrotną . Często zdarzało się, że ten śmietnik w ogóle nie był wprowadzony do tego boksu tylko zwyczajnie zostawiony przy ulicy. Ponieważ jest to dość duży śmietnik na kółkach , zdarzało się tak, że jak był jakiś wiatr to ten śmietnik zwiewał wiatr i często wracając do domu ten śmietnik zastawałam na ulicy.
W związku z tym, to jeszcze było poprzedniego prezesa MZO Igora Sulicha (radny powiatowy PO) zainterweniowałam, poprosiłam pana prezesa, żeby zdyscyplinował pracowników MZO , żeby wstawiali ten śmietnik tak jak potrzeba. Rzeczywiście tak było. Cały czas wszystko było w porządku.
Ale niestety, od pewnego, trudno mi teraz powiedzieć, może to jest pół roku, może rok, znowu się zaczęło to samo powtarzać. Śmietnik totalnie niechlujnie zostawiany gdzieś z boku, albo wstawiony drugą stroną, ściany jakieś tam poobijane, a to jest z klinkiera ? tej cegły. Więc była proszę państwa zmuszona zrobić taką kartkę i co dwa tygodnie wieszać na klamkę ? taki apel do pracowników, że proszę o prawidłowe wstawianie śmietnika. I to działało, wtedy, kiedy ta kartka była.Ale zdarzało się, że ja tej kartki zapomniałam czasami powiesić. I dzisiaj właśnie, jak wracałam z Wołomina, akurat pracownicy podjechali zabrać moje śmieci i wysiadłam z samochodu i poprosiłam tego pana, bo ich było dwóch: kierowca i ten pan, który pomagał. Zwróciłam uwagę: – proszę państwa ? proszę panów proszę wstawiać mój śmietnik prawidłowo bo tak było ustalone i tak ma być. No i oczywiście pan kierowca, który tam nie wiem kim jest, bo ten, który mu pomagał, powiedział, że ja tutaj to nie mam nic do powiedzenia i poprosił kierowcę. Więc pan kierowca wyszedł do mnie i wytłumaczyłam mu spokojnie ? proszę o wstawianie śmietnika, żebym ja nie musiała wieszać tej kartki. No i oczywiście od pierwszych słów rozpoczęła się jakaś agresja ?a z jakiej to niby racji my mamy wstawiać, to nie jest w naszym zakresie obowiązków itd?. Zaczęła się pyskówka. I ja powiedziałam, że ja mam taką informację od pana prezesa, że waszym obowiązkiem jest wstawić ten śmietnik do boksu bo po to on jest przy samej ulicy otwierany. To ten pan kierowca zaczął krzyczeć na mnie. Tu już się zaczęło na ?Ty?, nawet nie ?na pani?. A jak taka mądra jesteś to ja zadzwonię zaraz do prezesa i zobaczymy kto ma rację. Ja mówię ?proszę bardzo, niech pan dzwoni?.
Oczywiście, chyba prezes nie odbierał i zadzwonił, z tego co ja zrozumiałam, do jakiegoś kierownika.
Powiem szczerze, że mnie ta rozmowa aż rozbawiła, bo miałam wrażenie, że to nie rozmawia pracownik z kierownikiem, tylko, że to jest odwrotnie, że to kierownik zadzwonił do jakiegoś podwładnego i ? bo to było coś w tym stylu: ?ty, słuchaj, tu jakaś taka z Mostówki powiedziała, że ja tu jej śmietnik muszę wstawiać. To jak to w końcu jest??. Nie wiem co tam dalej między sobą rozmawiali. Ja w każdym razie poprosiłam tego pana, żeby dał mi ten telefon i zaczęłam z tym panem kierownikiem, przedstawiłam się, rozmawiać. Oczywiście ten pan kierownik z MZO powiedział, że jak najbardziej ma pani rację, ja bardzo panią przepraszam za ten incydent i na pewno to się już więcej nie powtórzy. Ja podziękowałam mu na głos. Powiedziałam : bardzo panu dziękuje i przyjmuję przeprosiny, jak najbardziej. I w tym momencie, ten pan, usłyszał, że pan kierownik mnie przeprasza za ten incydent, dostał jakiegoś szału, bo to nie była już rozmowa, to był stek jakiś wyzwisk: ?ty babo?? ja tu nawet tego nie powtórzę, bo się wstydzę, bo to było do mnie skierowane. Przekleństwo było jedno za drugim wplecione w jego wymowę. No i oczywiście ja po prostu zamarłam. Nie wiedziałam jak mam się w takiej sytuacji zachować. Byłam sama jedna w domu, nikogo więcej nie było, nikt mi nie mógł pomóc, wiec zaczęłam się słownie bronić i mówię, jak pan śmie się tak w ogóle do mnie odzywać i tak dalej. Stanęło na tym, że ten pan się jakoś tak rozjuszył, że podskoczył do mnie z twarzą z rękami zaciśniętymi. Jestem przekonana, że ten pan podszedł do mnie, żeby mnie uderzyć, tylko się chyba w ostatniej chwili opanował i odstąpił i jeszcze coś tam nakrzyczał, nakrzyczał, jak to ja nie jestem i tak dalej ja tego oczywiście nie powtórzę bo się wstydzę tych słów powtórzyć. Trzasnął mi furtką od śmietnika i odjechał.
