Wyjazdowy mecz w ramach 24 kolejki IV ligi grupy północnej, w którym rywalem Dolcanu była drużyna Huraganu Wołomin, zakończył się remisem 1:1. Seria meczów bez porażki ząbkowian została w ten sposób przedłużona do jedenastu. Bramkę dla ząbkowskiej drużyny strzelił tuż przed przerwą Daniel Nawrocki, wyrównał Marcin Figiel.
Ile razy słyszeliście z ust ?znawców tematu?, że piłkarskie derby rządzą się własnymi prawami? Ile razy sami użyliście tego sformułowania w luźnej rozmowie, bądź ?fachowej? dyskusji na temat, jak to określił jeden z naszych znamienitych rodaków, najważniejszej na świecie z rzeczy nieważnych? Ile razy rządzące się jak, już ustaliliśmy własnymi prawami derby kompletnie wymykały się spod kontroli zarówno bezpośrednim uczestnikom, jak też obserwującym je kibicom? Derby Powiatu Wołomińskiego z pewnością nie dorównują prestiżem derbom Londynu, Madrytu czy choćby Warszawy, o Gran Derbi Europa nie wspominając, ale uwierzcie mi, emocje potrafią wywołać niewiele mniejsze. Miałem okazję je obserwować i powiem szczerze momentami było to widowisko zdecydowanie ciekawsze niż poczynania zawodników na boisku. Chwilami przed oczami stawały mi obrazki z meczu, który w poprzednim sezonie drużyna z Ząbek rozegrała w Ostrowie Mazowieckim. Zainteresowanych odsyłam do relacji z tamtego spotkania, w której dość ogólnie (materiał po napisaniu został obłożony drakońską autocenzurą) starałem się zaprezentować pewien specyficzny sposób myślenia oraz postrzegania świata i sportowej rywalizacji. Po ponad roku na moich oczach znalazły potwierdzenie słowa jednego z filozofów, który twierdził że historia lubi się powtarzać, za pierwszym razem jako tragedia, za drugim ? farsa.
Przechodząc do meczu, niestety nie był on, jak już wspomniałem niejako między wierszami powyżej, jakimś porywającym widowiskiem. Jeden z obserwatorów, z którym rozmawiałem po jego zakończeniu określił go nawet mianem meczu dla koneserów i doprawdy trudno się nim nie zgodzić. Nieznaczną przewagę w pierwszej części spotkania miała drużyna z Ząbek, która umiejętnie rozbijała ataki miejscowych i pracowicie próbowała konstruować swoje. Nie przekładało się to jednak w jakiś znaczący sposób na zagrożenie pod bramką Huraganu. Strzegący jej Łukasz Derejko po raz pierwszy musiał interweniować dopiero w 13 minucie meczu, gdy nogami zablokował strzał z ostrego kąta Marcina Stańczyka, który wcześniej sprytnie wymanewrował pilnującego go obrońcę. Dwie minuty później po uderzeniu głową Przemysława Belli piłka wylądowała nawet w bramce Huraganu, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej jednego z naszych zawodników. Jeszcze ciekawsza sytuacja miała miejsce po półgodzinie gry, gdy do dośrodkowania z rzutu rożnego najwyżej w polu karnym wyskoczył Piotr Augustyniak. Piłka po jego strzale głową trafiła w słupek, a później po odbiciu się od niego, niemal dokładnie na linii bramkowej zatrzymała się na nogach wepchniętego wcześniej do bramki jednego z naszych graczy. Ostatecznie wysiłki Dolcanu przyniosły efekt bramkowy tuż przed końcem pierwszej połowy meczu. Po szybkim wznowieniu gry z rzutu wolnego przez Stańczyka piłkę na linii pola karnego opanował Daniel Nawrocki, któremu udało się zwieść pilnującego go obrońcę i płaskim strzałem pokonać Derejkę. Klasyczny gol do szatni.
Po zmianie stron gra się wyrównała, a sytuacje strzeleckie stwarzała sobie zarówno jedna, jak i druga drużyna. Po jednej z takich akcji i zamieszaniu w polu bramkowym wołominian piłka ponownie wpadła do ich siatki, ale sędzia odgwizdał faul na bramkarzu. Błyskawiczne wznowienie gry dalekim podaniem skończyło się dla drużyny z Ząbek mocno nieszczęśliwie. Interweniujący przed linią pola karnego Mateusz Matracki nie trafił w piłkę, tylko w nogi szarżującego zawodnika gospodarzy, a sędzia nie miał wątpliwości i ukarał go czerwoną kartką. Od tego momentu zaczął się okres wyraźnej przewagi miejscowych. Potrafili sobie stworzyć kilka dogodnych okazji do strzelenie gola, ale ostatecznie udało im się wykorzystać tylko jedną z nich. Po prostopadłym podaniu w pole karne Rafała Wielądka wynik meczu ustalił Marcin Figiel.
W końcowych minutach drużyna Dolcanu, mimo osłabienia dwukrotnie stanęła przed szansą na przechylenie losów rywalizacji na swoją korzyść. Najpierw w 82 minucie Krystian Lewandowski strzelił zbyt lekko i w środek bramki po podaniu Patryka Szeligi, a pięć minut później ?piłkę meczową? miał na nodze Konrad Cichowski, ale po otwierającym drogę do bramki podaniu Bartłomieja Balcera zachował się nieco zbyt nerwowo i zmarnował wyborną okazję. Gdybym miał krótko podsumować ten mecz powiedziałbym, że remis nie krzywdzi żadnej z drużyn. Obie miały swoje szanse i prawdopodobnie obie odczuwają po nim spory niedosyt, a wywalczony punkt postrzegają bardziej w kategoriach straty dwóch punktów, aniżeli zyskania jednego.
W następnej kolejce, już w najbliższą środę Dolcan Ząbki zmierzy się na Dozbud Arenie z Drukarzem Warszawa, natomiast w sobotę drużynę czeka wyjazd do Przasnysza, na mecz z tamtejszym MKS-em.
Krzysztof Krajewski