Codziennie widzimy tłumy idące ulicami naszych miast, wyrażające swoją dezaprobatę na zakłamanie rządzących, Kościoła, ?autorytetów?. Na naszych oczach dzieje się coś bardzo ważnego. Dotychczasowy ład społeczny legł w gruzach. To koniec pewnej epoki! Chcemy wolności, tolerancji, świeżego powierza. Ale czy wszystko z naszej przeszłości mamy wyrzucić do kosza?
Dzisiaj … o Kościele.
Ojciec Grzegorz Kramer, jezuita: – Dokładnie widać to na przykładzie Strajku Kobiet. Protest zaczął się od wyroku Trybunału Konstytucyjnego – orzeczenie zaostrzające prawo do aborcji w Polsce – ale teraz, po kilku tygodniach, tych postulatów jest tak dużo, że powiem szczerze, że ja się już pogubiłem. Mam wrażenie, że tam jest wszystko. Może rzeczywiście jest w nas frustracja, z którą nie wiadomo, co zrobić. Tylko na tym samym krzyku niczego nie da się zbudować, a na horyzoncie nie widać konkretnej podpowiedzi, co z tym zrobić!
Jako Kościół i ludzkość jesteśmy właściwie cały czas w kryzysie, bo dla Kościoła żaden czas nie był łatwy, zawsze z czymś trzeba było się mierzyć. A czy teraz jest szansa na odrodzenie? To trochę tak, jak w życiu: każdy kryzys jest szansą, ale wszystko zależy od tego, jak do niego podejdziemy. W momencie kryzysu: zdrowotnego, wiary, finansowego, zawodowego wiele osób traci nadzieję, niektórzy się załamują, a inni przeżywają swój kryzys jako wyzwanie i wtedy to jest szansa ? dla Kościoła też!
To troszeczkę jak w szkole: trzeba zapanować na hałasem, aby dzieci nawzajem zaczęły siebie słuchać, a potem trzeba zadać im pytanie: co z tym zrobimy? Jaki macie pomysł? I można zacząć rozmowę! Ja moim uczniom mówię zawsze: nie narzucam wam rozwiązania, wspólnie zastanówmy się, co z waszym krzykiem możemy zrobić.
Bardzo często w tłumie protestujących słychać sprzeczne postulaty: jest mowa o wolności, ale co by miała ona znaczyć, jeśli zabiera wolność innych ludzi, albo ją ogranicza? Brakuje na pewno kogoś, kto wytłumaczyłby protestującym młodym ludziom, że kolejnym krokiem jest odpowiedzialność! I nie chodzi tutaj o karę, bo odważyli się zabrać głos, ale o dojrzałość, że wszystko ma swoje konsekwencje.
Kościół nie jest i nigdy nie był jednorodny, nigdy też taki nie będzie. Kościół – jak każda instytucja – jest krok za zwykłymi ludźmi, tak jest po prostu z instytucjami, wszystkimi. Instytucje próbują swój kształt i zasady funkcjonowania chronić, na ile się da. To jest związane z banalną prawdą o nas, ludziach, tworzących instytucje: nie lubimy zmian, dlatego zmiany w instytucjach przeprowadzić jest najtrudniej. Jeśli mówimy, że w Kościele jako instytucji są ludzie, którzy nie godzą się na pewne rzeczy, również złe, które nie współgrają z tym, jak dzisiaj żyjemy, jak zmienił się świat, to też pokazuje, jak rodzi się wewnętrzny kryzys, konflikt. Zawsze będą ludzie dążący do zmiany i to wcale nie dlatego, że chcą liberalizacji prawa czy zasad, ale wręcz przeciwnie: chcą prawdy i uczciwości!
Tylko potem praktyka pokazuje, że Kościół nie jest jednolity, czego dowodem jest ten sprzeciw. Zresztą postawa biskupów i księży też jest różna, stąd taki sprzeciw wiernych. Co do istoty: wszyscy się zgadzamy, że jest różnorodność, także w Kościele, widzę to choćby w mojej obecnej parafii. I taki jest Kościół w Polsce!
Trochę zapominamy o tym, że możemy się różnić poglądami, a spajać powinna nas Ewangelia!