– Niezwłocznie po udzieleniu pomocy poszkodowanemu sprawdziliśmy teren, na którym w czasie feralnego treningu pływał mężczyzna. W dokładne przeczesywanie znacznego obszaru akwenu i szczegółowe badanie dna zaangażował się także organizator zawodów, do których przygotowywał się zawodnik. Prace nie potwierdziły obecności podwodnej przeszkody, z którą mogłaby zderzyć się łódź. Co więcej, na szczątkach łodzi nie stwierdzono śladów, które z pewnością pozostałby po silnym zderzeniu z przeszkodą. Być może do wypadku doprowadziła awaria konstrukcji kadłuba, ale to wciąż jedynie hipotezy ? mówi Krzysztof Jaworski, prezes Legionowskiego WOPR.