– Czułem, że chcę robić coś innego niż to, co robiłem w biznesie. Chciałem podzielić się swoimi doświadczeniami z innymi. Zostawić coś po sobie. Dlatego zacząłem działać społecznie – mówi Piotr Kandyba, radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego z Klubu Radnych Koalicji Obywatelskiej. Prywatnie przedsiębiorca z około 25-letnim doświadczeniem w zarządzaniu międzynarodowymi firmami.
– Czego w samorządzie, szuka człowiek z tak bogatym doświadczeniem zawodowym, w tym w zarządzaniu firmami międzynarodowymi?
– Bardzo lubię wyzwania.
– Co Pan lubił, zanim wszedł Pan na drogę polityki?
– Wiele rzeczy lubiłem i nadal lubię: sport, taniec. Przed polityką, byłem człowiekiem, który realizował swoje zadania. Wszystko mi się udawało i we wszystkim co robiłem miałem sukcesy. W całkiem młodym wieku stałem się człowiekiem zarządzającym międzynarodową firmą – miałem wtedy chyba 33 lata, kiedy powierzono mi zarządzanie nią. W pewnym momencie w jakiś sposób sukcesy zawodowe – biznesowe przestały mi sprawiać radość i dawać satysfakcję. Zarabiałem duże pieniądze ale zaczęło mnie nurtować pytanie – co by było, gdybym swoje dotychczasowe doświadczenie wykorzystał w polityce. Polityka zawsze mnie interesowała w sensie spojrzenia na ludzi i współpracy dla dobra wspólnego.
– Czyli był to świadomy wybór?
– Czułem, że chcę robić coś innego niż to, co robiłem w biznesie. Chciałem podzielić się swoimi doświadczeniami z innymi. Zacząłem działać społecznie. Zostałem radnym powiatowym powiatu piaseczyńskiego. Byłem w opozycji, ale nie siedziałem w ławach, tylko po prostu – ruszyłem do ludzi, na spotkania z nimi. Zorganizowałem jedną akcję, później kolejne. Ludzie zobaczyli, że mam prospołeczne nastawienie, że potrafię słuchać, otwarcie ze wszystkimi rozmawiać i chyba to zaczęto doceniać.
– Coraz więcej, szczególnie w mediach społecznościowych, samorządowców dziękuje Panu za pomoc i zaangażowanie w problemy poszczególnych gmin. Na czym polega Pana pomoc?
– Nawzajem sobie dziękujemy, bo to jest praca zespołowa. Ale po pierwsze – informuję samorządowców w różnej formie o starcie nowych programów. Odwiedzam ich w gminach i starostwach. Rozmawiamy o potrzebach mieszkańców. Odwiedzamy miejsca wspólnie zrealizowanych projektów lub projektów w budowie. W rozmowach z członkami zarządu Urzędu Marszałkowskiego przekazuję zebrane informacje, żeby przybliżyć to, co się dzieje w gminach podwarszawskich, jaki jest odbiór naszych programów, jakie są potrzeby i prośby o wsparcie. Buduję rozpoznawalność i zaufanie do danych gmin i ich zarządów. Nikt nie jest alfą i omegą w każdym temacie. Potrzebne są rozmowy, które pokazują problemy do rozwiązania i możliwości ich rozwiązania. Dzięki rozmowom w terenie mam wiedzę o tym, co jest jeszcze do realizacji, do poprawy i rozmawiam o tym z Zarządem, z radnymi i pracownikami Urzędu Marszałkowskiego. Dzięki takim rozmowom wiele osób dowiaduje się także o różnych możliwościach. Nie wszyscy mają czas na dotarcie do tysięcy informacji, które są publikowane na stronach poszczególnych urzędów. Informacja – to moim zdaniem, jedno z ważniejszych zadań jakie stoją przed radnymi na różnych szczeblach samorządów. Ważne jest, aby informacja szła w obie strony – z urzędów do ludzi i od ludzi do urzędów. To staram się robić najlepiej jak mogę i potrafię. Myślę, że to widzą osoby, które mi dziękują w mediach społecznościowych i na spotkaniach w terenie.
– Jest coś z obszaru Pana działań społecznych, co chciałby Pan, żeby się spełniło?
– Pewnie, że jest. Chciałbym zostać posłem. To marzenie, które od wielu lat we mnie kiełkuje. Nie jest ono egoistyczne. Chciałbym zostawić po sobie coś pozytywnego.. Warto mieć marzenia… A ja od zawsze jestem otwarty na ludzi… lubię więc z ludźmi budować relacje. Podchodzę do każdej nowej osoby jak do niena- pisanej książki.
– To fakt, jest Pan człowiekiem o miłym usposobieniu. A co trzeba zrobić, żeby był Pan niemiły?
