Mają od kilku do kilkudziesięciu lat. Spotykają się kilka razy w miesiącu. Uświetniają swoimi koncertami miejskie imprezy i uroczystości. O tym jak powstała i jak działa Orkiestra Dęta Miasta Ząbki z Barbarą Hijewską i Ariadną Laddy rozmawia Aleksandra Olczyk
? ?Niby nic, a tak to się zaczęło? śpiewała w piosence ?Orkiestry dęte? Halina Kunicka, a jak to się zaczęło w Ząbkach?
? W orkiestrze grają zarówno dzieciaki (…) jak i osoby dorosłe. Rozpiętość wiekowa między najmłodszym, a najstarszym muzykiem w naszym zespole to mniej więcej 35 lat – mówi Ariadna Laddy, instruktor w Orkiestrze Dętej Miasta Ząbki
Ariadna Laddy: Pomysłodawcą jest Tomasz Łukawski, dyrektor SP nr 3 im. Małego Powstańca w Ząbkach, natomiast twórcą, także pracująca w tej szkole, Julia Grzebalska, która dzielnie przemierzała ulice Ząbek i okolic, roznosząc tysiące ulotek
i ogłoszeń. Dzięki jej wytrwałości do ząbkowskiej orkiestry zgłosiło się sporo osób. Pierwsza próba miała miejsce 18 października 2011r. Julia Grzebalska pozyskała też dla orkiestry pierwszego dyrygenta – Wojciecha Szalińskiego, postać szeroko znaną muzykom zawodowym, wykładowcę Akademii Muzycznej w Warszawie i dyrygenta m.in. w Państwowej Operetce w Warszawie. To właśnie on dokonał pierwszych przesłuchań do orkiestry i zwerbował pierwszego instruktora, Sławomira Łagockiego. Orkiestra, podzielona została na dwie grupy ? początkującą i zaawansowaną. Od samego początku, aż do teraz w orkiestrze grają: Rafał Grzebalski (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa ? mąż Julii) oraz Mateusz Woch, bardzo obiecujący trębacz, obecnie uczeń Szkoły Muzycznej II stopnia. Przez pierwszy rok działalności, orkiestrą, jej sprawami organizacyjnymi etc. opiekowała się Julia Grzebalska. Sławomir Łagocki wyszukiwał instrumenty, a pieniądze na nie wywalczył od władz miasta dyrektor Tomasz Łukawski. Początkowo były to dwie trąbki, tenorhorn i puzon, na instrumenty dęte drewniane (jak flet, klarnet, czy saksofon) musieliśmy poczekać. Tomasz Łukawski wynegocjował od miasta także wynagrodzenie dla dyrygenta.
? Doceniam wysiłek każdej osoby, która robi wszystko, by mimo licznych obowiązków z nami grać. Czasem dostaję przed próbą wiadomości o treści: ?Ruszam z pracy, spóźnię się pół godziny, ale będę? ? mówi kapelmistrz Barbara Hijewska.
Barbara Hijewska: Niestety w 2012 r. Wojciech Szaliński po ciężkiej chorobie zmarł, a kierowanie orkiestrą w sierpniu 2012 r. tymczasowo przejął Sławomir Łagocki. Mniej więcej w tym samym czasie orkiestra przeszła pod władanie Stowarzyszenia ?Mostek?, którego przewodniczącym był Jerzy Gancarz, również pedagog ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Ząbkach. Kierowanie orkiestrą przejęłam w styczniu 2013 r. Zespół właściwie trzeba było budować od zera, gdyż z wcześniejszego składu zostało 5-6 osób. Zatrudniono nowych instruktorów od instrumentów dętych drewnianych i blaszanych. Powoli zaczęły przychodzić kolejne osoby chętne do gry w orkiestrze, osoby już grające na instrumentach dętych, ale też tacy, którzy swoją przygodę z dęciakami dopiero chcieli zacząć. Próby odbywały się w salach lekcyjnych SP 1.
? Gracie niemal wszystko ? od muzyki poważnej do popularnych soundtracków, to wymaga od całego zespołu ogromnej pracy i doświadczenia. Kto gra w orkiestrze?
