Z Arkadiuszem Werelichem, kandydatem na burmistrza Marek wspominamy stare Marki, i rozmawiamy o zmianach jakie powinny w tym mieście zajść.
? Marki, jakie pamięta Pan z dzieciństwa?
– Muszę przyznać, że pytanie tego typu każe mi zatrzymać się na chwilę w miejscu. Wracają wspomnienia, a człowiek uzmysławia sobie, jak szybko minęło kilkanaście ostatnich lat. Niemniej jednak uśmiecham się na każdą myśl, gdy wspominam swoje lata szkolne? Miałem zaszczyt, bo w takich kategoriach należy to oceniać, uczęszczać do świetnej szkoły, jaką była i jest do dziś Szkoła Podstawowa Nr 1 w Markach, zwana potocznie ?jedynką?. To były piękne czasy koleżeństwa, gdzie każdą wolną chwilę wykorzystywałem na grę w piłkę nożną lub jazdę rowerem. Nikt wtedy nie zastanawiał się, czy boli go noga, to był naturalny odruch, że na pytanie kolegi ? grasz dziś w piłę? Odpowiadało się ? tak. Pamiętam doskonale puszczanie kartek po sali, gdzie wpisywało się, czy zostaje się po lekcjach na mały meczyk. Co ciekawe nie było wówczas telefonów komórkowych, więc należało podejmować decyzje błyskawicznie bez możliwości poinformowania o tym fakcie rodziców. Pamiętam również, to ?zadowolenie? na twarzy mamy, która czekając z obiadem nigdy nie wiedziała, o której jej syn wróci do domu. To były jednak uroki tamtych czasów, gdzie dzieci spędzały większość wolnego czasu na świeżym powietrzu. To były czasy, w których nauczyciel wychowania fizycznego mówił pytając swoich uczniów ? zobaczcie, czy woda stoi na boisku? Chwilę po zadanym pytaniu wszyscy biegliśmy do okna z nadzieją, że boisko jest suche, a bywało różnie i często wracaliśmy do nauczyciela zrezygnowani, ponieważ kałuże nie pozwalały na rozegranie meczu. Niekiedy na siłę wmawialiśmy nauczycielowi, że to małe kałuże, które z pewnością nie utrudnią nam gry.
Marki w tamtych czasach, bo mówię tu o końcu lat ?90 były miastem bardzo spokojnym, można powiedzieć w pewnym sensie zamkniętym? tu wszyscy znali wszystkich. Rodzice znali rodziców kolegów i koleżanek, a na jednej ulicy mieszkała wystarczająca liczba rówieśników, aby nie oddalać się zbytnio od domu celem różnego rodzaju zabaw, jak np. gra w cebulę, kwadraty, czy kapsle?
Wspominając tamte czasy mam nieodparte wrażanie, że jako dzieci byliśmy ze sobą niesamowicie zżyci. Dowodem na to może być okres kończący edukację w szkole podstawowej, gdzie tradycją była organizacja ogniska. Czuło się wówczas, że coś się kończy, wkradał się pewien niepokój, to było bardzo dziwne uczucie, które pamiętam po dziś dzień.
Pamiętam również, że życie rodzinne było bardzo aktywne? były częste spacery i chyba każdej niedzieli bywałem z rodzicami i rodzeństwem u swoich dziadków, którzy mieszkają do dziś nieopodal. Mógłbym tak wspominać godzinami, ale nie chcę pani zanudzać? Generalnie bardzo miło wspominam swój okres dzieciństwa w Markach, w których mieszkam w końcu od urodzenia.
? Jaki wpływ miał Pan na zmiany w tym mieście już jako radny?
? Na wstępie należy wyjaśnić, że wpływ radnego na otaczającą go rzeczywistość jest bezpośrednio zależny od rozkładu sił w radzie. Jest to kluczowe, ponieważ można mieć najlepsze pomysły, które będą trudne do wdrożenia, gdy jest się osamotnionym w walce o ich realizację. Osobiście obecną kadencję mógłbym podsumować na dwa sposoby: z jednej strony jestem zadowolony, że udało się zrealizować przedsięwzięcia, które były dla mnie priorytetem kandydując w 2010 roku, z drugiej zaś nie udało się kilka kwestii, na które miało wpływ wiele czynników. Za największy swój sukces obecnej kadencji uważam bez wątpienia metamorfozę Szkoły Podstawowej Nr 1, która zmieniała się nie do poznania, a o którą to walczyłem od początku mojej przygody z samorządem. Zmieniło się wszystko, od gruntowego remontu budynku szkoły, poprzez infrastrukturę terenu szkoły, kończąc na remoncie sali gimnastycznej. Za każdym razem, gdy przejeżdżam obok ?jedynki? jestem z siebie dumny, że udało się zrobić coś tak fajnego dla miasta. Tym bardziej się cieszę, jako absolwent tej szkoły, gdy mam przed oczyma boisko szkolne ze stojącymi na nim kałużami, które były tam w momencie, gdy wybrano mnie radnym.
