Duczki, kilkutysięczna pod wołomińska miejscowość. Mieszkam tu od ponad 40 lat i obserwuję jak się zmieniają, na korzyść oczywiście. Na teraźniejszy wygląd naszej miejscowości pracowało bardzo wielu ludzi, którym zależało na poprawie standardu życia, właśnie tu, w Duczkach. Niedoścignionym standardem jest jednak wciąż dla nas, mieszkańców Duczek, bezpieczeństwo w drodze do szkoły i pracy. Myślę tu przede wszystkim o chodniku wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 634, czyli ul. Szosa Jadowska na odcinku od ul. Willowej w Duczkach aż do Starego Grabia, bo do szkoły w Duczkach chodzą również dzieci i z tej miejscowości.
Przez 8 lat, kiedy to sprawowałem mandat radnego miejskiego, udało się tą sprawę doprowadzić niemalże do samego końca, czyli do momentu rozpoczęcia inwestycji. Powstał tytuł inwestycyjny w budżecie miasta, wykonano projekt, wybudowano kanalizację deszczową na potrzeby tej inwestycji. Dla łatwiejszej i sprawniejszej realizacji inwestycję podzielono na dwa etapy. I nagle, w nowej już kadencji samorządowej, wszystko ucichło, wyhamowało? O chodniku mówi się teraz głównie wśród mieszkańców, którym jego brak bardzo doskwiera. A przecież niezależnie od tego kto jest radnym z danego terenu, powinno mu zależeć na kontynuowaniu rozpoczętych już inwestycji, zwłaszcza takich jak ta opisana powyżej. Rzeczywistość jednak jest taka, że przysłowiowa łopata nie została dotychczas wbita w ziemię.
Wszystko się wyjaśniło, kiedy to jak co dzień jechałem do pracy. Na dworcu kolejowym spotkałem ?duczkowskiego? radnego, Pana Mirosława Bieńczyka i postanowiłem u niego zasięgnąć informacji na temat tej inwestycji. Przedstawiłem aktualną, wg mojej wiedzy, sytuację budowy chodnika. W zamian usłyszałem, że ów Pan radny nic nie wie i nie interesuje się tym tematem. Kontynuowałem więc wywód na temat ważności tej inwestycji dla Duczek, dla Starego Grabia, dla dzieci?. No to na koniec mojego monologu usłyszałem, że Panu radnemu z Duczek ten chodnik nie jest potrzebny? Po czym usłyszałem życzenia miłego dnia i sobie Pan poszedł a ja zostałem na dworcu ze swoimi przemyśleniami? I tak myślę, że może ten chodnik nie jest temu Panu potrzebny bo do dworca kolejowego przyjeżdża samochodem, parkuje go na trawniku i cały dzień ów Pan spędza poza Duczkami. A ul. Szosa Jadowska nie jest drogą do szkoły jego wnucząt.
A to sobie wybraliśmy radnego? A to dobra zmiana dla Duczek nastąpiła? Ale przynajmniej już wiem, dlaczego ta ważna dla Duczek inwestycja utknęła w miejscu. A teraz wiedzą już i Państwo.
Polemika do felietonu Marcina Dutkiewicza – Mirosław Bieńczyk
Zdecydowałam się na napisanie komentarza bezpośrednio pod felietonem, z uwagi na to, iż zostałam usunięta z grupy facebook’owej „Wołomińskie Forum Samorządowe”.
Możliwe, że dotrze on do osób o nieco innych poglądach niż tamtejsi członkowie grupy oraz administracja.
Pani Agnieszka K. opublikowała artykuł na wspomnianej grupie, kolokwialnie mówiąc „obsmarowywując” Pana Dutkiewicza, nazywając jego felieton „bredniami wysmarowanymi anty-pisowskimi poglądami lub chęcią pogrążenia rywala”, oceniając go jako „żenujący” . Zarzuciła mu ona ponadto brak zainteresowania sprawami duczkowskimi, wytknęła listę rozpoczętych/ zakończonych / planowanych inwestycjach we wsi a cały artykuł określiła mianem „kłamstw”.
