Normalność zaczyna powracać w wielkim stylu, a wraz z nią jak grzyby po deszczu pojawiają się imprezy w iście przed covidowym charakterze. Jedną z nich jest Tłuszczański Rajd Pojazdów zabytkowych, który w niedzielę 20 czerwca odbył się juz po raz trzeci. Splot przeróżnych okoliczności sprawił, że nie miałem okazji uczestniczyć w dwóch pozostałych edycjach. Słyszałem jednak wiele dobrego zarówno o organizatorach, jak i samym wydarzeniu, zatem, pomimo upalnej pogody postanowiłem wybrać się do Tłuszcza?
Scenariusz tłuszczańskiego rajdu żywo przypomina pierwsze odsłony Wołomińskich Zlotów Pojazdów Zabytkowych. Spotykamy się w centralnym punkcie miasta i kolumną jedziemy zwiedzać przeróżne interesujące miejsca w okolicy. Formuła najwidoczniej przypadła do gustów wielu miłośników starszej (i nie tylko) motoryzacji, gdyż na parkingu przed stacją PKP Tłuszcz od południa kłębił się istny tłum motocyklistów. Stowarzyszenie ?Motór? z Tłuszcza, jak sama nazwa wskazuje, przede wszystkim skupia się właśnie na wiekowych jednośladach, dlatego motocykli było najwięcej. I bardzo dobrze. Gorzej, że tych naprawdę wiekowych było stosunkowo niewiele. Przeważali starsi panowie na ociekających chromem cruiserach, którzy w swych motocyklowych eskapadach zapuścili się nawet na lody do Jadowa. Było też kilku miłośników sportowej odzieży na równie sportowych ścigaczach. Ale to jednak typowy obrazek z tego typu imprez, gdzie jedziemy kolumną, a wstęp jest za free. Jednak pośród wielu całkowicie współczesnych motocykli można było bez trudu dostrzec także kilka perełek. Mój nr 1 to pięknie odrestaurowany Iż 49 z Mińska Mazowieckiego
Było też sporo innych motocykli z tzw. Demoludów, zarówno po kompleksowej i pieczołowitej renowacji, jak i tych zachowanych w ?oryginale?, które zawsze bardziej mi się podobały
Ale poza motocyklami pojawiło się naprawdę sporo samochodów, zarówno prawdziwych zabytków?
jak i youngtimerów, o które kolekcjonerzy i amatorzy weteranów szos już dziś się zabijają
W moim całkowicie subiektywnym przekonaniu jednym z ciekawszych wozów była biała Sierra oraz?
Daewoo Tico, być może jeszcze pierwszego właściciela, które zaparkowało przed Tłuszczńskim dworcem zapewne całkiem przypadkowo
Podziwiać można też było najnowsze dzieło Adama Rogali, który tym razem wykonał? trójkołowiec, wzorowany na maszynie Carla Benza, którym jego żona w 1888 r. wybrała się w podróż do swej mamusi. Czekam z niecierpliwością, aż maszyna otrzyma silnik, który Adam właśnie odlewa w swym warsztacie!
Z Tłuszcza po niespełna dwóch godzinach kolumna pewnie dobrze ponad setki pojazdów wyruszyła w trasę do Krubek Górek, a następnie do Poświetnego, gdzie przygotowana była grochówka. Następnie uczestnicy powrócili do Tłuszcza, gdzie na terenie miejskiego targowiska czekała kiełbasa z grila i odbyło się podsumowanie imprezy. Rajd bardzo przypadł mi do gustu, choć Wartburg, którym wraz z moimi synami się wybraliśmy po drodze stracił drugi bieg, zatem podróż w kolumnie była dla nas istną katorgą. Wystarczyła na szczęcie tylko szybka regulacja mechanizmu zewnętrznego. Jeszcze przez jakiś czas będą wychodzić takie choroby wieku dziecięcego. Natomiast wóz doskonale spisał się w trakcie upału, przekraczającego 30 stopni w cieniu. Jasny kolor, centymetrowej grubości gąbka, przyklejona pod dachem, ukryta pod podsufitką oraz fletnerki w tylnej części nadwozia naprawdę robią robotę.
A drugie bardzo miłe zaskoczenie to? wyróżnienie dla naszego wozu nagrodą dla najstarszego samochodu rajdu. Najwidoczniej 55 lat to całkiem sporo?
Imprezę mogę zaliczyć do zdecydowanie udanej i jeżeli organizatorom starczy zapału, a mi wolnego czasu to piszę się na następny rok.
Karol Boński – www.gratywolomin.wordpress.com