Walka o układ sił na podium, Mistrz kontra Wicemistrz, a także bezpośredni mecz drużyn w walce po pierwsze zwycięstwo. Taki zestaw niesamowicie ciekawie zapowiadających się spotkań zaserwowała nam 5. Kolejka 1 Ligi.
Puchate Wilki ? Polonez FC
Jako pierwsi na placu gry 1 ligi zameldowały się ekipy Puchatych Wilków i Poloneza, czyli sąsiedzi w tabeli. Niesamowicie ciekawie zapowiadające się spotkanie rozpoczęło się od mocnego pokazu siły gości. W piątej minucie sędzia wskazał na punkt rzutu karnego. Do piłki podszedł Paweł Ołów, ale pomylił się i przeniósł futbolówkę nad bramką strzeżoną przez Macieja Denocha. Pierwsza połowa przebiegała w niezwykle intensywnym tempie. Oba zespoły zaserwowały świetny, taktyczny popis. Na pochwałę zasługują zwłaszcza bramkarze. Zarówno Denoch, jak i Borczon pokazali paletę swoich umiejętności ? a umówmy się. Mając na boisku takie strzelby jak Markowski, Ołów, Perzanowski czy Nadaj i nie skapitulować to jednak sztuka. Worek z bramkami uchylił jednak Karol Paź. Na początku drugiej połowy, po bezpośrednim strzale z rzutu rożnego pokonał bramkarza Puchatków. Na odpowiedź przyszło nam czekać do 44 minuty, kiedy to Mateusz Balcerak zgrał piłkę do Pawła Głuszka, a ten technicznym strzałem pokonał Jakuba Borczona. Był to koniec jeśli chodzi o zdobycze bramkowe. Nie zmienia to faktu, że Wilki i Polonez pokazały się ze świetnej strony, przez 50 minut oglądaliśmy z zapartym tchem wyrównany bój.
Team Hangover ? All Stars
Od pierwszego gwizdka dość mocno zarysowała się przewaga All Stars. Zdominowali środek pola neutralizując próby szybkich kontrataków Kacowników. Sami przy tym z minuty na minutę zacieśnili pętlę na szyi Hangoveru, aż w końcu defensywa drugiej siły poprzedniej edycji uległa. A trzeba przyznać, że stało się to dość szybko, bo już w trzeciej minucie Daniel Kania po świetnej, indywidualnej akcji pokonał Mateusza Ołdaka. Strata bramki zmobilizowała Team do gry, był to jedyny fragment meczu, gdzie starali się wywrzeć presję na zespole Króla. Starania jednak nie wystarczyły, Piotr Koza miał niewiele do roboty przy słabo funkcjonującej linii ataku Hangover. Na 2:0 podwyższył ponownie Kania, ponownie prezentując świetny drybling i ponownie przy niefrasobliwym zachowaniu się obrony zespołu Ołdaka. Na przerwę schodziliśmy przy stanie 0:4, na listę strzelców wpisał się Czarek Jakóbowski, oraz Kania kompletując w 19 minut Hat-tricka. W drugiej połowie obraz gry nie uległ znaczącej zmianie. All Stars znacząco przeważali, mądrze kontrolowali tempo gry i raz po raz z łatwością przedzierali się przez obronę Hangover. Do czterech trafień po pierwszej połowie Lider dołożył kolejne cztery trafienia ( 2x Kupiec, Jakubowski, Gajewski) i w świetnych nastrojach udali się na zasłużony odpoczynek.
FC Wuhan ? Orlik Zabrodzie
Na zakończenie niedzielnego grania obejrzeliśmy rywalizację drużyn, które w tej edycji nie zaznały jeszcze smaku zwycięstwa. Od pierwszego gwizdka widać było determinację jednych i drugich. Zespół Zbyszka Pawlaka dysponował w końcu rezerwowymi co przełożyło się na dynamiczniejsze granie. Widać było, że komfort zmiany sprawił, że Orlik mógł prężniej ruszyć na rywala. Za sprawą swojego kapitana Zieloni wyszli na prowadzenie już w 4 minucie. Wuhan potrafi jednak grać pod presją, udowodnili to dość brutalnie przeciwnikowi. Najpierw stan gry wyrównał Nico. To też za jego sprawą Wuhan wyszło na prowadzenie. Chwilę przed wymuszoną przerwą z racji mocnych opadów deszczu wynik podwyższył po świetnym finiszu Mateusz Przybysz. Gdy deszcz odrobinę ustał, Orlik podjął jeszcze próbę by nawiązać walkę korzystny wynik. Zbyszek Pawlak zamienił karnego na gola pewnym uderzeniem pod poprzeczkę. Wuhan ponownie jednak odjechał rywalowi na bezpieczną przewagę bramek, kontrolując przebieg spotkania.