Proszę państwa jest mi tak niezmiernie przykro, bo ja nie życzę sobie, żeby pracownicy, którym ja płace za odbiór śmieci w ten sposób się zachowywali. Dla mnie to jest skandal. Ja bardzo proszę o jakąś interwencję, żeby takie sytuacje więcej się nie powtórzyły.
Radny Zbigniew Paziewski ? jakie ja na ten temat mogę mieć zdanie? Współczujemy oczywiście, dobrze, że to się nie skończyło bardziej drastycznie z tego co słyszymy. Proszę państwa ja odnoszę wrażenie ? jest nakręcana taka spirala niezrozumienia. Mogę powiedzieć nawet nienawiści. W ślad za tego typu postępowaniem idą tego typu oświadczenia prezesa, niby w pracowników imieniu. Pan prezes podpisał się w imieniu pracowników, że to wina radnych jest, że to niby rada nakręca problem w MZO, że działamy na szkodę spółki? Prawdopodobnie w ten sposób nakręcana spirala do pracowników, powoduje agresję tych pracowników.
Niezrozumienie podstawowych działań jakie radni robią, czynią na posiedzeniu komisji czy na radzie miasta powoduje to, to jest jedno z pierwszych, boimy się, żeby nie było jeszcze bardziej groźnie, stąd nasze tu dziś spotkanie w trybie pilnym.
Ja oczywiście zapraszałem pana prezesa, panią sekretarz, pana kierownika od spraw nadzoru, panią burmistrz również (pani burmistrz i pan kierownik usprawiedliwili swoją nieobecność, inni zaproszeni nie odnieśli się do mojego zaproszenia ? streszczenie red.)
Radny Tomasz Kowalczyk, przewodniczący Klubu Radnych Porozumienia Samorządowego: – powiem tak, myślę, że pan przewodniczący dobrze powiedział, dobrze ujął problem. Nie wydaje mi się, żebyśmy kiedykolwiek w temacie bezpieczeństwa czy w temacie MZO, kiedy mówiliśmy o naszych podejrzeniach, nie wydaje mi się, abyśmy kiedykolwiek zaatakowali jakiegoś pracownika MZO. Natomiast w druga stronę ewidentnie pan prezes się broni tym, że on naszczuwa pracowników na nas, na radnych. Ja też otrzymuje sygnały od ludzi, którzy na przykład udają się do PSZOKu i też nasłuchają się na temat kilku radnych jak to radni mówią tutaj o MZO, jak radni mówią o pracownikach. Żaden z nas się źle nie wypowiada o pracownikach MZO. Natomiast moje spostrzeżenie jest takie: dzisiaj co prawda to święto amerykańskie, są ?Walentynki?, ale dzisiaj usłyszałem jak to wspaniale w Krakowie MPO rozdaje budki lęgowe dla ptaków, a śmieciarki jeżdżą po mieście grając miłosne przeboje. U nas jak widać miłosne przeboje już były na Mostówce w wydaniu, że tak powiem, bardzo hardcorowym. Uważam, że jeżeli pan prezes w ogóle panuje na tym MZO to przede wszystkim powinien tu być.
Radny Zbigniew Paziewski ? Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę. Proszę państwa. Tak jak powiedział kolega radny Tomasz Kowalczyk ? w którym momencie, w którym miejscu, radni sa przeciwko pracownikom MZO, przeciwko zakładowi?
Jeżeli radni, Komisja Bezpieczeństwa, stwierdza nieprawidłowości na składowisku odpadów, udokumentowane, te nieprawidłowości potwierdza prokuratura, to radni działają dobrze, czy radni działają źle? Czy działają w imieniu dobra pracowników, czy przeciwko pracownikom?
Proste pytanie. I dlatego tego typu oświadczenia, które ukazują się w Internecie, czy apel pani burmistrz do mieszkańców rozdawany w kopertach, które wędrują razem z podatkami, do niczego to nie prowadzi.
My chcemy spokojnej dyskusji i rozmowy na temat pracy i działalności naszej firmy jako spółki MZO. Jesteśmy głęboko zaniepokojeni i zmartwieni jak wygląda sytuacja finansowa w chwili obecnej firmy. To są okrągłe słówka, że wszystko jest dobrze. Nie chcę rozwijać tematu, ale wystarczy jedna rzecz: my przyjmujemy odpady komunalne, niby posegregowane ? mniej więcej wiemy jak to wygląda. na nasze składowisko ? zgodnie z papierami w ub. Roku 11 000 ton. Sprawdzimy jeszcze tą ilość. Swoje śmieci wywozimy do Warszawy płacąc za nie grube pieniądze. Nie mamy zgody na sprzedaż przetworzonych odpadów zielonych. Nie sprzedajemy, wysypujemy na nasza starą kwaterę. Nie mamy zgody na sprzedaż odpadów betonowych, ceglanych. Gdzie je wywaliliśmy? Na składowisko. Co jest skandalem według mnie bo to składowisko zostało zniszczone.
