O powodach skierowania do Prokuratury sprawy dotyczącej Miejskiego Zakładu Oczyszczania Miasta oraz budowie Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych (RIPOK) z Elżbietą Radwan, burmistrz Wołomina rozmawia Teresa Urbanowska.
? Złożone w dniu 8 marca przez Panią Oświadczenie w sprawie MZO zaskoczyło stronę opozycyjną, związaną z poprzednim burmistrzem Ryszardem Madziarem. Samo Oświadczenie wywołało u radnych opozycji konsternację, a myślę, że zaskoczyło również inne osoby. Poprzedni burmistrz twierdzi, że to Oświadczenie jest zasłoną dymną do podjętych dwa tygodnie temu przez Radę Miejską w Wołominie uchwał w sprawie skierowania sprawy Internetu Szerokopasmowego do zbadania przez CBA, NIK, RIO i Urząd Zamówień Publicznych. Jak Pani skomentuje tę wypowiedź?
? Odpowiem przewrotnie: czy nagłośniony przez opozycyjnych radnych, zamiar skierowania do tych wszystkich instytucji sprawy Internetu Szerokopasmowego tak naprawdę nie był zasłoną dymną, która miała odciągnąć uwagę mieszkańców od sprawy o wiele poważniejszej, którą bez wątpienia jest problem MZO? Być może publiczne wydawanie wyroków na urzędników odpowiedzialnych za sprawę internetu, która rozpoczęła się w poprzedniej kadencji, kampania medialna, mająca na celu utrwalenie w odczuciu społecznym bezwzględnej winy władz miejskich, a przede wszystkim skupienie uwagi opinii publicznej na sprawie internetu, miało przykryć sprawę o wiele większego kalibru, czyli właśnie MZO. Oczywiście moim zdaniem jest to sprawa wymagająca bezwzględnie wyjaśnienia i działań instytucji ustawowo do tego powołanych ale publiczny lincz, jaki Radni opozycyjni zafundowali kierownictwu urzędu nie miał na celu wyjaśnienia sprawy, a jedynie zmieszania z błotem urzędników. Postawili się oni w roli trybunów ludowych, ludowego sądu kapturowego, który przeprowadził własne śledztwo, postawił zarzuty i wydał wyrok, a jego wykonanie uniemożliwił jedynie fakt, że w Polsce działanie takie byłoby niezgodne z prawem.
Proszę zwrócić uwagę, że my nie stawiamy publicznie zarzutów osobom, które odpowiadały za sprawę rozbudowy Zakładu Zagospodarowania Odpadów MZO Sp. z o.o. Nie roztrząsamy jej w mediach, na portalach społecznościowych, nie chodzimy od sklepu do sklepu, nie wrzucamy ulotek do skrzynek pocztowych i nie rozsiewamy plotek. Przez wiele miesięcy zbieraliśmy informacje, analizowaliśmy dokumenty, zlecaliśmy przygotowanie niezbędnych ekspertyz. W końcu, mając już pełną wiedzę na temat całego procesu inwestycyjnego przygotowaliśmy zawiadomienia. Skierowaliśmy je do stosownych instytucji, a post factum poinformowaliśmy o tym opinię publiczną. Nie robimy przedstawienia, afery, nie linczujemy nikogo, kto w tej sprawie odegrał jakąś rolę, choć zapewne moglibyśmy to uczynić wzorem kolegów. Działamy zgodnie z prawem, wykonując obowiązki nałożone na nas przez Kodeks postępowania karnego. Proces przekazywania dokumentacji i naszej wiedzy na temat nieprawidłowości w MZO rozpoczął się zanim Komisja Rewizyjna zaprezentowała wyniki swojej pracy odnośnie internetu, a zakończył się już po tym.
Jeszcze raz podkreślę, że nam też zależy na wyjaśnieniu sprawy internetu, a skierowanie dyskusji na takie tory jest co najmniej infantylne, jest spłyceniem tego zagadnienia. Tak jak deklarowałam: zależy mi na wyjaśnieniu obu spraw. Przy czym zaznaczam, że w przypadku sprawy z MZO mówimy o możliwych stratach rzędu od kilkunastu milionów wzwyż.
