Co by nie powiedzieć złego o Polsce i Polakach, w minioną sobotę wyszło na ulice Warszawy blisko 100 tysięcy osób w obronie splugawionego przez IPN – czyt. PiS! – honoru Polski. Nawet w najczarniejszych snach politycy Prawa i Sprawiedliwości nie przewidzieli takiej reakcji na zainicjowaną przez IPN akcję dostosowywania najnowszej historii Polski do chorych fantazji Prezesa.
Profesor Zbigniew Mikołejko, etyk i filozof: – Każdy lubi grzebać w przeszłości. Pytanie jednak, jak się w tej przeszłości grzebie? I w jakim celu się w niej grzebie? Jedni lubią w niej grzebać, żeby z tej przeszłości czerpać siłę, a drudzy grzebią – tak jak my teraz przy okazji tych nieszczęsnych teczek z domu Kiszczaków – po to tylko, żeby dokonać kolejnego aktu zniszczenia albo ? samozniszczenia. I to jest właśnie najgorsze: bo z takiego histerycznego szaleństwa nikt nie ocaleje, nikt nie wyjedzie bez gnilnej rany – ani oskarżani, ani oskarżyciele. Historia, jak każda ludzka rzeczywistość, jest przecież niejednoznaczna, zawsze dramatyczna, zawsze złożona, zawsze pełna rozmaitych, niekoniecznie pięknych czynów. I mnóstwo tam rzeczy strasznych, ohydnych, budzących grozę. Dla środowiska ?dobrej zmiany?, dla środowiska PiS-owskiego, dla samego Jarosława Kaczyńskiego nie liczy się cena, jaką przyjdzie za to zapłacić. Nie liczy się obraz Polski, ani gospodarka, ani prawo, ani sprawiedliwość, ani dobro wspólne czy też cierpienie jednostek. Liczy się tylko cel, który on, Jarosław Kaczyński, sobie wyznaczył. Nieważne jest zachwianie moralnego, kulturowego czy społecznego porządku. Nieważna jest anarchizacja życia, rozsypanie się hierarchii wartości, poniżenie wszelkich autorytetów. Nieważne jest także to, kogo do realizacji tych celów da się zaprząc: ludzi rzeczywiście pokrzywdzonych czy pospolitych nieudaczników, ?kiboli? czy funkcjonariuszy starego systemu, przysłowiowego ?polskiego chama? czy pobożne starsze niewiasty, furiatów rozmaitej maści czy ogarnięte resentymentem beztalencia, kościelnych dygnitarzy czy cynicznych prawników. Lech Wałęsa nie jest bowiem postacią prostą. Jak każdy z nas ma jakąś skazę, jakąś małość. W pewnych monetach przestaje się więc zachowywać jak wielki podmiot historii, jak wielki polski bohater, którym jest niewątpliwie, a zaczyna się zachowywać jak mały Dyzio. To jest na swój sposób żałosne, ale każdy z wielkich bohaterów ma w sobie coś żałosnego, coś tragicznego. I teraz trzeba dokonać jakiejś sensownej oceny tej postaci historycznej i zobaczyć, czy w nim małe przeważa nad wielkim czy odwrotnie. W przypadku Wałęsy wielkie zdecydowanie przewyższa te jego małości, rozliczne zresztą. Cała ta pozagrobowa zemsta Kiszczaka, cała ta opowieść o ?Bolku? jest bowiem brutalnie użyta do skonstruowania na nowo fałszywego mitu ?Solidarności? i do skonstruowania na nowo ideowej budowli bardziej odpowiedniej dla obecnych władców! Nowa władza musi mieć bowiem solidny fundament symboliczny. Do tego fundamentu symbolicznego należy także zdeptanie Wałęsy. Rzecz to straszna, bo zabiera się w imię pewnego doraźnego mitu, pewnego doraźnego projektu politycznego, nośny i doniosły narodowy mit Polaków, niszczy ikonę, która jest powszechnie znanym symbolem Polski w świecie! I co sobie ten świat o nas teraz myśli? Myślę, że świat wytrzeszcza oczy ze zdziwienia.
Też pan chodził w koszulce z napisem „Donosiłem za pieniądze”?
Czy jak trzeba będzie demonstrować w obronie R. Polańskiego { jeden z waszych idoli}, założy pan koszulkę z napisem „Zgwałciłem trzynastolatkę”?
I skąd pan wziął te 100 tys.? Niech pan spuści, jest z czego.