Jak to składowisko zostało zgodnie z projektem było pobudowane to wiemy: membrana i na to specjalny kamień wysypany ? przepuszczalny, żeby przepuszczał ścieki z odpadów. Jeżeli wpakowało się na to odpady ceglane, betonowe, kurz, bałagan jakiś, to co się dzieje z tym kamieniem? Ten kamień został zaklejony.
Pan prezes przekonywał nas, że setki ton odpadu ceglanego to dla dobra tego składowiska.
My radni musimy patrzeć na to zgodnie z naszym zadaniem. A naszym zadaniem jest patrzenie na sprawy dla dobra mieszkańców i dla dobra miasta. W naszym postępowaniu nie ma odrobiny złośliwości. Nie ma odrobimy jakiejś walki politycznej. Jesteście na sali, są przedstawiciele prasy – proszę spojrzeć na komisję bezpieczeństwa, której skład jest ponad partyjny, że tak powiem. Ludzie z różnych ugrupowań. A co nam przyświeca? Dobro firmy, dobro pracowników i dobro miasta.
A spotykamy się z takimi oszczerstwami, że my działamy, jako radni na szkodę spółki. Proszę powiedzieć, niech pan prezes powie: w którym momencie zadziałaliśmy na szkodę spółki, na szkodę miasta, na szkodę mieszkańców?
To, że stwierdziliśmy, że po godzinach pracy wjeżdżają na lewo samochody na składowisko, co potwierdziła prokuratura, to jest działalność na szkodę pracowników? To jest działalność na szkodę spółki? Te pytania zostają zawieszone. Ja myślę, że ta sprawa dalej będzie wyjaśniana.
Radny Bogdan Sawicki (PiS): – Ja odbieram to w ten sposób, że ponownie spółka zostaje wykorzystywana politycznie do jakichś działań. I nastawianie pracowników przeciwko mieszkańcom i przeciw radnym to jest jakiś nonsens. To my radni, jako pierwsi powiedzieliśmy, że tą spółkę trzeba ratować i nigdy nie zagłosujemy za jej upadkiem. A czy pani burmistrz ma szczere intencje do tej spółki to my do dziś tego nie wiemy ? co ma być, jak ma być, jak będzie zarządzana, w którym kierunku to pójdzie? To jest ciągle tylko takie szarpanie. To co oczekujemy, żebyśmy mogli uzyskać informacje, nigdy nie uzyskaliśmy. Pan prezes cały czas wymijająco mówi, że będzie wspaniale, a co się dzieje? Jeden przetarg unieważniony w Ząbkach, następny w Zielonce. Co zostaje? Tylko zwożenie z Warszawy jakichś nieczystości? Nie tak chyba spółka powinna funkcjonować. Tylko powinna funkcjonować przywożeniem i segregacją, robieniem jakichś pieniędzy. Na tym polega działanie spółki. Oczekujemy, że kiedyś dojdzie do jakichś poważnych rozmów, kiedy wszyscy się zbierzemy, bo my powołujemy jakąś komisję i przychodzi jedna osoba, albo w ogóle nieprzygotowany. Tak nie może być panie przewodniczący
Radny Leszek Czarzasty (PiS), przewodniczący Rady Miejskiej w Wołominie: – Kolega Sawicki zapomniał powiedzieć o jednym ? kto tak naprawdę działa na szkodę spółki. Wycofanie się z tych przetargów skutkuje karami. W jednym przypadku na pewno będzie chyba utrata wadium. Tak nieprzemyślane działanie ze strony Zarządu moim zdaniem jest karygodne. Więc jeżeli lekką ręką ponad sto kilkadziesiąt tysięcy tracimy bo nie wiedzieliśmy jak poprawnie ofertę złożyć, to jest w ogóle jakieś kuriozum dla mnie. Chyba poważni managerowie tak się nie zachowują.
Natomiast w kwestii tych materiałów, które tu pojawiły się, no ja chciałem tylko zaznaczyć, że pani burmistrz bardzo biadoliła, że nie ma pieniędzy na marketing, że potrzebne jest jej na organizacje społeczne. No ja widzę jednak, że to nie było na organizacje społeczne, tylko musi mieć pieniądze na wydawanie jakichś listów, które rozsyła do mieszkańców. Pytanie ? dlaczego jest to robione za podatki mieszkańców Wołomina, bo nawet słyszałem, że jakaś kopertownica została zamówiona do urzędu.
Ja dzisiaj proszę państwa nie mogłem poznać urzędu jak do niego wszedłem. Zacząłem szukać wydziałów, okazało się, że wszystko jest poprzenoszone. Natomiast bardzo rozległy jest wydział pani Żero i marketingu, gdzie się pokoi nie mogłem doliczyć ile oni zajmują.
Jeszcze jedna sprawa. Dzisiaj też w radio FAMA pojawił się wywiad, reportaż ? nie wiem jak to nazwać ? gdzie pani Żero z jakimś pracownikiem (znam to z opowieści, bo słuchała tego akurat moja teściowa) się wypowiadali, jak to poprzedni burmistrz doprowadził do bankructwa prawie, tej spółki. A, że tylko pani Radwan działa na korzyść tej spółki, żeby jej pomóc.
To może przypomnimy fakty, ile milionów na koncie miała spółka jak kończyliśmy tamtą kadencję. Tylko o tym nikt nie mówi.
