Edward M. Urbanowski: Prezydent

Edward M. Urbanowski

W niedzielę minęło dwa lata prezydentury Andrzeja Dudy. I przez ten okres niczym szczególnym się nie wyróżnił, był tylko cieniem Jarosława Kaczyńskiego. Lojalnie wypełniał zalecenia partii. Dopiero w ubiegłym miesiącu coś się zmieniło. Zawetował dwie ustawy reformujące funkcjonowanie Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa, czym ściągnął na siebie gromy zaskoczonych tym krokiem polityków PiS.
Prezydent Andrzej Duda: – Z pewnością pewne nieprzemyślane zachowania, dzielące w szczególności środowisko PiS, szkodzą całemu projektowi dobrej zmiany. Myślę, że wszelkie tego typu przejawy zachowań, również te, nazwijmy je ambicjonalne, powinny być tłumione w zalążku. Jestem zwolennikiem zmian w wymiarze sprawiedliwości. Przyjdzie czas, na wyciąganie wniosków, kto w konflikcie rząd – prezydent był stroną działającą na rzecz podziału i sporu, a kto dbał o porządek instytucjonalny w państwie i ład ustrojowy. Kiedy dwa lata temu objąłem funkcję niezwłocznie zrezygnowałem z członkostwa w partii, ponieważ uważam, że prezydentura nie powinna być uwikłana w kontekst partyjny. To służba społeczeństwu i państwu.
Feliks Falk, reżyser filmowy: – Ja mu nadal nie ufam. Mam teorię, że sprzeciwił się swojemu obozowi tylko dlatego, że poczuł się urażony. No bo co, tak nagle zatroszczył się o przyszłość państwa prawa? Na jakiej podstawie możemy tak sądzić? Przecież wszystko, co do tej pory robił Kaczyński, mieściło się także w jego ideologii. W moich oczach prezydent pozostał symbolem koniunkturalizmu, człowiekiem zaślepionym miłością do prezesa.
Profesor Antoni Kamiński – socjolog i politolog z Instytutu Studiów Politycznych PAN: – Ostatnie działania prezydenta to sygnał dla kierownictwa PiS, że trzeba się z nim rozprawić. Prezydent, niezależnie od tego, czy jest tego świadom, już wszedł na ścieżkę, z której nie ma odwrotu. Albo zostanie brutalnie przywołany do porządku i ulegnie, albo będzie bronił swych konstytucyjnych prerogatyw i dojdzie do rozgrywki strategicznej z Jarosławem Kaczyńskim. Wtedy może spróbować zbudować samodzielną pozycję w oparciu częściowo o elektorat PiS, a częściowo o siły rozłamowe w PO. Ma przed sobą trzy lata, wiele jeszcze może się tu zmienić. Mogą też uaktywnić się środowiska, które dotąd były poza polityką. Jednym słowem – może się pojawić nowa, prezydencka siła polityczna. Zatem, jeśli prezydent rzeczywiście podejmie wyzwanie, będzie miał przeciw sobie PiS i PO. Ale też będzie miał szansę zrobić coś dobrego dla Polski. Przede wszystkim Andrzej Duda musiałby wyjść z przemyślaną koncepcją strategiczną i budować poparcie dla niej bezpośrednio w społeczeństwie. Musiałaby mieć ona charakter konstruktywny, to jest odrzucić wizję Polski jako twierdzy oblężonej przez wewnętrznych i zewnętrznych wrogów. Na krajowym podwórku każda mądra idea reformatorska przysporzy prezydentowi sojuszników. A co do zagranicy – niezależnie od oceny poprzedników – działania obecnego rządu sugerują, że polityka międzynarodowa została podporządkowana interesom wewnętrznym rządzącej partii. Skutkiem tego jest utrata wiarygodności w stosunkach międzynarodowych, unikatowego kapitału, który decyduje o skuteczności polityki zagranicznej. Trudno powiedzieć, czy prezydent podejmie to wyzwanie, ale to zadecyduje o tym, w jakiej roli przejdzie do historii. Jest pewna szansa, że będzie to rola męża stanu.

Jedno przemyślenie nt. „Edward M. Urbanowski: Prezydent

  1. Prezydent uwierzył, że jest mężem stanu, a jest tylko światłem odbitym Jarosława.
    Prezydent we wrześniu ma szansę na powrót do wielkości, albo pójście drogą „Kaza” Marcinkiewicza, ” Miśka” Kamińskiego i innych. Ta druga droga prowadzi do śmieszności i szkodzi Polsce. Więc poczekajmy.
    Ps.
    Kim są Falk i prof. Kamiński?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.