? Przewodniczący Rady twierdzi, że nie ma podstaw do skierowania sprawy RIPOK do prokuratury, gdyż wszystkie dokumenty są w obrocie prawnym. Czy podjęta przez Panią decyzja świadczy o tym, że nie zgadza się Pani z taką opinią lub, że wyszły na jaw sprawy, które nie są znane Przewodniczącemu Rady… Czy są jakieś nowe fakty w sprawie RIPOK?
?Na miejscu pana Przewodniczącego zrewidowałabym swoje stanowisko w sprawie RIPOK. Bardzo szanuję pana Leszka Czarzastego, ale jako radny klubu PiS, partii której członkowie przygotowywali i przeprowadzili tę inwestycję oraz jednocześnie jako wysoki rangą pracownik banku, który sfinansował ją w dużej części, sugerowałabym, aby zachował daleko idącą wstrzemięźliwość w jej komentowaniu.
Odpowiadając na drugą część pani pytania powiem jedynie tyle, iż od chwili złożenia zawiadomień, a także po przekazaniu dokumentacji dotyczącej tej sprawy, gospodarzem postępowań przygotowawczych stały się prowadzące je instytucje. Wyraźnie wskazano nam także, że do czasu zakończenia prac śledczych, upublicznianie jakichkolwiek szczegółów i informacji mogących utrudnić ich działania są niepożądane. Sprawa jest bardzo poważna, a my nie mamy zamiaru wykraczać poza te wskazania. Mam nadzieję, że wszyscy to zrozumieją. Wiele szczegółów związanych z tą inwestycją zostało już upublicznione. Udzielanie dodatkowych informacji, stojące w ewidentnej sprzeczności z działaniami śledczych, stanowiłoby jedynie zadośćuczynienie niezaspokojonej ciekawości wielu osób, których intencją nie jest gruntowne wyjaśnienie tej sprawy i ewentualnie ukaranie osób winnych, a jedynie podsycanie społecznego niepokoju, atmosfery sensacji, połączone z budowaniem podziałów wśród mieszkańców Wołomina już dziś funkcjonujących w dwóch nieformalnych grupach pro i anty PiS. My do tego ręki nie przyłożymy. Uważamy, że Wołomin jest jeden bez względu na sympatie polityczne jego mieszkańców.
? Jakie mogą być następstwa zaistniałej sytuacji, czy może to oznaczać bankructwo wołomińskiego MZO?
? Kwestia złożonych doniesień nie ma wpływu na funkcjonowanie spółki i bezpośrednio nie będzie oddziaływała na jej los w przyszłości. Wtorkowa konferencja prasowa zamyka pewien etap naszej pracy, w którym gromadziliśmy wiedzę na temat stanu tej inwestycji, jej planowania i przebiegu realizacji. Równolegle pracowaliśmy nad różnymi wariantami, po wprowadzeniu których w życie Spółka mogłaby nadal świadczyć swe usługi na rzecz lokalnej społeczności. Teraz jedynym celem jest uzdrowienie MZO. Sytuacja spółki i możliwość jej funkcjonowania jest w pewnym stopniu uzależniona od decyzji SKO, której brak skutkuje również brakiem pozwolenia zintegrowanego. To naturalna konsekwencja decyzji podjętych w przeszłości. Ten fakt rzeczywiście łączy obecną sytuację z tym, co wydarzyło się w Wołominie w poprzedniej kadencji. Skupmy się jednak na przyszłości, a to co było zostawmy w gestii służb.