Tak, że ja mam też taką prośbę do Komisji Bezpieczeństwa, żeby wystąpiła z zapytaniem do radia FAMA, czy ten reportaż, który był dzisiaj był reportażem sponsorowanym, czy był w ramach reportażu dziennikarskiego, czyli gmina nie ponosiła za niego kosztów. I chcielibyśmy się też dowiedzieć jakie umowy ma radio FAMA z ZEC Wołomin na wynajem miejsca pod nadajnik i czy nie zalega z opłatami.
Radny Tomasz Kowalczyk: – Tak naprawdę to troszeczkę odbiegamy od tematu. Pani sołtys tutaj siedzi i na pewno nie jest usatysfakcjonowana . Ja myślę, że tu przede wszystkim powinniśmy podjąć pewne kroki i zażądać oficjalnych przeprosin ze strony pana prezesa. Jeżeli to odpowiedni pracownik, który to naubliżał pani sołtys. Pani sołtys jest osobą publiczną, została wybrana w demokratycznych wyborach . Mieszkańcy ja wybrali, zaufali, jest przedstawicielem mieszkańców i pełni mandat społeczny. W związku z tym ja żądam, żeby zostało wystosowane odpowiednie przeprosiny.
Radny Zbigniew Paziewski: – oczywiście przychylam się do tego. Pani sołtys ma taka samą rangę jak radni miejscy, wybrana jest w wyborach bezpośrednich i zamach na panią sołtys jest zamachem jakby na człowieka samorządu. Na pewno się do tego przychylimy i taki wniosek ja oczywiście wystawię do pana prezesa i do pani burmistrz.
Radny Bogdan Sawicki: Jest osobą publiczną.
Balbina Pokrzywnicka, sołtys Mostówki,: – Mam jeszcze taką uwagę. Taki śmietnik jak ja mam ? boks, mają tez inni mieszkańcy. I jakoś tak dziwnie się składa, że nikt nigdy nie miał problemów, tylko właśnie u mnie. Nie wiem ? może właśnie dlatego, że zbyt odważnie się wypowiadam na temat wysypiska, na temat szkodliwości wysypiska. No, zaczynam to w ten sposób odbierać.
Radny Leszek Czarzasty, przewodniczący Rady Miejskiej: – Pani sołtys, ale teraz to mi się nasunęło jakieś takie dziwne skojarzenie, bo ja również mam śmietnik zamykany, otwieram go i długie, długie lata było dobrze. Też zauważyłem od pewnego czasu, że śmietnik nie jest w ogóle wstawiany tylko jest tak jakby porzucany na środku chodnika. To tak, jakby pracownicy mieli listę, komu tego śmietnika nie wstawiać.
Balbina Pokrzywnicka, sołtys Mostówki,: – widocznie tak. U nas dodatkowo nie ma chodnika i jest problem, że ten śmietnik wyjeżdża sobie na środek ulicy.
Radny Robert Kobus: – Ja chciałem tylko tak krótko, w nawiązaniu do oświadczenia, które ukazało się wczoraj podpisane w imieniu pracowników MZO przez prezesa spółki. Nie wiem kto wpadł na pomysł i komu przyszło do głowy, że radni działają lub mieli by działać, lub przeszłoby im przez myśl działanie na niekorzyść zakładu, który jest własnością miasta i na niekorzyść pracowników w nim zatrudnionych.
No myślę, że ? nie bójmy się tego nazwać ? taka głupota, mogłaby przyjść do głowy tylko prezesowi tego zakładu bo na pewno nikomu z radnych, którzy chcą wyjaśnić pewne nieprawidłowości, które na pewno miały miejsce w działaniach tego zakładu i też nie mówmy tutaj może z oświadczenia , które zostało przekazane, można się doczytać, że mamy tutaj zastrzeżenia do działania całego zakładu MZO. I nie jest tak, że nam się cos nie podoba. Chodziło nam konkretnie o działania na starek kwaterze w Lipinach Starych, o działalność wysypiska, o samochody, które przyjeżdżały z odpadami po godzinach pracy stały tam, były tam wpuszczane, rozładowywały się, wyjeżdżały i nie były kontrolowane. W oświadczeniu, które się wczoraj przekazał pan prezes, możemy doczytać, że oświadczamy, że insynuacje o przyjmowaniu na składowisko odpadów niebezpiecznych o braku kontroli odpadów przywożonych na teren spółki czy o braku przejrzystości działania nie mają poparcia w rzeczywistości i są produkowane na użytek polityczny bo nie wiem o co w ogóle chodziło panu prezesowi. Natomiast co do kontroli ewidencji wwożonych na teren spółki odpadów to mamy dokumenty z prokuratury z których jasno wynika, że tylko w jednym dniu na teren zakładu po jego zamknięciu wjechało osiem samochodów. Stąd też tylko w ciągu jednego dnia spółka a co za tym idzie miasto, jako jej właściciel, mogło ponieść straty minimum 33 000,00 zł. Więc nie wiem kto tu działa na niekorzyść spółki? Czy na niekorzyść spółki działają radni, którzy próbują wychwycić takie nieprawidłowości, czy na niekorzyść spółki działa Zarząd tej spółki, dopuszczając do takich sytuacji, jakie miały miejsce?
