1 sierpnia przypada 80 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Przy pomniku na Strudze oddamy hołd bohaterom i ofiarom tego zrywu. Nie jest to przypadkowe miejsce. To tu, na dwa dni przed wybuchem Powstania Warszawskiego, rozpoczęły się działania bojowe prowadzone w ramach akcji „Burza”. Armia Krajowa, na wieść o zbliżających się oddziałach Armii Czerwonej, wystąpiła otwarcie przeciwko niemieckiemu okupantowi. – informuje UM Marki
30 lipca w Strudze pojawiły się pierwsze czołgi Armii Czerwonej. Z dokumentów wynika, że dotarły aż do Marek do rzeki Długiej. To był zwiad pancerny. Wśród ludności zapanowało ogromne poruszenie, nasi żołnierze byli gotowi do walki – opisuje Antoni Widomski, historyk i honorowy prezes-senior Ochotniczej Straży Pożarnej.
Jedno z pierwszych starć opisał Albin Furczak, pseudonim „Alf”, dowódca kompanii.
„Miejscowa drużyna (…) podprowadziła czołgi drogami leśnymi na skrzyżowanie szos Białystok – Warszawa i Zegrze – Rembertów zaskakując całkowicie konwój samochodów niemieckich, który w drodze do Warszawy zatrzymał się na odpoczynek w Strudze. Ostrzelany i rozbity przez czołgi radzieckie konwój został opanowany przez drużynę plutonu 738. Zginęło kilkunastu Niemców, dowódca konwoju – oficer – został wzięty do niewoli i odstawiony do dowództwa czołgów radzieckich stacjonujących w Nadmie. Zdobyto znaczne ilości broni i amunicji” – relacjonował „Alf”.
30 lipca zajęta została też szkoła w Pustelniku, gdzie znajdowały się zapasy uzbrojenia.
Nasze oddziały były dość liczne. Szacunki mówią o 450-650 żołnierzach. Część z nich była już zaprzysiężona w AK, część z nich stanowili mężczyźni, którzy walczyli w kampanii wrześniowej i dołączyli na wieść o zbliżających się oddziałach Armii Czerwonej – tłumaczy Antoni Widomski.
Skrzyżowanie kluczowych dróg
żołnierze bili się w strategicznym miejscu dla Niemców i Rosjan.
Przez Marki przechodziły dwie ważne drogi – jedna z Warszawy do Białegostoku, druga – z Rembertowa (poligon, zakłady amunicyjne) do Modlina. Był to bardzo istotny węzeł komunikacyjny. Dlatego Niemcy starannie przygotowali się do obrony tego terenu – opowiada Antoni Widomski.
Zdaniem lokalnego historyka, na tych terenach doszło do jednej z największych bitew pancernych w dziejach naszego kraju.
W sumie w tym rejonie walczyło około 1000 czołgów. Szybko przewagę uzyskali Niemcy, którzy zgromadzili doborowe oddziały. Wysunięte czołgi Armii Czerwonej znalazły się w okrążeniu – opowiada Antoni Widomski.
Prezes OSP podkreśla, że ze wspomnień Polaków wyłania się obraz dobrej współpracy między Armią Czerwoną a polskimi oddziałami.
Działania były koordynowane i uzgadniane. Pamiętajmy, że czołgi bez osłony piechoty są częściowo bezbronne. A tę dawały nasze oddziały – podkreśla Antoni Widomski.
Z żalem jednak zauważa, że opisów współpracy nie znalazł do tej pory w rosyjskich źródłach.
Przykład takiej kooperacji opisywał Roman Grabowski, pseudonim „Dziadek”.
„Dowódca czołgów radzieckich, obserwując szosę w kierunku na Warszawę, zwrócił uwagę na dwie ciemne sylwetki przesłonięte gałęziami krzewów na poboczach szosy między Strugą a Rościszewem. Rozpoznaliśmy w nich 2 czołgi niemieckie (…). Wspólnie ustalono plan działania. Wysłano patrol złożony z żołnierzy plutonu 738 doskonale znających okolicę. (…) Dobrze uzbrojony w broń automatyczną i granaty podciągnął niepostrzeżenie przez zabudowania gospodarcze, podwórka, ogrody i zagajniki w bezpośrednie sąsiedztwo czołgów niemieckich (…). Serie z broni maszynowej oraz granaty zaskoczyły Niemców (…). Kilku z nich poległo na miejscu, reszta rozproszyła się w sąsiednich zabudowaniach. (…) Jeden z czołgów radzieckich wytoczył się zza muru kościelnego na środek szosy i dwoma celnymi strzałami zniszczył obydwa czołgi niemieckie. Wysokie słupy czarnego dymu ze spalonych czołgów niemieckich stanowiły widoczny na całą okolicę znak skuteczności prowadzonych walk z pancerną potęgą Niemców. Podniosły one na duchu rozlokowane w lasach Strugi oddziały powstańcze”.
Rozsądne wyjście
Niemniej już 2 sierpnia Rosjanie przeszli do obrony. Zostali zamknięci w pancernym kotle. Wraz z nimi – nasi żołnierze.
Walczyli 11 dni. Dowódca mjr Henryk Okińczyc rozwiązał oddział 9 sierpnia. Nie było innego wyjścia. Armia Czerwona wycofała się pod Mińsk Mazowiecki. Gdyby nasi żołnierze walczyli dalej, nie mieliby żadnych szans – podkreśla Antoni Widomski.
„Dowództwo naszego oddziału oceniło, że dalsze walki leśne są niecelowe. (…) Po posiłku długą broń i karabiny maszynowe po odpowiednim oczyszczeniu ukryto w okolicy tartaku. Do zebranego w lesie oddziału przemówił mjr Henryk Okińczyc ps. „Bil”. Podziękował wszystkim za odwagę w walkach i spełnienie obowiązku wobec ojczyzny. (…) Większość żołnierzy w odstępach czasu i różnymi drogami wróciła do swoich stron rodzinnych Marek, Pustelnika, Strugi, Zielonki i Kobyłki. Część zaś w drobnych oddziałach próbowała przedostać się przez front, część prowadziła dalej walki partyzanckie z Niemcami” – relacjonował Roman Grabowski.
24 żołnierzy zostało odznaczonych Krzyżem Walecznych. W powstańczych walkach zginęło 12 żołnierzy. Na wyzwolenie Marek spod niemieckiej okupacji przyszło czekać do 15 września, choć do starć dochodziło jeszcze w październiku 1944 r.
Pamiętajmy, że te osoby, które walczyły na tym terenie w lipcu i sierpniu 1944 r., formalnie są Powstańcami Warszawskimi – podkreśla Antoni Widomski.
Zaktualizowany materiał pochodzi z archiwalnego wydania biuletynu Marki.pl