Z Andrzejem Grelochem, trenerem Wichru Kobyłka o zmianach w drużynie, spotkaniach otwierających sezon 2015/2016, rozegranych przez drużynę oraz o celach na najbliższą przyszłość rozmawia Paweł Choim.
? Proszę opowiedzieć o zmianach kadrowych, jakie nastąpiły przed obecnym sezonem?
? Jeśli chodzi o zmiany kadrowe na ten sezon, to zasiliło nas trzech zawodników z wyższej klasy rozgrywkowej. Przyszedł do nas Męczkowski, który gra na pozycji obrońcy. Pozyskaliśmy Zakrzewskiego z Huraganu Wołomin. Wrócił nasz były zawodnik, Robert Sosnowski, który w ostatnim czasie występował w Pułtusku. Wzmocniliśmy również drużynę seniorską przez włączenie do niej rocznika 1998.
? A jakie są ubytki w drużynie?
– Z naszego zespołu odeszło trzech zawodników, tj. Wiktoruk (obrońca) oraz Adrian Pląska (pomocnik), którego odejście jest dużym osłabieniem drużyny. Poważnej kontuzji nabawił się Jakub Godlewski (obrońca), który z tej przyczyny został wykluczony z dalszej fazy rozgrywek.
? Jak poważny jest ten uraz?
? Kontuzja więzadeł. Będzie prawdopodobnie pauzował przez około rok i pewnie już go nie zobaczymy w tej rundzie.
? Pozostali zawodnicy, którzy grali w poprzednim sezonie, wznowili grę?
? Jeśli chodzi o pozostałych zawodników, to można jeszcze wymienić kilka nazwisk piłkarzy, którzy nie wznowili treningów, np. Zawadzki, Andrzejewski i część juniorów. Kadra z poprzedniego sezonu zmieniła się. Jest to zarówno dobre, jak i trudne.
? Na otwarcie sezonu przegraliście na wyjeździe z WKS Rząśnik (4:2). Co było przyczyną tej porażki?
? Na otwarcie sezonu pojechaliśmy do naszego niewygodnego przeciwnika, jakim jest WKS Rząśnik. Mecz zdawałoby się, że był pod naszą kontrolą. Najpierw prowadziliśmy (1:0), a później wynik zmienił się na (2:1). Wydawało się, że już nic się nie stanie. Niestety, trafiły się dwa błędy. Mieliśmy jeszcze szansę na (3:1). Po tej sytuacji, w której mogliśmy podnieść wynik, straciliśmy nieoczekiwanie bramkę na (2:2), a za chwilę na (3:2) i zrobiło się bardzo nerwowo. Bramka na (4:2), którą straciliśmy w 95 minucie, to już była konsekwencja tego, że mocno się otworzyliśmy w obronie, próbowaliśmy zremisować ten mecz.
? W drugiej kolejce rozgrywek pokonaliście na wyjeździe GKS Dąbrówkę aż 6:0. Jak Pan oceni to spotkanie?
? Wyciągnęliśmy wnioski z pierwszego meczu. Rywal jest z tych niewygodnych, a boisko raczej nie do gry w piłkę nożną. Pojechaliśmy zdecydowani na walkę i podjęliśmy tę walkę, co skutkowało tym, że już po 20 minutach prowadziliśmy 3:0
i mieliśmy właściwie mecz pod kontrolą. Zwycięstwo to już była tylko kwestia czasu. Drużyna z Dąbrówki starała się strzelić honorową bramkę, a nadziewali się kontry z naszej strony.
? W trzecim spotkaniu, które zagraliście z MKS Hutnik Warszawa, był remis?
? Trzeci mecz to remis (1:1) u siebie. Mecz był bardzo wyrównany, ale przy odrobinie szczęścia można było to spotkanie wygrać. Niestety błąd zawodnika spowodował, że straciliśmy bramkę. Można powiedzieć, że to była niecodzienna bramka.
? W tym roku klub obchodzi 90. lecie swojego istnienia. Warto by było uczcić tę rocznice dobrym wynikiem sportowym. Jakie sobie stawiacie cele na najbliższą przyszłość?
? Każdy trener, każdy zespół, stawia sobie za cel, by być jak najwyżej w tabeli.
? Czy Wasz potencjał pozwala, by stawiać ambitne cele?
? Potencjał pozwala, ale niezbędna jest ciężka praca wszystkich zawodników. Trzecia kolejka za nami (rozmowę przeprowadzono przed sobotnim spotkaniem z Wkrą Pomiechówek, w którym Wicher wygrał na wyjeździe 2:0 ? przyp. red.), a w zespole jest duża rotacja. Zagraliśmy trzy kolejki, a już 20 zawodników było sprawdzanych. Rotacja w zespole skutkuje tym, że ciężko jest o stabilizację. Zobaczymy jak to się dalej rozwinie, czas pokaże. Jeżeli zespół będzie sumiennie pracował, to myślę, że możemy powalczyć o awans.