Radny Zbigniew Paziewski: – Ja rozumiem, że radni mają swoje obowiązki. Ale czy obowiązkiem radnego jest, żeby śledził w nocy w lesie czy samochody wjeżdżają czy nie to jest kuriozum, to jest śmieszne.
Zamiast tego powinien pilnować zarząd, czy Rada Nadzorcza, czy władze miasta. To radni czyhają i liczą samochody, które wjeżdżają po godzinach pracy, gdzie mamy zapewnienia, że takie samochody po godzinach nie wjeżdżają. Więc posądzenie radnych, że my działamy na niekorzyść spółki? Proste pytanie do pracowników, a jak państwo sobie wyobrażacie, że niekorzyść jeżeli jednego dnia spółka traci 33 tysiące złotych , czy to jest na korzyść, czy niekorzyść? To są pieniądze, które powinny być na koncie spółki i powinny być wykorzystane czy na pensje czy na nagrody dla pracowników. A tak, gdzie te pieniądze? Może w śmieciach zasypane? Nie wiem.
Marian Budek, mieszkaniec Mostówki: Chciałem na potwierdzenie słów pani sołtys, że u mnie też takie sytuacje się zdarzały. U mnie tez jest zamykany boks i nigdy się nie zdarzyło, żeby śmietnik był w miejscu, tam, gdzie był wcześniej. Zawsze przy ulicy. Do tego jeszcze nawiązując do wywozu. W bocznych uliczkach jest dwóch mieszkańców. Oni tam nigdy nie wjeżdżają, choć jest top chyba droga gminna i chyba mają obowiązek to jednak często nie wjeżdżają. Jak dzwonimy do zakładu, to pani, która ma ten cały zestaw, twierdzi, że według niej te śmieci z tamtej posesji były zabrane. To taka sytuacja się zdarza u nas i chcę potwierdzić, że u nas również taka sytuacja ma miejsce. W związku z tym należałoby się może bardziej przyjrzeć tym wywozom.
Przewodniczący Rady Pracowniczej MZO (Pan nie podał swojego nazwiska): – Nie ma tu w tej chwili tego człowieka, który akurat był u tej pani (sołtys Mostówki, Balbiny Pokrzywnickiej ? przyp. red.) ja rozmawiałem z jednym i z drugim pracownikiem. Państwo nie wysłuchaliście dwóch stron, ja wysłuchałem. To nie jest tak do końca, tak jak ta pani powiedziała, że ktoś zrobił tej pani coś na złość, albo wręcz chciał ją pobić. To nie jest prawdą. Ta pani faktycznie przyjechała. Podjechała do samochodu, w chwili, kiedy oni nawet nie zdążyli jeszcze wyciągnąć tego pojemnika, a już miała do nich pretensję o to, że go tam nie odstawiają tak, jak powinni go odstawić, tylko, że odstawiają go źle. Wszystko się zgadza, tylko akurat ci ludzie byli tam u niej po raz pierwszy. Tak, że jak mogli go wcześniej źle odstawić? A tu spotkały ich od razu pretensje.
W odpowiedzi na głosy z Sali:
Oni byli przeszkoleni. Proszę pana, to są ludzie, którzy pracują w tej spółce od ponad 20 lat, tak, że niech pan nie mówi, że oni coś robią źle, bo naprawdę zrobiłby to lepiej od pana.
Proszę państwa ? ja powiem tak, nie uderzajmy w pracowników. Nie uderzajmy w tych ludzi, któ?zy ciężko pracują za śmieszne pieniądze, bo jest to bardzo, bardzo niesmaczne. A to ? ja tu posiedziałem chwileczkę za państwem i słyszałem o czym państwo rozmawiacie ? jest to nie w porządku. Bo mówienie, że kiedyś przyszli i zadzwonili do furtki i wzięli pojemnik, albo mówienie ? otworzyłam furtkę i wzięli pojemnik. Tylko niestety ? dziś w żadnym mieście nie jest tak, że dzwonią do furtki . Kiedyś było tak, że podpisała Pani umowę z kim pani chciała. Dziś jest tak, że firma wygrywa przetarg na dany rejon i to ta firma obsługuje całe miasto. Pracownikom nie można wchodzić na posesję ? dlatego, że jutro może ktoś z państwa zadzwonić i powiedzieć, że coś komuś zginęło z posesji. Kto będzie za to posądzony? Pracownik ? bo on tam wszedł, a nie powinien tam wchodzić.
Jeżeli chodzi o te drogi, o których mówił tu mój przedmówca, że w jakąś drogę nie wjeżdżają a w jakąś wjeżdżają. Uwierzcie mi państwo ? w Wołominie są dziesiątku dróg dojazdowych do posesji. Nie są to drogi miejskie tylko drogi gdzie stoi pięć, siedem domów. Droga jeżeli nie jest miejska często jest bardzo, bardzo wąska. Kto będzie odpowiadał w sytuacji gdy samochód tam wjedzie i coś się stanie ? przykładowo ? jest tam szambo, albo jakiś dołek, albo grząsko? Odpowiada za to kierowca. To z jakiej racji on ma tam wjeżdżać i potem ponosić za to konsekwencje. Koszty wyciągnięcia takiego samochodu są bardzo wysokie niemożliwe do pokrycia z zarobków tego kierowcy.
