Spotkanie rozegrane w ramach 22 kolejki IV ligi grupy północnej pomiędzy MUKS Unia Warszawa i ząbkowskim Dolcanem zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów strzelił Przemysław Bosak.
Pytany przed meczem o przewidywania odnośnie jego ostatecznego wyniku byłem umiarkowanym optymistą. Zdawałem sobie oczywiście sprawę z uwidocznionych w trakcie pierwszych dwóch wiosennych spotkań mankamentów w grze naszej drużyny, ale też nie dopuszczałem do siebie myśli, że Dolcan mógłby stracić punkty w starciu z drużyną, która jesienią na swoim boisku nie wygrała żadnego meczu. A jednak, nie pierwszy zresztą raz, myliłem się.
Pierwsza akcja ofensywna gospodarzy, przeprowadzona już w 2. minucie meczu mogła być bardzo znacząca dla dalszych jego losów. Po podaniu z głębi pola w sytuacji sam na sam z Jackiem Kozaczyńskim znalazł się Dawid Jankiewicz, ale napastnik gospodarzy strzelił wyraźnie obok bramki. Chwilę później gospodarze zamknęli naszą drużynę w iście hokejowym ?zamku?. Przez dobre trzy-cztery minuty egzekwowali kilka rzutów rożnych, po których zbierali ?drugie? piłki i ponawiali atak, nie wypuszczając ząbkowian z własnego pola karnego. W kolejnym fragmencie gra się wyraźnie uspokoiła. Padający stale deszcz z pewnością nie ułatwiał operowania piłką na sztucznej nawierzchni. Faktem pozostaje, że najczęściej znajdowała się ona w okolicach środka boiska, bez większego zagrożenia dla któregokolwiek z bramkarzy. Przemoknięta do granic możliwości, nielicznie zgromadzona publiczność, musiała się wykazać iście ?rewolucyjną czujnością?, aby pomiędzy łapaniem parasoli, poprawianiem kapturów i walką z utrudniającym obserwację wiatrem dostrzec strzały ? niecelny w 20 minucie Kamila Kucharskiego, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zablokowany przez obrońców Unii ? Marcina Stańczyka w 28 minucie, po ?wrzutce? z rzutu wolnego Pawła Nowackiego.
Przerwa w grze nie wpłynęła w jakiś specjalny sposób na poczynania obu drużyn. Podobnie jak przed zmianą stron piłka grana dołem niemal zatrzymywała się w kałużach, grana górą po odbiciu od murawy nabierała niemożliwego do przewidzenia przyśpieszenia. To swoiste status quo uległo nagłej i raczej niespodziewanej zmianie w 54 minucie, za sprawą wprowadzonego do gry po przerwie Przemysława Bosaka. Po doskonałym podaniu od Mateusza Bui znalazł się zupełnie ?nie zauważony? przez naszych obrońców w polu karnym. Mimo ostrego kąta oddał strzał, który jak się okazało dał jego drużynie prowadzenie. Po stracie bramki Dolcan starał się dłużej utrzymywać przy piłce, próbował na różne sposoby rozmontować skomasowaną obronę miejscowych, niestety nieskutecznie. Brakowało klarownych sytuacji strzeleckich, a najbliżej strzelenia gola wyrównującego byli Stańczyk w 74 minucie oraz Piotr Augustyniak dziesięć minut później. Obaj jednak nie trafili w światło bramki i zupełnie niespodziewana, z naszego punktu widzenia porażka stała się faktem.
Wspominana w tytule piosenka ?Kombinat? zespołu Republika, przypomniała mi się w trakcie obserwacji sobotnich wydarzeń na obiekcie MBOPN. Kiedy tam zajechałem na obydwu boiskach trwały mecze. Na głównym drużyna KS Raszyn podejmowała Szydłowiankę, na bocznym swoje spotkanie, w charakterystycznych neonowopomarańczowych strojach rozgrywała któraś z młodzieżowych drużyn MUKS Unii. Zanim zakończył się mecz w ramach IV ligi grupy południowej, na bocznym boisku jeden rocznik piłkarskich adeptów został zastąpiony kolejnym, ubranym w równie odblaskowe kostiumy i maszyna ponownie poszła w ruch. Po zakończeniu ?naszego? spotkania, gdy schodziłem z trybuny, pod szatnie ośrodka podjechał autokar z charakterystycznym logo i napisem rozpoznawalnym przez każdego kibica w tym kraju ?Łączy nas piłka?. Okazało się, że na wieczorny trening przed dwumeczem z Francją przyjechała reprezentacja Polski U-16. Jeżeli dodamy do tego, że w krótkich przerwach pomiędzy skumulowanymi do granic wytrzymałości piłkarskimi eventami, na obiekcie królowała muzyka techno, będziemy mieli obraz skrajnego odrealnienia, klimat iście kafkowski.
?Kombinat pracuje, oddycha, buduje
Kombinat to tkanka, ja jestem komórką
? Kombinat pracuje, nikt nie wie że żyje?
Grzegorz Ciechowski ?Kombinat?
Przyznam szczerze, że ja osobiście walczyłem z przemożną ochotą ucieczki z tego bemowskiego ?Teatru Marzeń? już w przerwie, ale niestety… ?Nie wyrwę się, Nie wyrwę się, To tylko wiem?
Krzysztof Krajewski