Małgorzata Dydek nie grała w barwach Huraganu długo ? szybko dostrzeżono jej talent i ruszyła na podbój koszykarskiego świata. Mimo to w Wołominie wciąż pamiętają o niej trenerzy, kibice i… młode zawodniczki, którym pokazała, że mogą zajść naprawdę wysoko. O swojej siostrze i wydarzeniu poświęconemu jej pamięci, w rozmowie z Łukaszem Rygało, mówi Katarzyna Dydek.
? Skąd taki wybór zespołów do tej edycji memoriału?
? Rozesłaliśmy zaproszenia do różnych federacji i te zespoły odpowiedziały najszybciej. Taka naturalna selekcja… Cieszę się, że gościmy reprezentację Łotwy, bo i Małgosia, i ja grałyśmy z Ilse Ose-Chlebowicką, trenerką tego zespołu. Świetnie też, że udało się pozyskać zespoły z tego rocznika – juniorki przygotowują się do Mistrzostw Europy, więc taki turniej z pewnością się im przyda, a i widowisko miało odpowiedni poziom sportowy. Fajnie, że zaangażował się PZKosz, nieoceniony jest wkład wołomińskiego Ośroda Sportu i Rekreacji. Choć wołomińska hala sportowa nie należy do najnowszych i dziś często szkoły mają lepsze warunki do uprawiania sportu, to przecież wymiary boiska do koszykówki się nie zmieniły od czasu, kiedy Małgosia zaczynała tu grać.
? Dwa lata temu memoriał był zupełnie inny…
? To chyba zrozumiałe, że pierwszemu memoriałowi towarzyszyło najwięcej emocji ? właśnie dlatego, że był pierwszy, że wszystko było jeszcze takie świeże. Z roku na rok nabieramy więcej doświadczenia, wiemy na czym się skupić, co jest dla tego wydarzenia najważniejsze. Oczywiście kluczowa jest pamięć o Małgosi ? chyba nikt nie będzie miał mi za złe, jeśli powiem o niej, że była najlepszą polską koszykarką. Myślę, że jest to postać którą warto stawiać za przykład zarówno pod względem osobowości, jak i sportowych osiągnięć. Wśród rodziny pamięć o niej nie zaginie nigdy – wciąż mamy ją w sercach i mimo, że minęły już trzy lata od jej śmierci to ja myślę o niej codziennie. Chyba zrozumie to każdy, kto stracił kogoś naprawdę bliskiego…
? Dla kogo jest ta impreza?
? Dostaję sygnały, że ten memoriał jest ważny dla wszystkich, którzy byli z Małgosią w jakikolwiek sposób związani ? jej pierwszych trenerów, koleżanek z dawnych zespołów, kibiców z każdego okresu jej sportowej kariery, a było ich przecież sporo. Przypomnę, że z Wołomina trafiła do Olimpii Poznań, potem do francuskiego Valenciennes-Orchies, do hiszpańskiego Pool Getafe, potem Lotosu Gdynia, UMMC Jekaterynburg, Ros Casares Walencja. Osobny rozdział jej kariery to WNBA ? Women?s National Basketball Association, gdzie grała w Utah Starzz, Connecticut Sun, Los Angeles Sparks. Zdobyła złoty medal na Mistrzostwach Europy, wzięła udział w olimpiadzie w Sydney. Na każdym etapie jej kariery byli obecni ludzie i wydaje mi się, że ona grała bardziej dla nich, niż dla siebie.
? Właściwie dlaczego Małgosia grała w koszykówkę?
? Ja zaczęłam ? ale ja się w tej dyscyplinie autentycznie zakochałam, do dziś wyjątkowo mi się podoba i uważam, że jest wspaniała. Nawet teraz, kiedy już sama nie gram, ale uczę innych, dostrzegam jej kolejne pozytywne aspekty. Jestem naprawdę wdzięczna Jamesowi Naismithowi za wynalezienie tej gry ? wpadł na jej pomysł ponad 120 lat temu, ale do dziś mamy z tego powody masę radości. Małgosia grała, bo wiedziała że ma predyspozycje ? talent, o którym mówi się dość rzadko i wzrost, który od razu rzucał się w oczy. Przede wszystkim jednak ten sport dawał jej możliwość kontaktu i spotkań z ludźmi. Wiele osób mówi mi, że wystarczyło im jedno spotkanie z nią, by poczuli się w jakiś sposób uzależnieni, że miała magnetyczną osobowość, że motywowała i inspirowała ich do działania ? niekoniecznie w obszarach sportu, często też zupełnie nieświadomie. Wciąż poznaję takich ludzi, których życie zmieniła i ciągle mnie to niesamowicie wzrusza. W ciągu tych trzech lat od jej śmierci tylko raz trafiłam w internecie na komentarz czy wpis na jakimś blogu o treści: „No jasne! Zróbcie z niej teraz świętą! Aniołek!” ? ale ona taka właśnie była. Napisał to chyba ktoś, kto jej nigdy nie spotkał.
? Jakie plany na przyszłoroczny memoriał?
? Konkretnych jeszcze nie ma, ale bardzo bym chciała, żeby formuła tej imprezy ewoluowała, żeby była wciąż ulepszana. Boję się tylko zatracić tę rodzinną atmosferę, więc z pewnością nie przeniesiemy się do innego obiektu. Może wyjdziemy na zewnątrz z ofertą dla najmłodszych? Może pojawi się grill i jakaś forma rodzinnego pikniku? Będziemy o tym rozmawiać.