Ja rozumiem, ja tylko państwu mówię, że takich sytuacji jest bardzo, bardzo dużo. To jest bardzo nieładnie i niedobrze, że wysłuchaliście tylko jedną stronę. Może się kiedyś umówimy i wysłuchacie państwo również wersji tych dwóch pracowników jak to wyglądało z ich strony? To wtedy dopiero możemy na ten temat rozmawiać. Nie słuchajmy tylko jednej strony. Bo ja nie wierzę to, że jeżeli ktoś przyjeżdża i chce zabrać śmieci a w tym czasie podjeżdża ktoś drugi z tyłu, i jeszcze nikt tych śmieci nie zdążył wziąć a już są pretensje, że nie został pojemnik odstawiony na miejsce a są tam pierwszy raz proszę państwa. No to czegoś tu nie rozumiem.
Radny Zbigniew Paziewski: Panie Krzysztofie ja to rozumiem, ale żaden pracownik nie jest upoważniony, żeby zachowywać się agresywnie.
Przedstawiciel Rady Pracowniczej: – Oczywiście, że tak. Ja nie będę przytaczał tu opisu, jaki usłyszałem od pracowników bo jest on inny od tego jaki przytoczyła tu ta pani. Lepiej by było, gdybyście państwo porozmawiali z tymi pracownikami.
Pani przyznała, że została przeproszona przez kierownika. Myśle, że to powinno być satysfakcjonujące dla tej pani, natomiast upokarzanie tego pracownika teraz i mówienie, że on źle się odzywał, albo nie wiem ? źle może wykonywał swoją pracę? Dwadzieścia lat człowiek przy tym pracuje. Proszę państwa ? on był tam pierwszy raz. Ta pani również używała niecenzuralnych słow. I mówię ? tu usłyszeliśmy jedną wersję, nie usłyszeliśmy drugiej.
Radny Zbigniew Paziewski: – Wie pan, myśmy zaprosili na to spotkanie pana prezesa i pana Ciepielewskiego bo chcieliśmy z tymi pracownikami sprawę wyjaśnić, ale jak pan widzi, nie ma nikogo.
Przedstawiciel Rady Pracowniczej: – Dlatego ja przyszedłem, żeby wyjaśnić tę sprawę, bo z nimi rozmawiałem i przyszedłem w ich imieniu.
Do sołtys Balbiny Pokrzywnickiej: – Proszę pani, nie każdy może, dlatego przyszedłem ja.
Radny Zbigniew Paziewski: Proszę panu nie przeszkadzać, niech dokończy swoją wypowiedź.
Przedstawiciel Rady Pracowniczej:- Proszę państwa, za naprawdę nieduże pieniądze staramy się wykonywać swoją prace dobrze. Jeden samochód, który jeździ obsługuje dziennie około 500 posesji. Ten człowiek codziennie spotyka się z różnymi ludźmi. W każdym mieście, gdzie byśmy nie pracowali zawsze jest jakiś problem i uwierzcie mi państwo, człowiek stara się zawsze te sprawy załagodzić. Bo tu jest trzech ludzi w jednym samochodzie, natomiast jest każdego dnia 500 mieszkańców ? ja tu mówię tu tylko o domach, które on obsługuje codziennie i on jest akurat ten zły? Na 500 mieszkańców ten jeden zawsze będzie zły, ten, który siedzi w samochodzie, albo wynosi te śmieci z przed państwa posesji? Nie można w ten sposób do tego tematu podchodzić ? proszę sobie na te pytania odpowiedzieć.
Zbigniew Paziewski: – Oczywiście żaden z radnych nie powiedział, że ta praca jest lekka, albo, że ci panowie źle wykonuje swoją pracę, to nie jest taka nasza opinia. Ale jeżeli ten pan 20 lat wykonuje swoją pracę, to powinien wiedzieć, jak się odezwać do mieszkańca i nie doprowadzać do takiej sytuacji bo później są niedomówienia. Postaramy się oczywiście tych panów wysłuchać. My jako radni nie możemy też wchodzić w takie tematy, bo w końcu będziemy komisją śledczą. I proszę, aby pan, jako przewodniczący Rady Pracowniczej porozmawiał na zebraniu z pracownikami, żeby tego typu sytuacje nie zdarzały się więcej. Jeżeli panowie macie problemy z mieszkańcami, że źle szanują pracowników, to proszę przyjść do Rady. Ten temat też zasygnalizujemy, bo my jesteśmy ? również to podkreślaliśmy ? ja i koledzy, że jesteśmy pełni uznania dla pracy pracowników MZO bo to nie jest łatwa praca. My wiemy o tym. Ale obowiązuje kultura. Tak samo pani w sklepie, która sprzedaje, jest też zmęczona. I co? Pozwolimy jej, żeby się źle odzywała do klientów? Górnik pracuje jeszcze ciężej i co, pozwolimy, żeby wyjechał na górę i łopatą komuś przymierzył? No nie ? obowiązuje w każda stronę kultura.
