Już minął rok od zwycięskich dla Andrzeja Dudy wyborów prezydenckich. Ale czy zwycięskich dla Polski? O tym czytałem wywiad z profesorem Tomaszem Nałęczem, ministrem w kancelarii byłego prezydenta, historykiem.
– Mam do prezydenta Andrzeja Dudy zasadnicze zastrzeżenia: prezydent sprzeniewierza się prezydenckiej przysiędze i głównemu zadaniu prezydenta – staniu na straży konstytucji. To prezydent, który nie przyjmuje zaprzysiężenia legalnie, zgodnie z prawem wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, prezydent, to prezydent, który nie szanuje orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. A przecież to jest wprost zapisane w konstytucji! Ja rozumiem, że w ramach interesu partyjnego, także w przestrzeni publicznej, mówi się największe bzdury, ale od tego są partyjni propagandziści, ale nie prezydent Rzeczypospolitej! Poza tym, prezydent mówił o wspólnocie, o tym, że będzie prezydentem wszystkich Polaków. Dzisiaj jest jednym z najostrzej atakujących tych, którzy nie zgadzają się z rządami PiS. Prezydent – w konstytucji – jest taką tamą na drodze partyjnych potopów i jeśli ta tama nie funkcjonuje, to znaczy, że jest bardzo źle. W ogóle, jeśli prezydent pozwala rządowi na łamanie konstytucji i sam to sankcjonuje swoim postępowaniem, to mamy do czynienia z czerwonym alertem, bo zagrożona jest demokracja, a wraz z nią nasze wolności i prawa obywatelskie.
– Jeśli chodzi o strategię polityczną, to Prezydent jest tylko wykonawcą woli Prezesa. Dla historyka sytuacja jest prosta, niemalże banalna, bo Jarosław Kaczyński nie robi niczego oryginalnego. W tym naszym kręgu kulturowym takich prób maszerowania od demokracji do autorytaryzmu było bardzo dużo, zwłaszcza w okresie międzywojennym. Jarosław Kaczyński realizuje taki właśnie scenariusz. Jarosław Kaczyński stawia na razie pierwsze kroki na tej drodze, ale będą kolejne, coraz bardziej zdecydowane i radykalne. Pierwsza faza ustanawiania autorytaryzmu to opanowanie państwa, obsadzanie go ludźmi gotowymi wykonać każde polecenie. Druga – to rozgrywanie opozycji tak długo, jak to tylko możliwe. Te dwie fazy mamy właśnie okazję obserwować. Kolejnym krokiem będzie zamach na suwerenność władzy sądowniczej. Dalszym limitowanie wolności mediów. I tak krok po kroku, aż po próbę nieuczciwych wyborów na podstawie nowej, zmanipulowanej ordynacji wyborczej!
– Jedyna metoda przeciwdziałania to opór obywateli, opór społeczeństwa. I to, co jest bardzo optymistyczne w tym pesymistycznym scenariuszu. Przecież PiS powinien być na fali wznoszącej: realizuje obietnice, przekupuje Polaków, obiecuje więcej i więcej, a Polacy ? się buntują. I to buntują się te kręgi społeczeństwa, które są bardzo opiniotwórcze, które są takimi przewodnikami dusz w swoich społecznościach. Prezes to widzi, nie ma na to recepty, stąd to nieporadne obśmiewanie, stąd te szacunki rachmistrzów policyjnych dostrzegających co czwartego demonstranta. Ale to jest dowód bezradności. Prezes wiedział, że opór przyjdzie, bo przy ustanawianiu autorytaryzmu opór prędzej czy później przychodzi, ale w naszym przypadku on pojawił się niesłychanie szybko i tężeje z siłą wiosennej burzy.
Dodam od siebie. Bunt buntem, walka o prawdę ale czy tęsknota za tymi co odeszli? Nie sądzę.
Ciekawe dla kogo oprócz pana, komuch Nałęcz jest autorytetem? Nie znam nikogo, kto na jego widok nie uśmiechnie się z litością. Bełkot wypowiedzi w stylu pana „felietonów”.
Kłamstwa, oderwanie od rzeczywistości, lewackie widzenie świata, tym nie zdobędziecie serc Polaków. Te buntujące się „elyty”, to nie są wyborcy PIS. Prezes będzie się martwił, gdy to oni przyjdą. A targowica z folksdojczami niech chodzi jak najwięcej i nagrywa, żeby potem nie trzeba było długo szukać.
Dziękuję, że na wstepie powołał się pan na Nalecza.