Za największą swoją porażkę uznaję sytuację na ulicy Adama Mickiewicza, gdzie do dziś nie udało się rozwiązać problemu chodnika. W tym przypadku okazuje się, jak ważne jest doświadczenie samorządowe. Kandydując w 2010 roku nie miałem zielonego pojęcia jak wygląda sytuacja własności gruntów tej ulicy, a w zasadzie terenów do niej bezpośrednio przylegających. Jak okazało się później sytuacja jest na tyle trudna, że nie wystarczyło jedynie zabezpieczenie środków na budowę chodnika. Tu kłania się uregulowanie terenów od strony własności itp., co wymaga czasu i dodatkowych nakładów finansowych. Najważniejsze jest jednak to, że bilans sukcesów i porażek jest zdecydowanie na korzyść tych pierwszych i mam nadzieję, że tendencja ta będzie się utrzymywać?
? Co chciałby Pan zmienić w swoim mieście w najbliższej przyszłości ? może już jako burmistrz?
? Troszkę by tego było, ale staram się realnie oceniać możliwości finansowe miasta. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem rozmieniania się na drobne, jeśli chodzi o wydatki z budżetu Marek. Uważam, że najbliższe lata powinny zostać poświęcone na kompleksową odbudowę naszych ulic, które zawsze były piętą Achillesową miasta, a których to stan po budowie kanalizacji uległ jeszcze pogorszeniu. To proces długoterminowy, ale najwyższy czas podjąć się tego wyzwania. Kolejną inwestycją, o której głośno mówię jest budowa nowego budynku szkoły podstawowej, która jest niezbędna w naszym mieście. Przepełnione dziś szkoły podstawowe nr 1 oraz 3 nie są już w stanie przyjąć więcej dzieci bez uszczerbku, dla jakości nauczania. Przychylam się do tego, aby szkoła została zlokalizowana u zbiegu ulicy Okólnej z ulicą Grunwaldzką, co wydaje się być optymalnym miejscem gwarantującym realną poprawą sytuacji. Zakładam, że ww. inwestycje obciążą nasz budżet w stopniu, który nie pozwoli na inne przełomowe inwestycje i o tym należy pamiętać snując plany nie z tej ziemi? To, o czym mówię, to inwestycje, ale realna poprawa jakości życia mieszkańców nie musi być zawsze związana z inwestycjami. Chciałbym zdecydowanie poprawić wizerunek naszego miasta na zewnątrz. Obecnie Marki kojarzą się jedynie ze staniem w ciągłych korkach, gdzie przejeżdżający kierowcy mają mnóstwo czasu na ?podziwianie? naszego miasta. Zmieniać wizerunek można na różne sposoby. Moim jest otwartość na inwestycje, szczególnie te mieszkaniowe, które będą generować dodatkowe inwestycje dając nowe miejsca pracy dla naszych mieszkańców. Chciałbym, aby Marki stały się miastem atrakcyjnym dla ludzi młodych, którzy znajdą tu coś więcej, niż tylko dobre miejsce do mieszkania gwarantującego równie dobre połączenie z Warszawą. Dziś w Markach brakuje miejsc rekreacji i rozrywki, ale jestem przekonany, że nowe inwestycje sektora prywatnego wypełnią tę lukę. Jest jeszcze jedna kwestia, która jest moim cichym marzeniem, o której głośno mówiłem podczas prac Komisji Oświaty, Kultury i Sportu, której mam zaszczyt przewodniczyć. Mam tu na myśli wyniki w nauce, które w tym roku były co prawda najlepsze w historii prowadzonych statystyk, ale mamy pewien problem w doścignięciu stolicy. Jestem jednak pewien, że w ciągu najbliższej kadencji to się zmieni. Jestem wielkim zwolennikiem działań mających na celu osiągnięcie tego celu. Uważam, że inwestowanie w dzieci jest najlepszą z możliwych inwestycji, dlatego inwestowanie w oświatę jest tak ważne.
? Co Pan zrobi, żeby to o czym marzy dla Marek, zrealizowało się?
? Mam na to kilka pomysłów. Po pierwsze zapanowanie nad wydatkami bieżącymi miasta i ponoszenie ich w miejscach niezbędnych. To samo tyczy się inwestycji, które powinny być poważnie przemyślane zanim wydamy każdą złotówkę. Po drugie powinniśmy zadbać o nasze interesy w powiecie wołomińskim. Nie może być tak, że mieszkańcy Marek wpłacają do powiatowej kasy miliony złotych pochodzących z podatków, a efektu zwrotnego brak. Markom należą się zdecydowanie większe środki z tego źródła, które powinny być inwestowane w infrastrukturę drogową. Po trzecie należy szukać możliwości zwiększania budżetu miasta, co powinno poprawić możliwości inwestycyjne miasta. Tak jak wspomniałem wcześniej, będzie to możliwe przy otwiarciu się na sektor prywatny i inwestycje mieszkaniowe. Po czwarte należy poszukiwać wszelkich form dofinansowań, które wspomogą nasz budżet. Trzeba to jednak robić rozważnie, aby miasto nie wpadło w zadyszkę finansową.
Pytała Teresa Urbanowska