W upalny dzień trudno myśleć o czymś poważnym. Najlepiej sięgnąć po książkę lub obejrzeć film w telewizji. Ja sięgnąłem do rozmowy z Andrzejem Stasiukiem, chyba najbardziej znanego dziś polskiego literata, poety, dramaturga i publicysty. Człowieka, który w imię prawa do zachowania wewnętrznej wolności porzucił Warszawę i zamieszkał na dalekiej prowincji. Co nie oznacza, że zerwał ze światem, wprost przeciwnie, on go chyba wreszcie zrozumiał! Zaskoczony tym odkryciem, podzielił się przemyśleniami ze swoimi czytelnikami. Nie ukrywam, że również i ja z ogromną ciekawością przeczytałem ten wywiad.
?Wszystkie moje książki są o Polsce i Polakach, wszystkie są tutaj mocno osadzone. Owszem, wielką wulgarnością jest nieustanne wymienianie nazwy Polska, więc ona tam nie pada, ale wszystkie one są o Polsce. Nawet, gdy jadę gdzieś na koniec świata, to myślę o Polsce. W Mongolii również myślę o Polsce. To jest rzeczywistość, która nas kształtuje. Polska jest kapitalna ? zmienna, szalona, pomylona. Polska jest jak kobieta fatalna. Wiemy, że wiedzie nas ku zgubie, ale nie chcemy jej porzucić ani zdradzić. Oczywiście wiem, że ta Polska B, C, Polska prowincjonalna jest potworna – głupia, ciemna, antysemicka, zacofana. Polak składa się z nienawiści i pogardy. Gardzi wiochą, gardzi innym, gardzi sobą i stąd pewnie takie są w nim pokłady dumy. A z drugiej strony ta Polska B i C potrafi być piękna, człowiecza, mądra i wstrząsająco prawdziwa w porównaniu z Polską A. Nie mam innej Polski. To jest moje naturalne środowisko, nie wyrzeknę się tego. Ja jestem z tej Polski. Nie powiem, jak jeden z kompozytorów, że wynosi się do Szwajcarii, bo mu się tu nie podoba. Mnie się tu podoba. Bo ja nie lubię jak fajnie i miło, tylko jak jest ciekawie. Polska przetrwała tysiąc lat, przetrwała Ruskich i Niemców, to przetrwa te wszystkie historie, które aktualnie się dzieją. Mieszkam na zadupiu i oglądam to z dystansu. Z Beskidu wyraźniej też widać działanie Opatrzności.?
?Prawicowych polityków nie lubię, ale lewicowych też nie. W ogóle gardzę politykami, bo to nie są ludzie, z którymi można by przebywać w jednym pomieszczeniu. Zamknąć się z jakimiś politykiem w pokoju, na kawie na przykład ? koszmar i groza. Tonacja prawicy to jest skowyt zbitego psa, ta skarga nieustanna. No i ten styl ? bez jakiegokolwiek błysku, iskry, ciężki i ciemny jak wiadoma mgła. Zresztą lewica wcale nie lepsza, tylko trochę lepiej pisze. Pewnie wewnętrznie jestem bardziej lewicowy. Z racji pochodzenia, wyborów, gustów. Ale lewica, którą musimy na co dzień oglądać to dla mnie nie jest nic ciekawego. To jednak jest bicie piany i tematy zastępcze. Kobiety, homoseksualiści, mniejszości, zwierzęta, ekologia? . Nie ma w tym żadnej wizji radykalnej przemiany świata w którym żyjemy. Świata, w którym codziennie tysiące giną z głodu, pragnienia i wojen, podczas gdy my najadamy się do syta i jedyną naszą wizją jest to, żeby nażreć się jeszcze bardziej. I co? Wyślemy tym zdychającym z głodu deklarację praw zwierząt, podczas gdy oni marzą o kęsie mięsa? Gdy my dyskutujemy o zbawieniu świata, oni marzą o jakiejkolwiek rzeczy z tych, które wywalamy na śmietnik. Przecież oni czasem nie mają dziennej racji wody, jaką my zużywamy na umycie talerzy po jednym posiłku.?
Zapomnieliśmy się ? niestety!
Edward M. Urbanowski