Nie milkną komentarze podsumowujące ostanie wybory. Trudno się dziwić, bo w końcu Prawo i Sprawiedliwość odniosło wyraźne zwycięstwo. W tym chórze, bardzo wyraźnie, dał się słyszeć głos Aleksandra Halla, doktora habilitowanego nauk humanistycznych, działacza opozycji w PRL, ministra w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, posła, kawalera Orderu Orła Białego.
– Wybory europejskie toczyły się o zasadniczą światopoglądową i obyczajową przemianę polskiego społeczeństwa, a w szczególności osłabienie wpływów Kościoła. Wybory do Parlamentu Europejskiego uważane były za szczególnie niewygodne dla PiS, który nigdy w nich nie wygrał, miał trudności ze zmobilizowaniem do głosowania swych wiejskich
i małomiasteczkowych wyborców. Opozycja miała powody, aby patrzeć na ten sprawdzian wyborczy z optymizmem. Za dobry znak mogła traktować ubiegłoroczne, jesienne wybory samorządowe, w których obóz władzy wypadł kiepsko.
– Skąd więc wysoka porażka Koalicji Europejskiej 26 maja? Oczywiście nie można lekceważyć działań obozu władzy. Na pierwszym miejscu trzeba wymienić wielkie transfery finansowe. Tylko część z nich miała merytoryczne uzasadnienie. Większość była kosztownym przekupstwem wyborczym. Nie można nie docenić pracy machiny propagandowej mediów rządowych, w szczególności telewizji, która dla wielu mieszkańców wsi
i miasteczek stanowi główne źródło informacji, a raczej dezinformacji. Obóz władzy znowu straszył Polaków na potęgę: rzekomymi planami opozycji rychłego wprowadzenia w naszym kraju euro, zaspokojenia przez nią roszczeń środowisk zagranicznych dotyczących mienia pożydowskiego i odebraniem 500+ i innych świadczeń finansowych, gdyby opozycja doszła do władzy.
– To wszystko prawda. PiS grał nieczysto, nie licząc się ze stanem państwowej kiesy, realnymi potrzebami społecznymi, przedkładając nad nie doraźne wyborcze kalkulacje. Ale te metody działania nie pojawiły się przecież wczoraj. Uważam jednak, że główne przyczyny wysokiej przegranej Koalicji Europejskiej tkwią w niej samej!
– Trudno nie zadać pytania: dlaczego, choć w wyborach samorządowych pomimo zaangażowania całej rządowej machiny po stronie pisowskich kandydatów na prezydentów i burmistrzów często przegrywali oni także w bastionach partii rządzącej, w wyborach do PE stało się zupełnie inaczej?
– Sądzę, że zasadnicze znaczenie miał fakt, że w wyborach samorządowych rywalami kandydatów PiS byli pragmatyczni, doświadczeni samorządowcy należący do opozycji lub niezależni. Tamte wybory nie dotyczyły oceny Kościoła, ideologii i cywilizacyjnego oblicza Polski. Niestety, wybory do PE po części stały się takimi wyborami. W znacznej mierze na życzenie opozycji.
– Nie wiem, czy ugrupowania, które tworzyły Koalicję Europejską, będą kontynuować wyborczą współpracę. Dwa warunki muszą być spełnione, aby taka decyzja dawała jakąś nadzieję w perspektywie najbliższych wyborów parlamentarnych. Pierwszy warunek to nowe przesłanie, którego ważnymi elementami musi być odwołanie się do wartości wspólnotowych i szacunek okazywany duchowym i intelektualnym podstawom naszej cywilizacji. Drugi warunek to nowe, wiarygodne przywództwo. Ważnym zadaniem jest także to, aby konserwatyści, chadecy i konserwatywni liberałowie, którzy nie akceptują rządów PiS i kierunku, w którym to ugrupowanie prowadzi Polskę, zaczęli się organizować. To już najwyższy czas.
Jako konserwatysta, chadek i patriota, cieszę się, że totalna targowica zdycha. To już najwyższy czas.