Profesor Rafał Matyja, politolog: Dotąd spory w Zjednoczonej Prawicy (Kaczyński, Ziobro, Gowin) nie tylko nie były rozstrzygane w tak dramatyczny sposób, ale też nie było dwóch sporów na raz, a tu mamy spór z oboma koalicjantami i próbę poustawiania własnej partii. Wygląda to poważnie!
Bez wątpienia ten konflikt w dużej mierze wziął się z głowy Jarosława Kaczyńskiego, który ma jakiś cel. Nie wątpię, że to jest rozgrywka, w której coś sobie założył. Ale moim zdaniem rozgrywa to tak, żeby to było nieprzejrzyste nie tylko dla nas, ale także dla partnerów – Ziobry i Gowina.
Czasem Kaczyński rozsiewa wokół siebie dym, wznieca kurz czy pył, żeby było niejasne, jaka jest jego ostateczna intencja i w którą stronę chce zamknąć rozgrywkę. Bywa też, że Kaczyński mówi coś, co ma nas sprowokować, co jest obliczone na reakcję komentariatu, jak choćby słowa o gorszym sorcie. Ale to nie jest ten przypadek. Tu nie chodzi o satysfakcję, że my, komentatorzy, nie wiemy, o co chodzi. Ziobro i Gowin też nie są pewni, co się stanie!
Kaczyński jest dobrym taktykiem. Ale nie jest nieomylny, a przede wszystkim działa w otoczeniu, które ciągle uczy się odczytywać jego zachowania. I robi to coraz lepiej. To już było widać w wiosennej wygranej Gowina. To widać w grze, którą prowadzi Ziobro. Kaczyński lubi ryzyko, nie jest politykiem, który podejmuje tylko te wyzwania, w których wygrana jest prawie pewna. Ale podkreślam: dużo działań, które podejmuje, to gry obliczone na zmylenie przeciwnika!
Pierwsze cztery lata PiS-u to było rządzenie w komfortowych warunkach. Kaczyński może liczyć na powrót do tego stanu idealnego: rządzenie tylko ze swoją partią, dodatkowo oczyszczoną z ludzi, którzy mu się postawili w nocy podczas głosowania nad ustawą o ochronie zwierząt. Może powiedzieć, że woli rządy takie, jak miał, albo żadne.
Dość popularne jest twierdzenie, że Kaczyński raz przegrał przedterminowe wybory i dlatego więcej tego nie zrobi. Ale Kaczyński jest za dobrym graczem, żeby powiedzieć, że skoro raz na czymś przegrał, to już mu to do głowy nie przyjdzie. Przyjdzie!Ale będzie ostrożniejszy.
Uczciwie mówię: nie wiemy, co będzie. Jednak nie wykluczałbym wyborów, choć wydaje mi się to mniej prawdopodobne niż zaklajstrowanie układu na warunkach Kaczyńskiego.
Ten sygnał, że Kaczyński jest gotowy pójść na wybory, był nie tylko do Ziobry i Gowina, którzy raczej musieli to zlekceważyć. Był skierowany przede wszystkim do własnego klubu. To była próba zobaczenia, kto zaryzykuje we własnej partii. Gdyby sprzeciwili się tylko Gowinowcy i Ziobryści, sprawa byłaby jasna. A Kaczyński zobaczył, że nawet przy straszaku ?na pewno nie znajdziecie się na listach wyborczych?, jakaś część swoich go zawiodła.
W moim polu widzenia jest jedna rzecz, bardzo wielka niewiadoma: wirus. Nad tym Kaczyński na pewno nie panuje. To jest zmienna, która może wywracać jakieś plany. Pierwszy lockdown nie zmienił bardzo Polaków w wymiarze politycznym, ale jeśli jesienią będziemy mieli kłopoty, to nałożą się na poprzednie, już tak prosto nie będzie. Tu można zastosować miarę, o jakiej mówił kiedyś Janusz Palikot: ważne rzeczy dzieją się w polityce, kiedy mówi o nich ulica, przeciętny człowiek!
?. czyli, czekamy.