14 grudnia w szkole przy ulicy Łukasińskiego w Zielonce odbyło się, zorganizowane przez burmistrza, spotkanie w sprawie planowanych zmian organizacji ruchu, w związku z planowanym otwarciem drugiego tunelu, łączącego ulice Inżynierską i Leśną, a dalej Staszica.
Pomysł organizacji spotkania wywoływał od samego początku mnóstwo emocji. Kiedy prosiłam burmistrza o organizację takiego spotkanie, zdecydowanie odmówił. Dlatego planowałam samodzielnie je zorganizować. Równolegle, niemalże w tym samy czasie, Rada Rodziców Szkoły Podstawowej Nr 4 w Zielonce napisała do burmistrza pismo, w którym wyraziła wolę spotkania w imieniu społeczności rodzicielskiej.
Dowiedziałam się o planach organizacji spotkania w związku z tym powiadomiłam zgłaszających się do mnie wcześniej mieszkańców o możliwości bezpośredniego kontaktu z władzami miasta. Liczyłam na to, że dowiemy się prawdy, najważniejszych szczegółów, a przede wszystkim – zobaczymy wreszcie dokumenty potwierdzające wcześniejsze słowa burmistrza na temat rzekomo przeprowadzonych profesjonalnych analiz – między innymi natężenia ruchu w tym rejonie.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy w trakcie bezpośredniego spotkania burmistrz, po raz kolejny „odpalił” długi i niejasny materiał, zamieszczony wcześniej w mediach społecznościowych, który niczego nowego do tej kwestii nie wnosi.
Ze strony zebranych bardzo szybko dały się słyszeć głosy niezadowolenia. Mieszkańcy liczyli na konkrety, a nie na monolog i kolejne słuchanie tego samego nagrania, niczego nie wyjaśniającego. Każda próba zadania pytania do konkretnych slajdów była zbywana milczeniem, albo nerwowo odsuwana w czasie.
Na szczęście obecni na sali mieszkańcy Zielonki cierpliwie doczekali do końca prezentacji i w niezwykle profesjonalny sposób wyjaśnili zaskoczonym włodarzom swój punkt widzenia.
Jeden z rodziców przedstawił sporządzoną przez siebie analizę, całkowicie popartą pomiarami i przepisami prawa, a zakończoną konstruktywnymi wnioskami i alternatywnymi rozwiązaniami na tym odcinku ulic. Dane i koncepcje przedstawione przez tego mieszkańca zaimponowały mi zarówno zaangażowaniem jak też profesjonalnym podejściem do tematu. Jego prezentacja była zwięzła, odnosiła się do konkretnych punktów lobbowanych przez burmistrza rozwiązań. Różnica między nimi polegała na tym, że ta urzędowa opierała się wyłącznie na dywagacjach, domniemaniach i insynuacjach.
Kolejne, zgłaszające się do głosu osoby, prezentowały dokładnie to samo stanowisko. Każdy z rodziców przejawiał troskę o bezpieczeństwo dzieci uczęszczających do tej szkoły. Obawy związane z gwarantowanym zwiększeniem natężenia ruchu po wprowadzeniu planowanych zmian, oraz niezadowolenie z faktu, że nie konsultowano z nimi tego rozwiązania. Na sali było kilka osób prezentujących odmienne zdanie, ale ich reprezentacja była bardzo skromna i nie miała merytorycznego uzasadnienia takiego rozwiązania. Oczywiście mają prawo oczekiwać korzystnego dla siebie wariantu, ale ostateczny kształt organizacji musi spełniać oczekiwania większości.
Kiedy z trybun padło pytanie o legalizację proponowanych zmian, burmistrz sprawiał wrażenie, jakby przestał rozumieć język polski. Po kilku próbach uzyskania konkretnej odpowiedzi, nie udało się jej uzyskać. Wtedy z publiczności zgłosił się mężczyzna, który przedstawił się, jako pracownik PKP PLK i w przystępny sposób wyjaśnił meandry takowej procedury. Przedstawił po kolei co musi się wydarzyć, aby zmiana została zatwierdzona, oraz kiedy i jak ten proces wprowadza się w życie.