Radny Tomasz Kowalczyk: Każdy może mieć gorszy dzień ale to nie upoważnia do tego, aby kogoś zwyzywać, czy naprzeklinać. Jak znam panią sołtys ładnych parę lat, nie przypominam sobie, aby miała tego typu wybuchy agresji lub przeklinała publicznie. Jeszcze mnie wiele razy upominała jak mnie się trochę wymsknie.
Sołtys Mostówki Balbina Pokrzywnicka do przedstawiciela Rady Pracowniczej: – Szanowny panie. Czy pan tam był? Ja akurat byłam w tak nieszczęśliwej sytuacji, że byłam sama jedna, kobieta. Rozjuszony pracownik kierowca i pan który mu pomagał. I ten pan, który mu pomagał nie odzywał się, był bardzo kulturalny. Spuścił głowę i było mu wstyd za tego pana. Jak spytałam ? słyszał pan, widział pan? Jest pan świadkiem jak ten pan mnie potraktował. Będę tej sprawy dochodziła w sądzie. Tak powiedziałam. Czy zezna pan? Będzie pan świadkiem? Ten pan powiedział ? tak. Tak, że proszę pana ? pan tam nie był i proszę w tym temacie się nie wypowiadać. Bo ja przyszłam złożyć skargę do radnych, do urzędu jako sołtys wsi, jako mieszkaniec. I pan tam nie był. Pan sobie wysłuchał pracowników. Oczywiście, że pan ma prawo ich bronić. Ja jestem sama nie mam świadka i to jest dla mnie najgorsza sytuacja. A to jest zupełne kłamstwo, że ten pan mówi, że jeszcze nie wystawili śmietnika a ja na nich naskoczyłam. Właśnie dlatego wyszłam z samochodu poprosić, żebym nie musiała wieszać tej kartki. Proszę mi wstawiać ten śmietnik, żeby on nie wyjeżdżał sobie na ulicę. I wtedy zaczęła się tego pana agresja. Być może ten pan miał gorszy dzień. Ale to nie znaczy, że miał przeklinać do mnie i mnie wyzywać.
– głosy z sali chyba przedstawicieli z MZO (niestety nie wyłapałam treści)
Sołtys Mostówki Balbina Pokrzywnicka w odpowiedzi na głosy z sali: A skąd pan wie co ja mówiłam. Chyba panu tłumaczę, dlaczego pan mówi, że ja już na nich naskoczyłam.
– no ale pan to przed chwilką powiedział. Proszę państwa. Tłumaczę trzeci raz ? wyszłam do tych panów poprosić, żeby wstawiali pojemnik tak jak potrzeba, żebym ja nie musiała wieszać tej kartki. I to była cała moja uwaga.
Dominik Kozaczka, radny niezrzeszony: – Rozumiem, że zaszła jakaś sytuacja niezręczna. Proponowałbym, żebyśmy na przyszłość działali zgodnie z kompetencjami. Bo takie rzeczy, jeżeli jest taka sytuacja, to zgodnie z kanonem postępowania poszkodowany powinien udać się do zarządu spółki, który powinien podjąć postępowanie wyjaśniające. A dopiero do rady ten temat wraca, gdy tam, w zarządzie, nie chcą się zająć tematem, gdy jest jakiś z tym problem. A takie działanie ? niezgodne ze ścieżką kompetencji, powoduje, że jesteśmy oceniani, że działamy politycznie i, że zajmujemy się tylko wybranymi sprawami.
Przypomnę, że różne były zastrzeżenia (?) takich przypadków było multum a działania ze strony rady nie było, albo było nawet odpychanie sprawy.
Natomiast moim zdaniem tą sprawą w pierwszej kolejności , zgodnie z kompetencjami, powinien zająć się zarząd spółki. Jeżeli on sobie z tą sprawą nie poradzi to wówczas ona ewentualnie może wrócić do Rady. Inaczej będzie to odbierane jako działanie polityczne.
Natomiast druga sprawa: – jak ja się tutaj tak przysłuchuję, to prosiłbym i samorządowców czy też pracowników MZO o używanie bardziej precyzyjnych zwrotów. Chociażby na tej komisji padło, że była strata 33 000,00 złotych. A to nie jest prawda. Tam w tym piśmie z prokuratury nie ma stwierdzenia, że tam była strata 33 000,00 zł. Oni tam napisali, że mogła być. Między ?mogła być? a ?była? to są dość szerokie widełki.
Druga sprawa ? tu chcę się zwrócić do pracowników MZO: – Mogę mieć do kogoś zastrzeżenia, ale nie podoba mi się, jak piszecie oświadczenia ?część radnych?. Jak macie do kogoś zastrzeżenia to piszcie wyraźnie, że radny ?imię, nazwisko? na sesji w dniu takim i takim, powiedział to i to, a to nie jest prawda bo stan faktyczny jest taki, taki i taki. Radny ?imię, nazwisko? w gazecie napisał to, to i to. A to jest nieprawda, bo jest ?to, to i to?. A tak to jest lepienie kulek, nie powiem z czego i tak się przerzucamy. I to naprawdę nie prowadzi do tego, żeby uspokoić sytuację i wspólnie iść do przodu.