– … trzeba mnie porządnie wkurzyć!
– A to jest w ogóle możliwe?
– Zdarza się.
– Jakiś przykład?
– Staram się łączyć ludzi. Próbuję pokazać ludziom, że osiągnięcie jakiegoś sukcesu w realizacji przedsięwzięć w tym czy innym samorządzie to wypadkowa pracy wielu ludzi od prawa do lewa. Żeby coś udało się zrobić potrzebna jest współpraca, często ponad podziałami, bo inaczej się nie uda. Niestety, nie wszyscy tak postrzegają swoją misję samorządową czy polityczną. To właśnie są takie sytuacje, w których potrafię być mniej miły, albo całkowicie niemiły. Bo wiem, że razem możemy więcej osiągnąć a te wzajemne animozje blokują rozwój i odbierają radość. Taki przykład jest z gminy Karczew, gdzie radni prawicowi, którzy są w większości, nie chcą wyemitować obligacji na środki własne, aby realizować projekty z dotacji województwa Mazowieckiego, bo nie chcą zadłużać gminy… która nie jest zadłużona. Dla mnie to jest ich chęć zrobienia na złość burmistrzowi, bez zastanowienia się, że tak naprawdę robią się złośliwi w stosunku do mieszańców, bo będą musieli oddać około 5 milionów złotych dotacji otrzymanej z Urzędu Marszałkowskiego na modernizację dróg i innych ważnych inwestycji w gminie. Totalnie nie mogę zrozumieć działania radnych, którzy sabotują swoją gminę i mieszkańców.
– Co więc pociąga Pana w tej polityce? Co w niej jest takiego, że facet taki jak Pan, łagodny, empatyczny, brnie w nią coraz bardziej?
– Tak jak już wcześniej powiedziałem – jest to chęć podzielenia się posiadanym doświadczeniem życiowym, które nie jest małe. Chęć zrobienia „czegoś więcej” niż tylko praca zarobkowa. W zasadzie to od młodych lat angażowałem się społecznie, chociażby w życie uczelniane i to się po kilku latach aktywnej i wytężonej pracy zawodowej zaczęło odzywać, zaczęło mi tego społecznego zaangażowania brakować. Więc na początek był samorząd powiatu, teraz Sejmik a w zamyśle jest, aby spróbować startować wyżej.
– Sejm?
– … zobaczymy jak się to wszystko potoczy, poukłada. Mam poczucie misji i czuję, że Polska ma ogromny potencjał i mówię to zarów- no o Polsce lokalnej jak też o Polsce dużej. Bezsensowne totalnie kłótnie, hejt, nienawiść, zazdrość – to jest to, co niszczy nasz kraj. A z drugiej strony. Dostrzegam ogromny poten- cjał w ludziach, z którymi pracuję, z którymi współpracuję czy spotykam się w realizacji wspólnych projektów lub na wydarzeniach sportowych, kulturalnych i patriotycznych.
– To jaka jest ta Pana misja?
– Szukam wspólnego mianownika, żeby można było iść dalej z rozwojem. Dlatego chcę realizować się w polityce. Niektórzy mówią „Piotrek, ty nie pasujesz do polityki”. A ja mówię, że jest wręcz przeciwnie. Teraz w polityce jest ogromna potrzeba takich ludzi, którzy pracują oddolnie z ludźmi i takiach, którzy mają zdolności łączenia ludzi współpracując z nimi w sołectwach, gminach, stowarzyszeniach itp. Naiwne? Właśnie, że NIE!
– Jest Pan aktywnym samorządowcem szczebla wojewódzkiego. W każdym razie w powiecie wołomińskim od pewnego czasu jest Pan bardzo widoczny, często Pan tu bywa. Zwróciłam uwagę na Pańską aktywność, a jak jest w innych powiatach z tak zwanego wianuszka Warszawy?
– Staram się odwiedzać różne miejsca, wchodzące w skład województwa w moim okręgu wyborczym – ponad 50 gmin będących w 8 powiatach na około Warszawy, w których Urząd Marszałkowski prowadzi działania inwestycyjne bądź społeczne, ale również miejsca, które potrzebują wsparcia w nawiązywaniu współpracy, czy pozyskiwania środków. Odwiedzając daną gminę czy powiat, patrzę także na te miejsca pod kątem społecznym, pod kątem kapitału ludzkiego, stylu zarządzania w danej JST, pod kątem atmosfery panującej w danej gminie. Oceniam cały teren pod kątem potrzeb i trudności jakie temu towarzyszą. Mówiąc krótko – staram się rozpoznać potrzeby społeczne i inwestycyjne, które trzeba i można zabezpieczyć z poziomu urzędu marszałkowskiego.
Rozmawiała – Teresa Urbanowska