Występująca w lidze okręgowej Marcovia Marki poniosła drugą porażkę w rundzie wiosennej. Po bardzo dobrym meczu przeciwko Escoli Varsovia podopieczni Macieja Wesołowskiego musieli uznać nieznaczną wyższość Unii Warszawa. Spotkanie rozegrane w Markach zakończyło się bowiem triumfem zawodników Piotra Mosóra 2:1.
Pojedynek trzeciej z czwartą drużyną w tabeli nie był porywającym widowiskiem. Obydwie drużyny toczyły wyrównany bój a klarowne okazje można było wyliczyć na palcach jednej ręki. Najbardziej aktywnym zawodnikiem na boisku był Sebastian Pękala, który raz za razem podejmował próby rozmontowania defensywy gości. Do przerwy żadnemu zespołowi nie udało się jednak trafić do siatki i wynik przed drugą połową wciąż był sprawą otwartą. Drugie 45 minut niewiele różniło się od tego co zobaczyliśmy w pierwszej odsłonie. W dalszym ciągu byliśmy świadkami wyrównanego meczu, w którym o końcowym triumfie miała zadecydować jedna bramka. W 70 minucie ku uciesze miejscowych kibiców zdobył ją ten, który najbardziej na nią zasłużył, czyli Sebastian Pękala. Pomocnik Marcovii znalazł się oko w oko z golkiperem Unii i zimną krwią wpakował piłkę do siatki. Chwilę później doskonałej okazji nie wykorzystał Adrian Rowicki, którego uderzenie głową bez problemów wyłapał bramkarz. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się minimalnym zwycięstwem Marcovii błąd Artura Szleżanowskiego umożliwił gościom wykonywanie rzutu wolnego, po którym Łukasz Bestry musiał wyciągać piłkę z sieci. Nie było to bezpośrednie uderzenie ze stałego fragmentu gry lecz doskonałe dośrodkowanie, które zostało zamienione na gola strzałem głową. Cztery minuty później stało się coś o czym w Markach chciano by jak najszybciej zapomnieć. Zagapienie się obrońców Marcovii zostało bezlitośnie wykorzystane przez graczy z Warszawy, którzy po szybko rozegranym rzucie rożnym zdobyli zwycięską bramkę. Na odrabianie strat nie było już wiele czasu i nawet postawienie wszystkiego na jedną kartę i wpuszczenie do walki Viacheslava Serhiienko nie przyniosło niestety żadnych korzyści. Gracze z Marek muszą przełknąć gorycz porażki i szybko o niej zapomnieć ponieważ już w sobotę zmierzą się na wyjeździe z drugim w tabeli zespołem rezerw Victorii Sulejówek.
Marcin Boczoń