Radny Zbigniew Paziewski: Panie Dominiku ? pan oczywiście twierdzi, że ?mogła być strata?. Tak samo prokuratura się odniosła ?a mogło być 35 wjazdów po południu? , a stwierdza, że tylko raz. I tak to się prokuratura tym tematem zajęła.
Radny Bogdan Sawicki: – Pani sołtys, jakby pani otrzymała zaproszenie od prezesa w celu wyjaśnienia tej sprawy czy udałaby się pani do MZO?
Sołtys Mostówki, Balbina Pokrzywnicka: – Sama na pewno nie.
Radny Bogdan Sawicki: – Ale jest pani gotowa na przyjście i wyjaśnienie tego tematu?
No to ja uważam panie przewodniczący, żeby wydać taką propozycję, żeby pan prezes zaprosił panią sołtys i na terenie tego MZO wyjaśnili z kierowcą ten temat i podjęli jakieś dyskusje do załatwienia tej sprawy. I ewentualnie pani sołtys przekaże nam jak została ta sprawa załatwiona i wtedy pan przewodniczący podejmie dalsze działania.
Radny Andrzej Żelezik, Klub Radnych Porozumienia Samorządowego: ? pomimo spóźnienia i nie uczestniczenia w całej dyskusji zabrał również głos namawiając do zawarcia ugody i przeprosin tej strony, która powinna przeprosić. ? Świadków tam nie było poza pracownikami i poza panią sołtys więc trudno tutaj cokolwiek ustalić. Ale jest to sprawa do polubownego załatwienia. Ktoś, kto zawinił, winien przeprosić. Zdenerwowani byli pracownicy, mogła też być zdenerwowana pani sołtys ale słowo ?przepraszam? powinno ten temat załatwić. Rada tutaj ? no cóż ? nie jesteśmy w stanie tego rozsądzić. Gorąco zachęcam państwa do ustanowienia próby polubownego załatwienia. Kto zawinił niech przeprosi.
Radny Zbigniew Paziewski: Panie Andrzeju ? co by się stało, pan prezes był tu dziś zaproszony gdzieś tam o godzinie 15.00. Co by szkodziło, żeby wziął telefon i zadzwonił do mnie i powiedział: Panie przewodniczący, nie mogę przyjść dzisiaj, jestem zajęty. Bardzo późno zostałem powiadomiony. Jutro zapraszam z panią sołtys, będzie pracownik i sprawę załatwimy. Dlaczego Rada ma się tak zajmować w sposób kulturalny? Dlaczego nie próbował tego załatwić polubownie? Ja tu na początku podkreślałem dlaczego odczuwamy w ten sposób. Bo są takie odezwy do mieszkańców, gdzieś w Internecie, że to Rada jest czemuś winna i dlatego sprawa MZO jest taki gorącym kartoflem, który nam podrzucono i my się tym zajmujemy. A przy okazji takie rzeczy wychodzą i to się robi taka gorąca atmosfera. A nic by się nie stało, jakby tak sprawę załatwić jak panowie sugerują. Ja będę z panem prezesem w kontakcie. Jeżeli oczywiście pani sołtys będzie chciała tam pojechać, ale to powinna być inicjatywa ze strony pana prezesa. Oczywiście jest to kobieta, jest to pani sołtys, jest samorządowcem. Pan prezes jest mężczyzną, zresztą dzisiaj wyjątkowy dzień ? powinien wziąć za telefon, zadzwonić: proszę przyjść z panią sołtys jutro postaramy się sprawę załatwić w sześć, osiem oczu i sprawa byłaby załatwiona. I Rada i Komisja nie byłaby obligowana i sprawa by
Radny Tomasz Kowalczyk: Ja nie za bardzo zgadzam się z tym co radny Dominik Kozaczka powiedział, dlatego, że myślę, że na samym początku pan przewodniczący powiedział, dlaczego jest ta komisja. My Komisji nie zrobiliśmy aby naświetlić sprawę pani sołtys. To jest tylko incydent. Natomiast zwołaniu dzisiejszej komisji przyświecało to, że boimy się, że fala agresji wzrasta. To co powiedział pan przewodniczący, że są po prostu pracownicy MZO naszczuwani na radnych. A równie dobrze ta cała sytuacja z panią sołtys może to być dokładnie skutkiem ubocznym tej sytuacji i tego się obawiamy. Po prostu spirala nienawiści, która w tej chwili powstaje jest bezsensowna co najmniej, a to nie my za nią odpowiadamy. Nie my, nie Radni.
Radny Zbigniew Paziewski: Pani sołtys, pozwoli pani, że będę z panią w kontakcie i że z panią porozmawiam i z panem prezesem.
Przedstawione powyżej wypowiedzi padły podczas posiedzenia specjalnego, zwołanego w trybie pilnym, posiedzenia gminnej Komisji Bezpieczeństwa Rady Miejskiej w Wołominie.
Cytowane wypowiedzi poszczególnych osób nie były przez redakcję weryfikowane. Starałam się je odtworzyć w miarę rzetelnie i zachować sposób prezentowanych wypowiedzi. Skrótowi uległa jedynie wypowiedź radnego Andrzeja Żelezika – Teresa Urbanowska