Do całego felietonu odniósł się sam Pan Bieńczyk. Stwierdził mocno, że NIGDY nie rozmawiał z Panem Dutkiewiczem i NIGDY nie parkował auta pod stacją Zagościniec, gdyż, jak pisze w dalszych komentarzach – od 20 lat nie jeździ pociągami. Zapowiedział ogłoszenie swojego oficjalnego stanowiska na innej grupie facebook’owej „Duczki”, którego administratorem jest (przypadek?) wspomniana Pani Agnieszka K.
Z Forum zostałam usunięta za mój komentarz, w którym starałam się w miarę obiektywnie spojrzeć na sprawę, jednak widocznie nie wpasowałam się w ideologię grupy, zatem przytoczę go również tu, mając nadzieję, że trafi on do grona osób spoza „kółka wzajemnej adoracji”.
Zważywszy na autorytet i powagę osoby Pana Dutkiewicza dla każdego światłego człowieka powinno być zrozumiałe, że tak poważnych zarzutów wobec Pana Bieńczyka nie wyssał on z palca. Pan Marcin jakiś czas temu wyraźnie określił, że w przyszłych wyborach samorządowych NIE WEŹMIE udziału, zatem jego artykuł nie miał na celu eliminacji konkurenta.
Zachęcam do przemyślenia całej zaistniałej sytuacji i postawieniu się na miejscu radnego Bieńczyka – czyż nie wygodniejsze jest postawienie słowa słowu i pójście w zaparte, że owa rozmowa nie miała miejsca niż wykazanie się cywilną odwagą i przyznanie się do nikłego zainteresowania sprawami Duczek?
„Rozgoryczona”, informuję Panią, że w dniu wczorajszym odwiedził mnie Pan Dutkiewicz. Przekonał się, że nie ze mną rozmawiał na peronie Zagościńca. Zaprezentowałem mu mój samochód i stwierdził, że nie z takiego auta wysiadał jego rozmówca. Wysłałem sprostowanie do Pani Redaktor Urbanowskiej, jednak do tej chwili nie usunięto felietonu Pana Marcina. Jestem poważnym człowiekiem i namawianie mnie bym przyznał się do czegoś co nie miało miejsca jest nieporozumieniem. Widzę, że Pani nie ma żadnej wiedzy o moich działaniach jako radnego. Chętnie się z Panią spotkam i przedstawię aktualną sytuację inwestycji w Duczkach. Pana Dutkiewicza szanowałem, jednak teraz popełnił wielki błąd. Jako człowiek poważny powinien to naprawić. Tego oczekuję. Ja mam odwagę podpisać się i zachęcam do tego samego Panią.
Już minął tydzień, od kiedy wysłałem do Pani Redaktor Urbanowskiej moje stanowisko wobec powyższego felietonu. W międzyczasie rozmawiałem z Panem Dutkiewiczem, który przyznał się do pomyłki. Nie ze mną rozmawiał. Obiecał niezwłocznie przesłać do Redakcji wyjaśnienie . Rozmawiałem również z Panią Teresą i ustaliliśmy iż zamieści mój tekst jako polemikę. Mijają kolejne dni i nic się nie dzieje. Nie rozumiem takiego postępowania. Pan Dutkiewicz powiedział mi, że wysłał swój tekst z pytaniem czy może być w takiej formie. Bez odpowiedzi i zawiadomienia autora, Redakcja natychmiast opublikowała felieton. Widzę, że komuś zależy, by kłamliwy felieton, który szkaluje moje dobre imię, nie doczekał się konfrontacji z moją odpowiedzią. Każde medium, powinno się kierować rzetelnością i prawdą. Powinno być odpowiedzialne za swoje publikacje. W tym przypadku Życie Powiatu nie dotrzymuje tych standardów .
Pan Dutkiewicz, znany mi z innych kręgów, nie robil nigdy wrażenia zainteresowanego sprawami innych, raczej swoją karierą. Radzę uważać.