Ostatnie dni przeszły do historii meteorologicznej jako czas ekstremalnych opadów, które zaskoczyły nie tylko mieszkańców, ale również ekspertów. To, co miało być kolejną spokojną końcówką sierpnia, przerodziło się w jeden z najbardziej pamiętnych epizodów burzowych. Dwa warszawskie punkty meteorologiczne – Okęcie i Bielany – odnotowały rekordowe sumy opadów w ciągu jednej doby. Na Bielanach spadło aż 119,4 mm deszczu, a na Okęciu 93,8 mm.
Skutki meteorologicznego armagedonu
Opady nie tylko biły rekordy, ale także przyniosły ze sobą wiele wyzwań. Strażacy z województwa mazowieckiego byli zmuszeni do nadludzkiego wysiłku, interweniując 1466 razy, z czego aż 687 interwencji miało miejsce w samej Warszawie. Ogromne problemy dotknęły Pruszków, gdzie odnotowano 204 interwencje, oraz Grodzisk Mazowiecki z 122 interwencjami. Warto podkreślić, że to jeszcze nie jest końcowy bilans. Wiele zgłoszeń nadal czeka na realizację, a strażacy wciąż walczą z zalaniami i usuwają skutki burz.
Strażacy, aby sprostać skali katastrofy, zostali wsparci przez jednostki z ościennych powiatów. Pomimo tego, nie można było w pełni przygotować miasta na tak intensywne opady. System kanalizacyjny, choć nowoczesny, nie był w stanie sprostać takiej ilości wody. Nawet najbardziej zaawansowane systemy na świecie mają swoje ograniczenia – po prostu nie są w stanie przyjąć tak dużej ilości opadów w tak krótkim czasie.
Rekordowe opady
Dwa warszawskie punkty meteorologiczne – Okęcie i Bielany – odnotowały rekordowe sumy opadów w ciągu jednej doby. Na Bielanach spadło aż 119,4 mm deszczu, a na Okęciu 93,8 mm. Jeszcze kilka dni wcześniej wielu mieszkańców martwiło się, że sierpień może zapisać się jako jeden z najsuchszych miesięcy. Jakże szybko sytuacja uległa zmianie. Opady w niektórych miejscach dwukrotnie przekroczyły normę.
Za intensywne opady odpowiadał chłodny front atmosferyczny, który od niedzieli przetaczał się przez Polskę. Choć początkowo spodziewano się jedynie krótkiego epizodu opadów, front ten uległ zafalowaniu. W połączeniu z układami wysokiego ciśnienia nad Bałtykiem oraz nad zachodnią Rosją, strefa opadów została zablokowana i niemalże stacjonarna nad Warszawą przez wiele godzin. Taka sytuacja jest rzadkością, a jej efekty były druzgocące.
„Betonoza” i środowiskowe wyzwania
W takich momentach wielu mieszkańców zaczyna dyskusję o problemie „betonozy” – czyli nadmiernego betonowania miast, które zmniejsza naturalną zdolność gleby do wchłaniania wody. Jednak tym razem problem był głębszy. Ziemia, wysuszona przez wcześniejsze tygodnie upałów, nie mogła szybko wchłonąć tak dużych ilości wody. Skutkiem tego były liczne podtopienia, zalane piwnice, drogi i inne obiekty miejskie.
Aby ograniczyć skutki zalania miasta, w Warszawie uruchamiane są tzw. przelewy burzowe, które umożliwiają przekierowanie nadmiaru wody bezpośrednio do rzeki. Chociaż to skutecznie chroni przed powodzią, ma to swoje konsekwencje dla środowiska. Wraz z wodą do Wisły trafiają związki fosforu i azotu, które mogą prowadzić do eutrofizacji rzeki. To zjawisko, polegające na przeżyźnieniu wód, powoduje zakwit glonów, spadek poziomu tlenu i zamieranie życia w rzece. Aby zapobiec tym negatywnym skutkom, zgodnie z przepisami, w ciągu roku można wykonać maksymalnie 10 zrzutów z każdego przelewu burzowego.
Kolektor burzowy wzdłuż Wisłostrady
Obecnie w Warszawie trwają prace nad rozbudową systemu kanalizacyjnego, który ma pomóc w lepszym zarządzaniu wodami opadowymi. Kluczowym projektem jest budowa kolektora burzowego wzdłuż Wisłostrady. Będzie on miał ponad 9 km długości i pojemność porównywalną do 13 basenów olimpijskich – około 50 tys. m³ wody. Dodatkowo budowane są kolektory Lindego Bis oraz Mokotowskiego Bis, które mają na celu zapobiec przyszłym zalaniom i jeszcze bardziej wzmocnić infrastrukturę przeciwpowodziową miasta.
fot: PublicDomainPictures z Pixabay