Przez całe wieki alchemicy próbowali zamienić błoto w złoto. Współcześni przedsiębiorcy znają już sposób na biznes wystrzałowy, dochodowy, niezawodny, wręcz morowy. Ten biznes to składowanie odpadów niebezpiecznych i toksycznych.
Na składowanie odpadów niebezpiecznych i toksycznych jest spore zapotrzebowanie. Dlatego biznesmeni łatwo uzyskują zgodę samorządu, następnie przyjmują odpady i słone opłaty za ich przygarnięcie. Na koniec ogłaszają oficjalne bankructwo i wyjeżdżają na antypody. Czysty zysk. O przetworzenie i usunięcie toksyn niech się martwią inni i to prędko, bo jeśli roznieci się pożar, wybuchy i morowe powietrze z morowego biznesu będą się żywo kojarzyć z bombą atomową.
Składowisko odpadów niebezpiecznych w Wołominie przy ul. Łukasiewicza działało kiedyś całkiem legalnie. Zezwolenie na zbieranie odpadów zostało wydane przez poprzedniego starostę w roku 2015. Nowy starosta Adam Lubiak cofnął zezwolenie w listopadzie 2022. Odpadów toksycznych było już jednak zbyt wiele, żeby ktoś chciał się nimi zająć.
Nikt do dziś nie wie, ile niebezpiecznych substancji się tam dokładnie znajduje, szacuje się, że jest to od 16 do 20 tysięcy litrów etanolu, glikolu etylenowego, ksylenu i innych łatwopalnych trucizn. Przepisy prawne w tych kwestiach są nieco rozmyte i ciągle się zmieniają. Któż za nimi nadąży? Starostwo w oświadczeniu z 19 maja 2023 stwierdziło, że ze względu na dużą ilość odpadów ewentualne cofnięcie decyzji leży w kompetencjach Marszałka Województwa Mazowieckiego.
Przedsiębiorstwo Foreko sp. z o.o. starało się o zezwolenie Urzędu Marszałkowskiego na rozszerzenie działalności, ale w czasie oczekiwania nie próżnowało i przyjmowało odpady.
Marszałek Województwa Mazowieckiego decyzją z 17 sierpnia 2023 r., odmówił dostosowania decyzji Starosty Wołomińskiego udzielającej Foreko sp. z o.o. zezwolenia na zbieranie odpadów na terenie nieruchomości położonej przy ul. Łukasiewicza 11 w Wołominie – tłumaczy Marta Milewska, Zastępca Dyrektora Kancelarii Marszałka ds. Komunikacji Zewnętrznej.
Równocześnie do Marszałka spłynęły opinie innych instytucji na temat składowiska. Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w Mińsku Mazowieckim po kontroli negatywnie zaopiniował pod względem spełnienia wymagań ochrony środowiska miejsca magazynowania odpadów, w Wołominie przy ul. Łukasiewicza 11 – dodaje Marta Milewska. Komendant Powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Wołominie również po kontroli stwierdził brak spełnienia wymagań ochrony przeciwpożarowej oraz brak zgodności prowadzonej działalności w zakresie zbierania odpadów z warunkami ochrony przeciwpożarowej.
Składowisko na Łukasiewicza nie jest jedynym w Polsce. Z danych Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska wynika, że w 2020 roku ujawniono 412 nielegalnych składowisk różnych odpadów, a rok później 318. Nie koniec na tym, co roku znajduje się ich setki. Najwyższa Izba Kontroli raportuje, że w latach 2017-22 doszło do 754 pożarów wysypisk śmieci.
W lipcu 2023 doszło do wielkiego pożaru składowiska odpadów toksycznych pod Zieloną Górą. Wołomin jest w bardzo podobnej sytuacji… tylko dużo gorszej. Tutejszych odpadów jest więcej, są przechowywane niewłaściwie pod gołym niebem, blisko miasta, galerii handlowej, linii kolejowej i rzeki. Sąsiadującym mieszkańcom włos się na głowie jeży, tymczasem trujących substancji nikt nie chce wywieźć.
Zgodnie z art. 26 ustawy o odpadach posiadacz odpadów jest obowiązany do niezwłocznego usunięcia odpadów z miejsca nieprzeznaczonego do ich składowania lub magazynowania – zauważa Marta Milewska. – W przypadku nieuprzątnięcia terenu przez posiadacza odpadów w myśl art. 26a właściwym organem do usunięcia odpadów jest organ, który wydał decyzję o cofnięciu decyzji związanej z gospodarką odpadami, wydał decyzję stwierdzającą nieważność, uchylił decyzję lub wygasił decyzję związaną z gospodarką odpadami.
Operacja wywiezienia tych substancji kosztowałaby ok. 200 milionów złotych. Trudno wyobrazićc sobie prywatnego przedsiębiorcę, który chciałby tyle wyłożyć. Roczny budżet gminy Wołomin wynosi 300 milionów, więc gmina, choć najbardziej zainteresowana, też raczej odpada. Starostwo i Urząd Marszałkowski również nie chcą zostać wskazani jako ci, którzy wydali decyzję o cofnięciu decyzji związanej z gospodarką odpadami, bo nie marzą o wyłożeniu pieniędzy.
Zaistniały spór kompetencyjny pomiędzy Marszałkiem Województwa Mazowieckiego a Starostą Wołomińskim oczekuje na rozstrzygnięcie przez Naczelny Sąd Administracyjny. Ponieważ przedsiębiorca prowadził przez cały czas działalność i zmagazynował zbyt duże ilości odpadów, Starosta odsyła sprawę do województwa. Jednak Marszałek zauważa, że odpady były gromadzone na podstawie decyzji Starosty i nigdy nie było decyzji Marszałka uprawniającej do zbierania odpadów.
– Tutejszy organ stoi na stanowisku, że nie jest właściwy do cofnięcia decyzji wydanej przez Starostę – podsumowuje Milewska. Naczelny Sąd Administracyjny nie ma wyznaczonych terminów na rozstrzyganie sporów kompetencyj nych.
Z przeszłych doświadczeń widać jednak, że tego typu sprawy ciągną się tam miesiącami lub latami. Jałowy spór więc trwa, a śmieci jak leżały… tak leżą i straszą pożarem. Panika rozciągnęła się na wszystkie szczeble władzy, ale działania na panice się kończą.
Wojewoda chce namówić Marszałka na przynajmniej częściowe rozwiązanie i wywiezienie problemu. Nowe przepisy państwowe wskazują gminy jako właściwe organy do usuwania odpadów.
Najwyższa Izba Kontroli zauważa, że skoro obowiązki te nałożył na gminy Rząd, to finansowanie powinno pochodzić z budżetu centralnego.
Zazwyczaj, jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W morowych interesach nie koniec jednak na pieniądzach. Surowe procedury, prawie niemożliwe do spełnienia, niejasna terminologia, przewlekłość postępowań sprawiają, że nawet gdyby znalazły się fundusze, to i tak nie da się zorganizować wywiezienia toksycznych odpadów.
Nawet gdyby zorganizować przetarg, to brak firm zainteresowanych zabezpieczeniem i przetwarzaniem toksyn. Ekolodzy przebąkują, że w dzisiejszych czasach wszystko da się przetworzyć. Dużo bardziej niezawodnym pomysłem na biznes jest jednak nagromadzić śmieci, zgarnąć opłaty za ich przechowywanie, ogłosić bankructwo, wyjechać na antypody… a niech przetwarzają i martwią się inni.
Barbara Wiśniowska