Po jego występie kolejna osoba znów spytała, na jakim etapie znajduje się ta procedura w przypadku naszego miasta. Burmistrz wyjaśnił, że zmiany są procedowane, a wniosek o zmianę znalazł się w Starostwie Powiatowym w Wołominie.
Wypowiedź tę skomentował obecny na Sali Przewodniczący Rady Powiatu Wołomińskiego, Adam Pietrzak, który wyjaśnił, że i owszem wniosek wpłynął, ale dopiero 25 października (24 października odbyła się w Zielonce komisja, na posiedzeniu której okazało się, że burmistrz nie dopełnił formalności związanych ze zmianą organizacji) i został odrzucony z przyczyn formalnych, ponieważ nie zawierał niezbędnych do procesu oceny jego zasadności dokumentów, jakimi są analizy i uzasadnienie. Przewodniczący zaapelował do burmistrza o rzetelne uzupełnienie wniosku i poparcie go dokumentacją, oraz stwierdził, że ostateczna decyzja musi wyrażać wolę większości i większości mieszkańców służyć. Potwierdziły się zatem moje obawy, że jest to kolejna próba przeforsowania pomysłu burmistrza, który ma służyć wybranej grupie osób, w tym dwóm radnym mieszkającym na terenie planowanych zmian i bezpośrednio zainteresowanych ich wprowadzeniem. O ile propozycje może składać każdy, o tyle ostateczny kształt organizacji ruchu nie może służyć wyłącznie garstce ludzi i ich prywatnym interesom.
Smutne i żenujące jest to, że burmistrz wciąż utrzymuje, że wniosek jest procedowany, a analizy zostały wykonane. Z niecierpliwością czekam na upublicznienie potwierdzenia tych słów. Jak dotąd nie został bowiem upubliczniony żaden dowód, który mógłby pokazać, że tak jest w istocie.
Osobnym zagadnieniem jest kwestia nagrywania całego spotkania. Władze Zielonki nie od wczoraj mają olbrzymi kłopot z jawnością i chyba nie do końca rozumieją brzmienie 61 art. Konstytucji RP, która jasno określa co wolno, a czego nie wolno w tym zakresie. Kiedy bowiem przedstawiciele jednej z zielonkowskich fundacji usiłowali nagrać bez woli upublicznienia obrady komisji, w której uczestniczyli, zabroniono im tego. Nie pomogła nawet skarga złożona do wojewody. Zapytana o to rada miasta, burmistrz i przewodniczący komisji tak zmanipulowali fakty, że wojewoda po raz kolejny nie podjął się ukarania urzędników. Winę zrzucono na fundację, która jakoby miała nagrywać z ukrycia i nie prosiła o zgodę. Urządzenie nagrywające po prostu stało na krześle, ale zrobiono z tego zdarzenia aferę szpiegowską… Kiedy jednak burmistrz zlecił nagrywanie spotkania, wszystko się zgadza i tylko zainteresowani nie będą mogli zapoznać się z treścią nagrań.
Oczekuję tego, cała argumentacja ujrzy wtedy światło dzienne, a mieszkańcy otrzymają to, co im się należy. Rzetelne przedstawienie faktów jest obowiązkiem, a nie prawem.
Zdziwieniem również napawa fakt, że na spotkaniu obecni radni Rady Miasta , między innymi Marek Grodzki, Tomasz Wołujewicz – Przewodniczący Komisji Inwestycji, Sebastian Słowik i Łukasz Jagliński – radni okręgów okolic Ossowskiej i Łukasińskiego – nie zajęli żadnego stanowiska, nie odezwali się słowem do swoich sąsiadów, nie wyrazili własnej opinii w poruszanym temacie. Zasłuchani w monolog burmistrza zatracili, w mojej opinii, poczucie, że przede wszystkim reprezentują swoich wyborców, sąsiadów, mieszkańców miasta i dla ich reprezentacji są obecni w Radzie Miasta. Niestety trudno było się doszukać w ich biernej postawie analogii do tego stwierdzenia.
PS.
23 grudnia o godzinie 9.00 II tunel i wiadukt nad ul. Kolejową zostały uroczyście otwarte. Obowiązuje organizacja ruchu zgodna z zatwierdzoną w projekcie do całej inwestycji – całość jest przejezdna, żadna ulica nie jest zamknięta.
Gabriela Wiśniewska