Jestem przekonana, że mimo bardzo trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się MZO, jesteśmy w stanie wypracować taki model funkcjonowania tej spółki, który uchroni ją przed upadłością. Będzie to jednak proces trudny, wymagający nie tylko dużego wkładu pracy ze strony władz tego podmiotu, ale też Rady Miejskiej i mieszkańców. Ze wszystkimi zainteresowanymi stronami już niedługo będziemy rozmawiali na temat przyszłości MZO. Nie można jej bowiem budować w atmosferze konfliktu, do jakiego doprowadzono w ostatnich latach. Co więcej uważam, że los MZO w dużej mierze zależy właśnie od mieszkańców Wołomina, gdyż to właśnie oni udowodnili w przeszłości, że bez ich zgody, a nawet wsparcia prowadzenie takiej działalności będzie niemal niemożliwe, a na pewno bardzo utrudnione. Zapewniam wszystkich, że paradoksalnie głoszony w panice przez niektórych mój koniec jest właśnie początkiem normalności i uczciwości, którą ktoś chce koniecznie zakrzyczeć. Nie zgadzam się na układy, szantaże i wymuszanie. Kto się boi prawdy?
? Czy przeprowadziła Pani analizę co się wydarzy w przypadku zamknięcia wysypiska, rezygnacji z RIPOK a co za tym idzie likwidacji MZO?
? Tak. Jesteśmy po analizach z których wynika, że zamknięcie wysypiska czy rezygnacja z instalacji wcale nie musi oznaczać likwidacji podmiotu. Nie chcemy w tej chwili zamykać się na żadną koncepcję. Dopiero wspólne konsultacje i podjęty konsensus będzie nowym początkiem dla gospodarki odpadami w Gminie Wołomin. Jako gospodarzowi tego miasta zależy mi na tym, żeby prowadzone prace były z korzyścią dla Wołomina, a przede wszystkim dla jego mieszkańców.
Pesymistyczny scenariusz w takiej analizie zakłada m. in. straty finansowe z tytułu zaciągniętych: kredytu i pożyczki, które trzeba będzie spłacić. Jest to ok 14 mln zł. Nie wspominając o innych kosztach, w tej chwili trudnych do oszacowania np. kosztach społecznych i utraconego przez mieszkańców Wołomina zaufania do instytucji publicznych. O innych aspektach, które braliśmy pod uwagę analizując najgorszy wariant nie chcę nawet wspominać. Bez względu na to jak zakończy się dziś sprawa, która jest powodem tego wywiadu, to we wspólnym interesie nas wszystkich jest dialog i porozumienie dotyczące przyszłości MZO. Jakakolwiek kontra wobec spółki lub jej właściciela, jest tak naprawdę działaniem na jej szkodę, a przede wszystkim na szkodę mieszkańców Wołomina. Dlatego apeluję o wstrzemięźliwość w komentarzach i działaniach destrukcyjnych i destabilizujących w gminie, które od początku tej kadencji możemy obserwować. Potrzebujemy spokoju i rozsądnych działań opartych na szacunku dla każdego mieszkańca Wołomina. Dla opozycji ?zawieszonej? mentalnie w poprzedniej kadencji – nadszedł czas na współpracę, bo cel mamy wspólny. Panowie Radni zapraszam do ciężkiej pracy na rzecz Wołomina!
? Powiedziała Pani o konsultacjach ? spotkanie 4 kwietnia – jak ono będzie wyglądało i jakie zadanie w tych konsultacjach ma zewnętrzna organizacja, o której wspomniano podczas konferencji?
? W tak trudnych sprawach warto, by w rozwiązywanie poważnego konfliktu społecznego włączył się ktoś kto jest z zewnątrz i ma świeże spojrzenie na sprawę. W naszej ocenie sprawa jest trudna, wielowątkowa i może wymagać zaangażowania mediatora. Poza tym z pewnością przedstawimy możliwe rozwiązania, licząc na konstruktywną decyzję mieszkańców. Nie będą to nasze propozycje, lecz powtarzam po raz kolejny – możliwe rozwiązania. Będziemy mogli je modyfikować, łączyć, odrzucić. Otwarci jesteśmy także na propozycje każdej ze stron biorących udział w konsultacjach, które nie będą prostym sondażem ? zbiorem przypadkowych opinii ale procesem, w którym będziemy sięgać po najlepsze ? sprawdzone techniki konsultacyjne włączając w te prace ekspertów. Nie mamy monopolu na mądrość i nieomylność. Słuchaliśmy i chcemy słuchać rzeczowych propozycji. Liczymy na zdrowy rozsądek i skuteczne rozwiązanie tej poważnej sprawy.