Uroczyście obchodzone Dni Wołomina przypomniały nam wszystkim, że to już minęło 25 lat od pierwszych wolnych wyborów do rady miejskiej. Jak zauważyłem, ta rocznica entuzjazmu wśród ludzi nie wywołuje. Samorząd cieszy się bowiem bardzo małym zainteresowaniem. Dlaczego? Większość ludzi jest już chyba zmęczona niskim komfortem życia i nie w głowie im dokonywanie kolejnych wyborów politycznych. A i sam samorząd też chyba nie do końca zdał egzamin, bo – na przykład – jeszcze nie wszyscy mieszkańcy w Wołominie mogą korzystać z wody miejskiej czy kanalizacji. A nie wszystkich przecież stać na wyłożenie kilku tysięcy złotych na wykonanie stosownych przyłącz! Było już kilku burmistrzów a ludzie wciąż chodzą z wiaderkami do hydrantu jak 30 czy 40 lat temu! Może by tak mniej świętować na Placu 3-go maja a więcej wydać na dofinansowanie tych kilkuset brakujących przyłączy?
Profesor Jerzy Stępień, współtwórca reformy samorządowej w 1990 roku. – Kiedy tworzyliśmy zręby samorządu w Polsce, mieliśmy przed oczami Europejską Kartę Samorządu i tam było wyraźnie napisane, że społeczności lokalne rządzą się za pośrednictwem rad lub organu wykonawczego odpowiedzialnego przed radą. Dzisiaj stworzyliśmy taki model, że ci ?gospodarze miast? nie odpowiadają przed radą. Co więcej, często potrafią sobie tę radę znakomicie podporządkować, będąc poza nią. Jest dokładnie jak w PRL-u: sekretarz partii na zewnątrz rady narodowej, ale nią kierował, a rada była czymś, co miało przypominać reprezentację lokalnej społeczności, ale nią nie była. Profesor Kulesza przed śmiercią mówił, że już nie mamy rad samorządowych, ale z powrotem rady narodowe, które nic nie mogą. Dopowiadam, że mamy samodzierżawie. Dokonaliśmy przeorientowania filozofii samorządu. Mam przykre przeświadczenie, że idziemy w złym kierunku. W najbliższych latach potrzebujemy dokończenia inwestycji w dziedzinie komunikacji. Nasze drogi, szczególnie na poziomie powiatowym, ciągle są złe. To jest moje rozczarowanie, bo tworząc powiaty, myśleliśmy w dużej mierze także o drogach i na początku wydawało się, że większość powiatów to rozumie, ale życie potoczyło się inaczej. Powiaty za dużo wydają na własną administrację, a za mało myślą o inwestycjach. W 2002 roku niepotrzebnie odeszliśmy od klasycznego zachodniego modelu sprawowania władzy w gminie, poprzez wprowadzenie wyborów bezpośrednich wójtów i burmistrzów. To przecież w radach, w których docierały się różne poglądy, tworzyła się wspólna wizja. Tak się przecież kształtowały miasta Europy Zachodniej, a nikt mi nie powie, że zachodni model rozwoju miast był gorszy od tego, co się działo na Wschodzie. Więc powinniśmy się zastanowić, gdzie chcemy być, bo na razie to chcielibyśmy efektów zachodnich, ale metodami wschodnimi. Niestety, nie jest to droga w dobrym kierunku.
Tak, jak profesor Jerzy Stępień, myśli wielu samorządowców tworzących pierwsze rady gminne w maju 1990 roku. Dzisiaj są zniechęceni i rozczarowani do idei samorządu … bez samorządności. Bo cóż to za samorządność, gdy o sprawach życiowych mieszkańca decyduje urzędnik magistratu a nie wola obywateli? Gdzie się podziały rady osiedlowe i sołeckie? Gdzie są radni reprezentujący mieszkańców a nie wyłącznie członków i sympatyków własnej partii? Dlaczego posada radnego, wójta, burmistrza i starosty jest tak wysoko opłacana?
Już najwyższy czas zwrócić samorząd mieszkańcom
Edward M. Urbanowski