W tym roku przypada 75 rocznica tragicznej śmierci Józefa Młyńskiego – patrioty, nauczyciela związanego z Gminą Klembów i zasłużonego żołnierza. Został zamordowany w ostatnich dniach listopada 1944 r. w okolicy tzw. górek tuleńskich w okolicznościach do dziś owianych tajemnicą. Zacznijmy jednak od początku.
Józef Młyński przyszedł na świat w rodzinie Wojciecha i Marii z Kurków 16 listopada 1888 r. w podkrakowskim Mietniowie. Jako dziecko nie cieszył się najlepszym zdrowiem przez co dopiero w wieku 10 lat przystąpił do nauki w miejscowej szkole ludowej. Po jej ukończeniu podjął naukę w trzyklasowej szkole w Wieliczce po czym wstąpił do C.K. Seminarium Nauczycielskiego Męskiego w Krakowie gdzie zdał maturę w 1910 r. Trzy lata później zaliczył egzamin kwalifikacyjny na nauczyciela jednakże pracę w zawodzie otrzymał już wcześniej.Tuż po uzyskaniu świadectwa dojrzałości przyjął posadę nauczyciela w miejscowej szkole ludowej gdzie nauczał historii Polski i rozpalał marzenia o niepodległej ojczyźnie. Swoją wiedzę przekazywał zarówno dzieciom jak i dorosłym, od samego początku wykazując się patriotyczną postawą. Za odmowę nauki dzieci hymnu ludowego, czyli hymnu Austro-Węgier, spotkał się z szykanami ze strony władz austriackich i został przeniesiony z posady nauczyciela.
W przeddzień Wielkiej Wojny, 1 lipca 1914 r. wstąpił do „Strzelca” w Wieliczce. W sierpniu, odpowiadając na wezwanie Józefa Piłsudskiego, stawił się w Krakowie na Oleandrach skąd w składzie 5 batalionu 1 brygady Legionów wyruszył do Kielc. Posługiwał się pseudonimem „Gawron”. Józef Młyński podczas I wojny światowej brał udział w wielu walkach, np.: w bitwach pod: Kościuchnówką, Krzywopłotami, Dęblinem, Łowczówkiem, Jastkowem i wieloma innymi.
8 sierpnia 1915 r. został mianowany kapralem. W październiku tego samego roku, po bitwie pod Sobieszycami, dostał zapalenia okostnej i w celach kuracyjnych odesłano go do szpitala na Śląsku. Do wojska wrócił w styczniu 1916 r. i brał udział we wszystkich działaniach I Brygady Legionów do czasu kryzysu przysięgowego.
„Okrutny i ohydny powiew śmierci przechodził wszelką fantazję” – tak o bitwie pod Kościuchnówką pisał jeden z jej uczestników, legionista Marian Dąbrowski.
W czerwcu 1916 r. armia rosyjska przystąpiła do największej ofensywy na froncie wschodnim jaką przeprowadziła podczas I wojny światowej. 4 lipca 5 pułk piechoty I Brygady Legionów Polskich, którego żołnierzem był „Gawron”, uwikłał się w ciężkie walki pod Kościuchnówką na Wołyniu broniąc tzw. „Reduty Piłsudskiego”. Podczas bitwy na stanowiska legionistów spadło w ciągu doby około 20 tysięcy pocisków artyleryjskich a oni sami wystrzelili ich jedynie 2700, czyli ponad siedmiokrotnie mniej. Przewaga Rosjan była ogromna, pułk stracił ponad połowę stanu osobowego i tylko postawie takich żołnierzy jak Józef Młyński zawdzięcza strategiczne zwycięstwo w tej bitwie.
W wyniku huraganowego ostrzału placówka której bronił Młyński straciła całe dowództwo. Żołnierze wątpiący w zwycięstwo, oczekujący na śmierć od rosyjskich kul i bagnetów byli bliscy załamania. Dowódca plutonu na dowódcę placówki wyznaczył kaprala Młyńskiego który nie zraził się potężnymi stratami ani huraganowym ostrzałem rosyjskiej artylerii. Ogromnym nakładem sił i hartem ducha Młyńskiemu udało się zaszczepić podkomendnym wolę walki. Zmobilizowani żołnierze opanowali przedpole i związali walką duże siły nieprzyjaciela który podejmował kolejne próby zdobycia placówki zarówno szturmem jak i nawałą artyleryjską. Podkomendni Młyńskiego nie tylko wytrzymali ostrzał i odparli ofensywę ale zadali nieprzyjacielowi straty. Dowództwo rosyjskie błędnie uznało, że placówka jest bardzo mocno obsadzona i podjęło zbawienną dla obrońców decyzję – wycofało swoje siły.
