Kilka tygodni po wyborach samorządowych wciąż nie milkną głosy nawołujące do unieważnienia i powtórzenia głosowania. Wiele osób dziwi wysoki wynik PSL, duże różnice między sondażem exit poll, a wynikami PKW, a także informacje o ogromnej liczbie nieprawidłowości w trakcie wyborów.
To wszystko każe pochylić się dłużej nad tą sprawą. Już na pierwszy rzut oka widać, że prawdziwy obraz preferencji Polaków mógł zostać zafałszowany. Głosy bywały liczone niestarannie, o czym świadczą przypadki licznych pozwów sądowych i odmiennych wyników po ponownym przeliczaniu. Przedłużające się liczenia głosów przez PKW zastanawiają i nasuwają pytanie: czy nie doszło do celowej manipulacji? Kolejną zagadką jest system informatyczny użyty w wyborach. Jego zabezpieczenia (albo ich brak) pozwalały średnio zorientowanemu obywatelowi wejść do systemu i dowolnie zmieniać wyniki. Właśnie to jest, w moim przekonaniu, największym skandalem tych wyborów, bo tak naprawdę nie mamy pewności co do prawdziwości podawanych wyników. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca w dużym, europejskim kraju. Ostatecznym argumentem za tezą o zafałszowanych wyborach jest reakcja władzy i mediów prorządowych na krytykę. Wszelkie protesty zostały zmieszane z błotem, a oburzeni wyzwani od faszystów czy podpalaczy Polski. Od razu podniosły się głosy o „zamachu na demokrację”, „ulicznej rewolucji” itp. Szczególnie śmieszna wydaje się ta reakcja, kiedy porównamy ją z opisywaną w mediach amerykańską falą protestów, zapoczątkowanych brutalną interwencją policji na czarnoskórym uczestniku, zakończoną jego śmiercią. Tamte wystąpienia komentowane są dla odmiany jako „narodziny społeczeństwa obywatelskiego”. Hipokryzja widoczna jest gołym okiem. Nie możemy przejść obojętnie obok próby zamachu na demokrację. Nie po to w 1989 roku staliśmy się demokratycznym państwem by 25 lat później wrócić do standardów białoruskich. Dlatego po protestach przedstawicieli mniejszych formacji politycznych (Nowa Prawica, Ruch Narodowy, Republikanie, Demokracja Bezpośrednia i inni) przyszedł czas na protest największej partii opozycyjnej. Nie wiem jak Wy, moi drodzy Czytelnicy, ale ja 13 grudnia wybieram się na plac Trzech Krzyży w Warszawie aby stanąć w obronie demokracji
Autor tekstu jest radnym Rady Miejskiej w Wołominie, członkiem Klubu Radnych PiS
Chłopczyku, co ty się mądrzysz o 89 roku. Byłeś ty już wtedy na świecie.
Deklaracja uczestnictwa w marszu to przyznaie się , że sie jest idiotą. Na początek kadencji to niebywale jasne określenie się.
Popatrz durny elektoracie kogo wybrałeś!
Co on może wiedzieć odnośnie stanu wojennego i 1989r. jak go jeszcze na świecie nie było. Porównanie polityki RP do standardów białoruskich jest przegięciem i uważam że takie stwierdzenia nie powinny mieć miejsca. Po jego wypowiedzi można uznać, że dla takiego człowieka nie ma już ratunku- jego mózg jest przesiąknięty doktrynami PiS.
Żywię nadzieję że nie zostanie ponownie wybrany na radnego.
Ja też mam taką nadzieję, tym bardziej, że widziałem go w telewizji na sobotnim marszu. Dyskwalifikacja.
Dziwię sie redakcji, że zatrudnia takich komentatorów. Takim sposobem Redakcja wystawia sobie świadectwo.
Inną sprawą jest, że może lubi i robi to świadomie , wtedy to wybór redakcji.