W środę, 27 sierpnia, rozpoczął się formalnie proces wyłaniania i kompletowania list chętnych do zasiadania w radach gmin, powiatów i sejmikach wojewódzkich. Do 7 października komitety wyborcze mają obowiązek zgłosić komisjom wyborczym swoich kandydatów na radnych a do 17 października kandydatów na prezydentów, burmistrzów i wójtów. Wybory samorządowe odbędą się 16 listopada, a ich druga tura ? tam, gdzie będzie to konieczne w przypadku wyborów prezydentów, burmistrzów i wójtów – 30 listopada. W Polsce zostanie wybranych blisko 47 tys. radnych gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich oraz około 2,5 tys. wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. To prawie tyle, ile liczy sobie mieszkańców cała gmina Wołomin! Wyborcy będą mogli oddać aż cztery głosy, po jednym na radnego gminy, powiatu i województwa oraz jeden głos przy wyborze wójta, burmistrza bądź prezydenta miasta.
Zarządzone na 16 listopada 2014 roku wybory samorządowe będą się nieco różnić od poprzednich. Po raz pierwszy wybory do rad gmin odbędą się w jednomandatowych okręgach wyborczych. Każda gmina została podzielona na tyle okręgów wyborczych, ile mandatów jest do obsadzenia w danej radzie. Piętnastu radnych wybierzemy w gminach do 20 tys. mieszkańców; dwudziestu jeden w gminach do 50 tys. mieszkańców a dwudziestu trzech w gminach do 100 tys. mieszkańców.
W danym okręgu można uzyskać wyłącznie jeden mandat ? otrzymuje go ten kandydat, który otrzyma najwięcej głosów, jest to tzw. zasada ?pierwszy na mecie?. Największą wadą tego systemu jest zjawisko marnowania głosów. Radnym może bowiem zostać osoba, która uzyskała znacznie mniejsze poparcie niż wszyscy jego rywale razem wzięci, np. 20% wobec 80% pozostałych. Istnieje także ryzyko, że taki radny będzie realizował tylko partykularne interesy swojego okręgu, zamiast dbać o dobro całej gminy!
Wybory do rady powiatu i do sejmiku wojewódzkiego są wielomandatowe i proporcjonalne. Mandaty zostaną jednak podzielone tylko pomiędzy te komitety które przekroczą 5% próg wyborczy. Radnym zostanie więc ten kandydat, który startuje z ?mocnej? listy i jest na tyle znany, że otrzyma dużo głosów. Wadą tego systemu jest jednak brak czytelnego powiązania wybranych radnych z okręgiem, gdyż w takich wyborach uwaga wyborców skupia się przede wszystkim na danym komitecie wyborczym czy ulubionej partii politycznej a nie na konkretnym radnym. Skutkuje to stawianiem wyżej partyjnych interesów radnego nad rzeczywistymi oczekiwaniami lokalnej społeczności. System sprzyja również rozmyciu odpowiedzialności za konkretne działania. Trudno bowiem obarczyć odpowiedzialnością jedną, konkretną osobę.
Wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast od 2002 r. są wybierani w wyborach bezpośrednich. Oznacza to, że zwycięża ten kandydat, który uzyskał ponad połowę ważnie oddanych głosów. Jeżeli żaden z kandydatów takiej większości nie uzyska w pierwszej turze, za dwa tygodnie przeprowadzana jest dogrywka. Do drugiej tury wyborów przechodzi dwóch kandydatów z najlepszymi wynikami. Zwycięża lepszy. Temu systemowi wyboru trudno już coś zarzucić!
Wszystko fajnie, ale … wyborcy nie garną się do urn. Nie widzą w tych igrzyskach sensu. Czyżby samorząd już nie był nikomu potrzebny? Mam nadzieję, że w tej kampanii wyborczej o tym porozmawiamy.