Za bohaterską postawę w obliczu wroga podczas bitwy pod Kościuchnówką Józef Młyński został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari. We wniosku o odznaczenie „Gawrona” znajduje się następująca opinia: „Kapral Młyński to wzór żołnierza bohatera? nie pragnący zaszczytów, lubiany ogólnie tak przez przełożonych jak i kolegów. Na odznaczenie? zasługuje bez zastrzeżeń”
Po kryzysie przysięgowym został wcielony do armii austriackiej i przydzielony na włoski teatr działań wojennych. W lipcu 1918 r. został wycofany z frontu i na początku sierpnia został wysłany do czeskiego miasta Opawa na trzymiesięczny rezerwowy kurs oficerski. Po zakończeniu wojny chciał powrócić do zawodu nauczyciela jednak jego plany pokrzyżowała malaria którą przez dwa miesiące leczył w domu rodzinnym. Po pokonaniu choroby wrócił do pracy.
W pierwszej połowie sierpnia 1920 r. czując odpowiedzialność za losy ojczyzny wstąpił w Krakowie do 20 pułku piechoty. Z powodu złego stanu zdrowia nie wziął jednak udziału w walkach frontowych. 30 października został zdemobilizowany i powrócił do zawodu nauczyciela.
21 sierpnia 1927 r. został mianowany stałym nauczycielem 1-klasowej szkoły w Tule. Służył nie tylko dzieciom, również dorosłych wspomagał dobrą radą i swym życiowym doświadczeniem. Nieco ponad cztery lata później, 21 października, w uznaniu zasług w walce o wolną Polskę został odznaczony Krzyżem Niepodległości.
W sierpniu 1938 r. w Ostrówku został oddany do użytku budynek przeznaczony na szkołę podstawową. Do nowej szkoły zaczęły uczęszczać dzieci z Ostrówka i pobliskich miejscowości, w tym z Tułu. W tej sytuacji „jednoklasówka” Młyńskiego przestała mieć rację bytu a on sam został nauczycielem w nowej szkole. Dwa dni po wybuchu II wojny światowej szkoła została zamknięta. Po klęsce w kampanii wrześniowej zaczęły powstawać pierwsze organizacje konspiracyjne. Nie ma bliższych informacji o tym kiedyJózef Młyński przystąpił do konspiracji ale z całą pewnością należał do Armii Krajowej w której przyjął pseudonim „Piłsudczyk”. Biorąc pod uwagę jego niezwykle patriotyczną postawę można założyć, że do działalności podziemnej przyłączył się już przed sformowaniem AK – być może tworzył nawet zalążek ruchu oporu w gminie Klembów. To pozostaje jednak w sferze domysłów.
Pewnym natomiast jest, że czasie okupacji jego dom był punktem prasowym Armii Krajowej i że odbywały się w nim odprawy sztabu Obwodu AK „Rajski Ptak” – „Burak”. „Piłsudczyk” nie zapomniał o niesieniu kaganka oświaty, poświęcał się również działalności w Tajnej Organizacji Nauczycielskiej prowadząc tajne komplety. Był jednym z organizatorów oddziałów Armii Krajowej w placówce Klembów, zawsze jednak dbał o swoich podopiecznych i działał z najwyższą troską o ich los często studząc rozgrzane chęcią do czynnej walki młode głowy. Biorąc pod uwagę, że nigdy się nie ożenił i nie miał dzieci nie dziwi fakt, że swoich wychowanków traktował po ojcowsku.
Józef Młyński został zamordowany w do dziś nie do końca znanych okolicznościach. W chwili śmierci miał skończone 66 lat. W listopadzie 1944 r. na tych terenach nie było już Niemców, panoszyły się jednak wszelakie bandy poczynając od zwykłych bandytów kończąc na komunistycznych bojówkach. Prawdopodobnie padł ofiarą jednej z tych drugich, podobnie jak kapelan AK, wikariusz parafii Klembów, Leon Milewicz zamordowany 15 grudnia 1944 roku. Po zaginięciu Młyńskiego rozpoczęto poszukiwania w które zaangażowanych było wielu ludzi, nawet dzieci. Dopiero późną wiosną 1945 r. jeden z uczniów pobliskiej szkoły przypadkowo odnalazł, zamaskowane gałęziami, zwłoki Młyńskiego w okopie. Józef Młyński został pochowany na cmentarzu w Klembowie. Kilkadziesiąt lat później dzięki staraniom kombatantów na jego grobie postawiono pomnik. Niech odpoczywa w pokoju i niech pamięć o Nim nigdy nie zginie!
oprac. Kamil Bednarczyk