Ariadna Laddy: W orkiestrze grają zarówno dzieciaki – młodzież ze szkół podstawowych, licealiści, jak
i osoby dorosłe. Rozpiętość wiekowa między najmłodszym, a najstarszym muzykiem w naszym zespole to mniej więcej 35 lat. Poziom zaawansowania poszczególnych artystów, również jest dość zróżnicowany. Są wśród nas zarówno instruktorzy ? wykształceni muzycy, osoby po szkole muzycznej I stopnia, a także uczniowie szkół muzycznych II stopnia. Warto dodać, że niektóre osoby uczyły się zarówno gry na instrumencie, jak i związanych z nią zasad muzyki zupełnie od podstaw, właśnie w naszej orkiestrze. Takim osobom należy się największa aprobata za determinację i motywację w dążeniu do celu, jakim jest gra na koncertach. Gra w orkiestrze nie jest tym samym co gra solowa ? często muzycy na zajęciach indywidualnych nie mają problemu z wykonaniem danego utworu, jednak gdy przychodzi czas próby, partie innych instrumentów nie zawsze pomagają, a czasami zdają się wręcz przeszkadzać. Dzięki doświadczeniu zdobytemu zarówno na próbach, jak i podczas koncertów w rozmaitych warunkach, każdemu w orkiestrze idzie coraz lepiej.
? Jesteście chyba jedyną w powiecie orkiestrą wielopokoleniową, jak udaje się pogodzić członkom zespołu pracę zawodową, naukę i pasję ?
Ariadna Laddy: Nieraz jest to bardzo trudne. Często osoby bardzo zaangażowane w orkiestrę, muszą niestety całkowicie zrezygnować ze względu na brak czasu, kwestie zdrowotne, czy zobowiązania w życiu prywatnym lub zawodowym. Jest to dla nas zawsze bardzo przykre nie tylko ze względu na to, że brak nam wtedy instrumentalisty, ale też dlatego, że zżywamy się z muzykami, jako z kolegami i gdy już nie mają czasu
z nami grać, tęsknimy za nimi. Wielu członków orkiestry zmienia grafiki
w pracy, zrywają się nieraz o godzinę, czy dwie wcześniej, później to odrabiając ? tak by móc zagrać z nami np. próbę przed koncertem, czy jakiś wczesny występ. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem, jak niektórzy są wstanie ciągnąć kilka srok za ogon i jednocześnie znaleźć jeszcze czas na ćwiczenie. Jako instruktor, staram się jak najbardziej elastycznie dostosowywać zajęcia indywidualne do napiętego grafiku moich uczniów, tak by móc poświęcić im jak najwięcej czasu, żeby mogli rozwijać swoją pasję, warsztat gry na instrumencie i aby mogli przyczynić się również do rozwoju samej orkiestry.
Barbara Hijewska: To pytanie bardziej do muzyków, bo to głównie oni tak kombinują i lawirują pomiędzy swoimi codziennymi obowiązkami, by znajdować czas dla orkiestry. Czasem udaje im się lepiej, czasem gorzej. Doceniam wysiłek każdej osoby, która robi wszystko, by mimo licznych obowiązków z nami grać. Czasem dostaję przed próbą wiadomości o treści: ?Ruszam z pracy, spóźnię się pół godziny, ale będę.? lub ?Sorry, ale dotrę dopiero na 19.15? (a próba od 18.30-20.30). Ważne jednak, że taka osoba w ogóle przyjedzie, chociaż na trochę, by wziąć udział w próbie, pograć z nami. Oczywiście zdarzają się sytuacje, kiedy tuż przed próbą, a nawet przed koncertem ktoś nagle odwołuje swój udział z różnych powodów. To są trudne momenty, bo jesteśmy małym zespołem z pojedynczą obsadą instrumentów, więc brak każdego muzyka na koncercie jest dotkliwy. Jeśli wiemy o tym wcześniej możemy jakoś tę lukę uzupełnić prosząc znajomych by z nami gościnnie zagrali. Jeśli dowiadujemy się w ostatniej chwili, to jest już to trudne. Z takimi problemami styka się każda orkiestra amatorska, której skład osobowy jest niedookreślony, na każdej próbie, koncercie inna ilość muzyków. Nam jest o tyle trudniej, że jak wspomniałam wcześniej jesteśmy małym zespołem. Ale nie tracimy nadziei, że będziemy rosnąć w siłę, ilość i jakość. To nasz cel.
Na drugą część wywiadu
z dyrygentem i instruktorami Orkiestry Dętej Miasta Ząbki zapraszamy za tydzień.