W tym roku zima niespecjalnie się do nas spieszy. Można znaleźć w tej sytuacji wiele powodów do radości. Naszych ulic i chodników nie pokrywają jeszcze warstwy lodu i błota pośniegowego przez co zarówno piesi jak i kierowcy nie narzekają na to, że warunki na drogach drastycznie się pogarszają.
Niebawem jak co roku może się okazać, że stwierdzimy iż zima znowu zaskoczyła drogowców, którzy będą nas zapewniać, że i tak robią co mogą. Polska jest jednym z nielicznych krajów w Unii Europejskiej, gdzie na drogi wysypuje się tak duże ilości chlorku sodu. Sól obniża temperaturę topnienia śniegu ? wysypywana na drogi i chodniki zapobiega ich oblodzeniu przez co podnosi się bezpieczeństwo. Efekty działania soli widać bardzo szybko ? śnieg i lód znikają a jezdnia staje się czarna. Na poboczach jest za to słona maź, która topi się i wsiąka w glebę, powodując, że wiosną drzewa i rośliny usychają. Jej stężenie w błocie pośniegowym w pobliżu dróg bywa wyższe niż w Bałtyku. Z powodu działania aerozolu solnego w polskich miastach (przy ulicach) ginie coraz więcej drzew, to zjawisko się nasila i niedługo nie będziemy mieli drzew przy ulicach ? alarmuje jeden z polskich dendrologów.
Chlorek sodu powoduje korozję przydrożnych ogrodzeń, słupków, znaków drogowych. Niszczy buty, ubrania. O jej szkodliwości wiedzą też właściciele samochodów obserwując każdej zimy postęp korozji w swoich pojazdach.
Sól, którą posypywane są ulice zimą trafia do lokalnych rzek i jezior. Zasolenie może więc być dużym zagrożeniem nie tylko dla ekosystemów wodnych i lądowych, a także dla ludzi korzystających z ujęć. Co w zamian? Może warto się nad tym zastanowić zanim zima nas znowu zaskoczy?