Wysoką porażką zakończyło się sobotnie spotkanie PWKS-u Huragan Wołomin z Pelikanem Łowicz. Na boisku przeważali goście, a ich supremacja została zachwiana jedynie na początku drugiej połowy. W meczu tym strzelecką dyspozycją błysnął Jurij Glushko, zdobywca aż trzech bramek dla Pelikana.
? Zdecydowanie, obok meczu z Ostródą, rozegraliśmy dzisiaj nasze najsłabsze spotkanie. Ciężko było patrzeć na bezradność naszego zespołu w starciu z Pelikanem Łowicz. Co na to się złożyło? Np. braki kadrowe, bo wylecieli nam ze składu Mateusz Lewicki i Rafał Wielądek, a dodatkowo Łukasz Choiński w meczu rezerw nabawił się kontuzji. W rezerwie mieliśmy głównie Gigiego, który jest po dwóch tygodniach absencji spowodowanej chorobą i dziś siedział na ławce tylko dlatego, by być w gotowości, a wszedł na boisko i pokazał się z dobrej strony. W rezerwie pozostawali jeszcze Kacper Jąkała i Maciej Lęgas, zaś więcej zawodników nie mieliśmy. Z tego powodu zagraliśmy w mocno okrojonym składzie. Natomiast co można powiedzieć o meczu? Z pewnością nic dobrego. Ta liga pokazuje, że stać nas na rozegranie dobrego spotkania raz na kilka kolejek. Jednak jest to zdecydowanie za mało ? powiedział Piotr Stańczuk, drugi trener Huraganu Wołomin.
Już od początku spotkania goście przejęli kontrolę nad sytuacją, czego efekty pojawiły się dość szybko. W 7. minucie łowiczanie wywalczyli rzut wolny, podyktowany z prawej strony boiska, w odległości kilkudziesięciu metrów od bramki bronionej przez Jakuba Chrostowskiego, bramkarza Huraganu. Wykonania stałego fragmentu gry podjął się Krzysztof Bodziony, pomocnik Pelikana Łowicz, który dośrodkował w pole karne miejscowych. Następnie Przemysław Bella, zawodnik gości, przejął piłkę i oddał strzał, ale trafił w słupek. Przy dobitce autorstwa Jurija Glushko wołominianie nie mieli już tyle szczęścia, bowiem skończyła się ona bramką, dającą prowadzenie przyjezdnym. W dalszym przebiegu spotkania gra toczyła się na połowie gospodarzy, którzy zostali zepchnięci do defensywy. Kolejny cios łowiczanie wyprowadzili w 21. minucie. Co ciekawe, druga bramka padła w niemal identycznych okolicznościach, jak pierwsza. Krzysztof Bodziony dograł z rzutu wolnego w pole karne Huraganu. Pierwszy strzał na bramkę został obroniony przez bramkarza, a gol padł po dobitce Jurija Glushko. Do końca pierwszej połowy obraz gry nie uległ większej zmianie.
Na początku drugiej połowy w ekipie z Wołomina nastąpiło przebudzenie. Już w 46. minucie Daniel Żurawki otrzymał podanie w polu karnym Pelikana, lecz zanim zdołał wypracować pozycję strzelecką, bramkarz przejął piłkę. Ale przede wszystkim to Gigi, który pojawił się na boisku po przerwie, zrobił największy zamęt pod bramką przyjezdnych. Między innymi w 49. minucie wykonał indywidualną akcję, zakończoną strzałem, po którym piłka musnęła zewnętrzną część słupka. W dalszych partiach drugiej połowy gospodarze wytracili determinację i wolę walki. W 70. minucie łowiczanie ponownie podwyższyli prowadzenie. Jurij Glushko otrzymał precyzyjne, prostopadłe podanie w polu karnym Huraganu i z bliskiej odległości pokonał Jakuba Chrostowskiego, zaliczając hat tricka. Po zdobyciu trzeciego gola przyjezdni cofnęli się, licząc na kontry. Na tym etapie meczu Huragan prowadził grę, ale nie dochodziło do większego zagrożenia pod bramką Pelikana. W końcówce ponownie przycisnęli goście. Ich starania przyniosły skutek w 89. minucie, kiedy Bartosz Bujalski wpadł w pole karne Huraganu, gdzie okiwał obrońców i wypracował sobie miejsce do strzału, dającego czwartą bramkę Pelikanowi.
PWKS Huragan Wołomin: Jakub Chrostowski, Przemysław Górski, Daniel Żurawski, Jacek Moryc, Jacej Koza, Mateusz Maciak (80′ Kacper Jąkała), Przemysław Jasiński, Waldemar Woźniak, Mikołaj Tokaj (46′ Guyguy ?Gigi? Ndakiza), Patryk Wróblewski, Dominik Dulalski. Trener: Andrzej Greloch.
W kolejnym spotkaniu na swoim boisku, zaplanowanym na piątek (11 listopada) o godz. 13.00, Huragan zmierzy się z Ruchem Wysokie Mazowieckie.
Paweł Choim