Niedzielna rywalizacja na Dozbud Arena, gdzie miejscowi Monarchs Ząbki podejmowali Kozłów Poznań, była niezwykle istotna dla układu sił w tegorocznej fazie playoff. Zwycięzca cieszył się z awansu do półfinału, podczas gdy Monarchs Ząbki czeka teraz starcie w rundzie Dzikich Kart.
W pierwszej połowie nikt nie wyrobił sobie znaczącej przewagi. Pierwsi w polu punktowym zameldowali się przyjezdni, kiedy to rozgrywający posłał 46-jardowe podanie w stronę Mateusza Patalasa. Odpowiedzialny za jego krycie Jakub Kapuściński-Bernatek wyraźnie nie nadążył za skrzydłowym. Nie wpłynęło to na dalszą dyspozycję gospodarzy, którzy w dalszym ciągu konsekwentnie realizowali plan meczowy w formacji ofensywnej. Przeplatane biegi Witolda Szpotańskiego, Bartosza Zapendowskiego oraz mobilność Jarena Williamsa pozwoliły na wyjście na prowadzenie w drugiej kwarcie, po 4-jardowym podaniu do Adriana Sawickiego w pole punktowe. Mając na swoich plecach jednego z obrońców, który przykleił się do niego równo z piłką, nie pozwolił sobie na błąd i pewnie opanował futbolówkę.
Wówczas do głosu doszedł McCrea, tuż po stracie przyłożenia, popisał się 90-jardową akcją powrotną po kickoffie, wykorzystując swoją przewagę szybkościową. Monarchowie zdołali jednak wyrównać jeszcze przed przerwą, choć nie bez problemów. Już podczas akcji powrotnej, jeden z biegaczy nie potrafił opanować piłki, czego wynikiem było jej zatrzymanie na 15 jardzie połowy gospodarzy. Mimo wszystko, Williams szybko znalazł Dawida Chmielewskiego i jedną akcją przesunęli się już na połowę boiska. W końcu na 29 jardzie połowy Kozłów rozgrywający znalazł miejsce, aby rozpędzić się boczną strefą i unikając kontaktu z Gamou Fall pomknął w pole przyłożeń.
Po pierwszych dwóch kwartach, kibice zgromadzeni na stadionie
w Ząbkach mogli czuć się usatysfakcjonowani. Efektowne akcje, błędy po obu stronach, wykorzystane okazje przez obie drużyny i mocna, fizyczna gra. Przyjezdni mieli wyraźne problemy z powstrzymywaniem Michała Nowickiego na linii wznowienia akcji oraz ze ścieżkami typu flat bieganych przez skrzydłowych. Natomiast Monarchs wciąż popełniali błędy w kryciu w trzeciej linii obrony oraz pozwolili sobie na szybką stratę przyłożenia w formacji specjalnej. Wszystko więc wskazywało na to, że zwycięzcą zostanie ten kto lepiej wykorzysta 20-minutową przerwę oraz popełni mniej błędów w formacji defensywnej.
Jak się miało później okazać, lepiej wykorzystali ją Wielkopolanie. Filip Kłoskowski zamienił pozycje Michała Chmary i Jakuba Przybylskiego, co okazało się kluczowe w powstrzymaniu brylującego Nowickiego. Dzięki temu McCrea mógł nabrać rozpędu, czego dowodem był jego pierwszy bieg w drugiej odsłonie na 21 jardów. Jednak, chwilę później Kozły zostali zmuszeni do odkopnięcia, przy którym popełnili błąd. Futbolówka powędrowała nad głowę puntera, przez co musiał ratować się nakryciem piłki na 13 jardzie przed własnym polem punktowym. Wydawałoby się, że w takim spotkaniu, Monarchs muszą wykorzystać tę sytuację, ale ostatecznie zostali zatrzymani w czterech próbach po nieudanych podaniach i biegach.
?Takie sytuacje się mszczą? – mówi sławne porzekadło, tak było i w tym przypadku. Charles McCrea udowodnił, że pierwszą połową wyleczył swój jet-lag i pomknął na 39 jardów ustawiając futbolówkę na 3 jardy przed strefą końcową, a chwilę później zwieńczył dzieło.
W niedzielne popołudnie punkty zdobywał jeszcze dwukrotnie.
Na początku i na końcu czwartej kwarty, dobijając rywala i pokazując, że będzie dla Kozłów bezcenną wartością dodaną w półfinale.
Nie oznacza to jednak, że Monarchowie nie mieli szans na powrót do tego meczu w drugiej odsłonie. Przy stanie 13:20, Williams znów posłał 55-jardową bombę do Aleksandra Jacka, która ustawiła jego formację na 35 jardzie połowy Wielkopolan. Cały wysiłek zniwelował jednak festiwal błędów. Najpierw cofnięto 20-jardowy bieg rozgrywającego, następnie Dawid Chmielewski nie złapał podania na pierwszą próbę, a kolejne kary doprowadziły do sacku i przechwytu Michała Kwinty na 21 jardzie. To nie był jednak koniec niespodziewanych zwrotów akcji, bo chwilę później Wojciech Perz stracił piłkę 40-jardowej akcji, aby później odzyskał ją Niamba Diatta, który wykazał się przytomnością umysłu, kiedy futbolówka odbiła się od leżącego na ziemi skrzydłowego Monarchs.
Na podstawie PLFA