Trwająca na terenie Wołomina grudniowa wycinka drzew pod przebudowę drogi wojewódzkiej DW 634 wywołała głośny sprzeciw społeczny. „(…) zniszczyli Wołomin” „Jak mogli tak oszpeci miasto?” „Kto za to draństwo odpowie?” – to najdelikatniejsze słowa, które można przeczytać i usłyszeć od zdenerwowanych mieszkańców.
W grudniu 2023 roku na wjeździe do Wołomina w związku z przebudową drogi wojewódzkiej 634 wycięto niemal wszystkie drzewa. Przypomnijmy: Do wycięcia przeznaczono około 600 drzew. Mieszkańcy przez wiele dni protestowali, ale ich głos został zignorowany.
Wielu protestujących podkreśla, że te drzewa były jedynym ładnym elementem krajobrazu za ich oknami. Twierdzą, że są tą sytuacją zaskoczeni. Podkreślają, że nie było konsultacji społecznych w tej sprawie.
– Walczyliśmy o te drzewa, które nie kolidowały z projektem, które stały w miejscach projektowanej zieleni – mówił w rozmowie z nami Konrad Stawicki, mieszkaniec Wołomina, członek stowarzyszenia „Inicjatywa dla drzew – Wołomin”. – Walczyliśmy tylko o te, które mogły stać, nie będąc przeszkodą w budowie drogi i te, które były bezpieczne dla mieszkańców – dodaje.
Według zatrudnionego przez wołomiński urząd specjalisty, dr Marzeny Suchockiej, z inwestycją nie kolidowało około 60% drzew, które zaznaczono do wycinki. Dziś już tych drzew nie ma za sprawą wycinki prowadzonej od 6 grudnia.
A co mieszkańcy pobliskiego osiedla dostają w zamian za cień, piękny widok i osłonę przed hałasem i smrodem spalin?
Droga wojewódzka nr 634 zostanie poszerzona o dodatkowy pas ruchu (manewrowy do skrętu w lewo), chodniki, ścieżki rowerowe i parkingi wzdłuż bloków. Przejazdy będą sprawniejsze i szybsze. Nie przekonuje to jednak niezmotoryzowanych mieszkańców, zwłaszcza osób starszych.
Niewątpliwym minusem jest, że niektóre chodniki dla pieszych mają zaczynać się w odległości jednego metra od ścian bloków. – W lecie beton będzie się nagrzewał. Życie w wołomińskich blokach zacznie się kojarzyć z klimatem Sahary.
W miejscu wyciętych czerwonych kasztanowców powstanie… pas zieleni. Czy trzeba było wycinać czterdziestoletnie drzewa, żeby posadzić róże? – to najczęściej padające pytania i wątpliwości.
Co na to urzędnicy?
– Drzewa kolidują z inwestycją, to jest jedyny powód wycinki – informuje Monika Burdon, rzecznik prasowy Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Warszawie. – Dziś może się mieszkańcom wydawać, że z obecną drogą te drzewa nie kolidują, ale przecież ją poszerzymy. Na potrzeby tej inwestycji wykupiliśmy 250 nieruchomości. Za chwilę nie będzie ogrodzeń, które są widoczne teraz. Będą przesunięte. Droga to nie tylko to, co widzimy. Będzie jezdnia, chodnik, ścieżka, ale też cała infrastruktura podziemna, czyli sieci wysokiego napięcia, gaz, teletechnika, światłowody, kanalizacja sanitarna, wodociągi i one też będą przesuwane. Często korzenie drzew kolidują z przenosinami sieci podziemnej. To naprawdę nie jest nasz wymysł. Staramy się realizować inwestycje w zgodzie z przyrodą. To nie jest tak, że idziemy i tniemy – wyjaśnia rzeczniczka MZDW.
Monika Burdon zwraca też uwagę, że wybór jest trudny. – Albo poszerzamy drogę o dodatkowy pas i wycinamy drzewa, albo zostawiamy tak jak jest i tylko remontujemy istniejącą nawierzchnię, żeby ochronić drzewa – dodaje.
O tym, że Wołomin jest zakorkowany nie trzeba dziś nikogo przekonywać. – Ludzie pytają, kiedy droga będzie poszerzona, żeby mogli szybciej odebrać dzieci z przedszkola. Nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka – kontynuuje myśl Rzeczniczka MZDW i przypomina w dalszej części wypowiedzi: – Wokół rozbudowanej drogi będą posadzone nowe drzewa, które nie rosną aż tak głęboko, wysoko i nie mają tak grubych pni, zatem nie stanowią zagrożenia dla użytkowników drogi. Pojawi się ponad 1800 krzewów i drzewa.
Kompensacja wycinanej zieleni jest to obowiązek wynikający z ustawy. Burmistrz Wołomina, Elżbieta Radwan twierdziła, że dąży do zachowania jak największej liczby drzew.
W komunikatach i przekazach na FB przekonywano, że magistrat rozmawia z wykonawcą i razem oceniają, które drzewa nie kolidują z inwestycją i mogą pozostać na swoim miejscu. Jednak mieszkańcy z „Inicjatywy dla drzew – Wołomin” zauważają, że działania władz rozpoczęły się dopiero, kiedy oni sami wyszli na ulice.
– Dziś jest już za późno na protestowanie, kiedy są wydane prawomocne decyzje na wycinkę – ocenia Igor Sulich, dyrektor Delegatury Urzędu Marszałkowskiego w Wołominie. – Czas na to był wcześniej – dodaje.
Prace projektowe trwały osiem lat i wtedy był najlepszy czas na protestowanie. Dość trudno było jednak protestować wcześniej, skoro mieszkańcy nie wiedzieli o planowanej wycince.
Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich prowadził liczne spotkania dla społeczeństwa, jednak nikt nie przypomina sobie konkretnych spotkań w Wołominie.
– Dziś już wiemy, że żadnych spotkań w Wołominie nie było – twierdzą niektórzy z biorących udział w dyskusji. Kto odstąpił od sporządzenia oceny? W czasie dyskusji na grupie FB „Inicjatywa dla drzew – Wołomin”, Lech Urbanowski ujawnił dokument stwierdzający, że to Wołomin odstąpił od sporządzania oceny oddziaływania na środowisko w czasie budowy tej drogi.
Z tego dokumentu wynika, że wbrew twierdzeniom burmistrz Wołomina, Elżbiety Radwan, jakoby Wołomin nie miał nic do tej inwestycji, rzeczywistość jest inna.
– W dokumencie pod którym podpisała się (w imieniu/z upoważnienia Elżbiety Radwan) sekretarz Gminy Wołomin Małgorzata Izdebska napisano, że Wołomin odstępuje od nałożenia na inwestora obowiązku sporządzenia oceny oddziaływania na środowisko – wyjaśnia Lech Urbanowski.
Według przepisów przy tak dużych inwestycjach to włodarz największej z gmin wydaje decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji w porozumieniu z włodarzami innych gmin.
W FB-kowej dyskusji z protestującymi mieszkańcami uczestniczą również wołomińscy urzędnicy i radni.
(…) decyzję przygotowywała gmina Wołomin, a pozostałe strony miały obowiązek się do niej ustosunkować – tłumaczy Anna Jurkowiecka, inspektor z Wydziału Mediów i Komunikacji Urzędu Miejskiego w Wołominie w odpowiedzi na nasze redakcyjne pytania. – Udział społeczeństwa przewidziany jest w sytuacji, w której wraz z decyzją środowiskową sporządzany jest raport oddziaływania na środowisko. W projekcie przedstawionym Kobyłce i Zielonce wnioskowaliśmy o sporządzenie raportu, na co nie zgodził się ówczesny burmistrz miasta Kobyłka, co w konsekwencji oznaczało wykluczenie konsultacji społecznych – wyjaśnia w udzielonej na nasze pytanie odpowiedzi przedstawicielka wołomińskiego magistratu.
Tak więc, mimo, że głos włodarzy Wołomina – jako największej gminy – liczył się w tej dyskusji najbardziej, nie nalegali oni na sporządzenie raportu i dopuszczenie społeczeństwa do głosu. Niestety, ani Elżbieta Radwan (ówczesny i obecny burmistrz Wołomina), ani Robert Roguski (były burmistrz Kobyłki), czy też Grzegorz Dudzik (były Burmistrz Zielonki) nie uznali widocznie, że budowa tej trasy odbije się tak bardzo na środowisku. A może godzili się na to?
Ten fakt jest odpowiedzią na pytanie zadawane często przez Elżbietę Radwan: – Czemu nikt nie interesuje się losem drzew w Kobyłce czy Zielonce? Może odpowiedzią jest to, że burmistrzowie Zielonki i Kobyłki odpowiedzialni za decyzje w temacie drogi 634 są już przeszłością swoich miast, a Elżbieta Radwan zarówno osiem lat temu jak i obecnie nadal pełni swoją funkcję?
Z zakresem inwestycji można było zatem zapoznać się tylko w obwieszczeniu zamieszczonym na BIP „Rozbudowa drogi wojewódzkiej nr 634 na wskazanych odcinkach na terenie gmin Zielonka, Kobyłka, Wołomin – odcinek od km 26+834 do km 31+970”.
Zostało ono podane do wiadomości publicznej w Biuletynie Informacji Publicznej gminy i na tablicy informacyjnej Urzędu Miejskiego w dniach 29.07-12.08.2021 roku.
Zawiadomienie o wydaniu decyzji było dostępne w tych samych miejscach w dniach 02.03-17.03. 2022 roku.
Tekstów pisanych niezrozumiałym, urzędowym językiem, najeżonych numerami ustaw z reguły nikt nie czyta. Być może nawet sami urzędnicy nie zawsze śledzą biuletyny informacji publicznej?
Dlatego można uznać, że choć informacja była opublikowana zgodnie z przepisami prawa, społeczeństwo nie miało okazji się z nią zapoznać.
Nie ma się więc co dziwić, że dziś mieszkańcy protestują. Pod tym względem sprawa przypomina aferę z kompostownią w Starym Dybowie.
Chociaż Urzędnicy wywiesili informację, to nikt nic nie Może więc trzeba zmienić prawo tak, żeby obwieszczenia były zrozumiałe dla społeczeństwa wiedział?
„Inicjatywa dla Drzew – Wołomin” to grupa ludzi, w której działają, jak sami się określają, zwykli mieszkańcy Wołomina. Założyli stowarzyszenie 24 listopada 2023 roku, po to, żeby móc rozmawiać z urzędnikami jako organizacja pozarządowa a nie poszczególni mieszkańcy.
Choć mieli świadomość, że ich działania mogły być podjęte za późno, to jednak próbują działać, zamiast stać z założonymi rękami. Mieli nadzieję, że póki drzewa stały, a nie leżały – dało się je obronić.
– Chcieliśmy wierzyć, że nasi włodarze mówili prawdę i uratują chociaż część tych drzew – mówił w rozmowie z naszą redakcją Konrad Stawicki.
Barbara Wiśniowska
fot: Inicjatywa dla Drzew – Wołomin